Ostateczna rozgrywka

427 35 4
                                    

Kamila:

Obudził mnie dźwięk telefonu. Był właśnie ranek, zwykłego szarego dnia. Zerknęłam na ekran smartfona widząc nową wiadomość. Paula napisała mi, że w końcu znalazła małe mieszkanko w taniej cenie, które mogłabym wynająć. Poprosiłam ją o to już dawno, bo wiedzialam, że ona ma do tego większego nosa niż ja.
Właściwie, może wydawać się dziwne, że nie chcę mieszkać z Ji-yongiem, ale poprostu nie chcę go wykorzystywać. Pewnie wielu ludzi na moim miejscu poczułoby się podobnie. Wiem, że mu to nie przeszkadza i wogóle, ale wolę być samodzielna. Już postanowiłam.

Tak więc bez dłuższego zwlekania, postanowilam pójść sprawdzić co to za mieszkanie.
Przywitała mnie kobieta w średnim wieku i objaśniła wszystko krok po kroku, pokazując każdy pokój.
Oferta byla naprawdę przyzwoita, więc wynajęłam to mieszkanie.

Gdy wrócilam do willi Ji-yonga, zastałam go wchodzącego do salonu. Postanowiłam wykorzystać okazję i mu wszystko wytłumaczyć.

-Hej, gdzie byłaś tak wcześnie? -zapytał. Po czym chciał coś dodać. -A tak na marginesie, chcesz ze mną dziś wyjść na spacer do tego nowego parku, mam nawet nies... -Przerwałam mu w tym momęcie.

-Czekaj, czekaj. Zanim się rozkręcisz, muszę ci powiedzieć coś ważnego. Pewnie ci się to nie spodoba, ale musisz o tym wiedzieć. Tak więc... chcę się wyprowadzić. Właśnie niedawno wynajęłam mieszkanie.

-Cco...? Ale jak, kiedy, czemu...? -zapytał zawiedziony.

-Wiesz, może to brzmi dziwnie, ale chcę być bardziej samodzielna. Nie lubię się narzucać innym. Wiem, że ty pewnie nie odbierasz tego w ten sposób, ale ja poprostu tak czuję, że nie powinnam robić czegos takiego, bo to nie w moim stylu.

-Aha. -westchnął krótko -Dobrze... Niech ci będzie, nie mam prawa cię zatrzymywać. Bylbym samolubnym gburem gdybym tak zrobił. -uśmiechnął się lekko, udając, że nic się nie stało, ale widać było po nim, że jest mu z jednej strony przykro, że bęziemy w pewnym sensie oddaleni od siebie.

-Nie gniewasz się, za to, że nie będę aż tak blisko, jak zwykle? -zapytałam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Nie gniewasz się, za to, że nie będę aż tak blisko, jak zwykle? -zapytałam.

-Nie mam prawa się gniewać, przecież nie trzymam cię tu na siłę. To od ciebie zależy czy chcesz tu mieszkać, czy nie. Przecież to chyba nic złego. Chyba. -odpowiedział w sposób jak by ktoś mu sens życia odebrał

-Przyznaj chociaż, że jest ci smutno.

-Tak, jest mi smutno. Ale czy to coś zmieni? Dobrze wiem, że jesteś uparta i nie zmienisz zdania. -odpowiedział zrezygnowany.

Przepraszam, ale muszę ci pomóc. [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz