Serio? To nawet nie moje standardy!

358 34 3
                                    

(Nazwę "Wonsz BOA", zmieniam na " Noona" {bo krócej xD}

Noona:

Gdy przewieziono tego idiotę, do domu, lekarz dał mi parę wskazówek jak postępować z panem kaleką, wręczył jakieś leki i inne duperele, po czym się zmył. Było już naprawdę późno, pomiędzy dwudziestą, a dwudziestą pierwszą godziną. Poszłam zrobić obchód do jego pokoju i spowrotem, akurat spał. Przysłoniłam okna zasłonami, żeby żadne światło z zewnątrz, nie prześwitywało do pokoju, po czym zadzwonił mój telefon. Shit! Odebrałam w mgnieniu oka, by nie obudzić T.O.P'a dzwonkiem mojego telefonu.

-Czego?! -szepnęłam do słuchawki.

-Czemu szepczesz?

-Oj Kama noo, nie chce Choia budzić.

-Aha, ja tam dzwonie, żeby się zapytać, czy wszystko się udało? Wiesz GD by zaraz wyszedł z siebie, jak by sie nie dowiedział. T.O.P od nikogo nie odbiera telefonu, więc się martwiliśmy.

-Jeśli chodzi o to z tym aresztem, to możesz przekazać Ji-yongowi, że wszystko poszło gładko, a jeśli...-nagle przerwał mi Choi.

-Ćśśś! Nie mów! Jak coś nic sie nie stało i nic nie miało miejsca. Puść im jakieś kłamstwo! -zaczął do mnie szeptać w pośpiechu. Pewnie obudził go mój dzwonek...Ehh...

-...jeśli, chodzi o to, dlaczego nie odbiera telefonu, to poprostu, mu bateria padła i tak jakoś wyszło, że dopiero przed chwilą podłączył telefon do ładowarki.

-Aha, a co ty robisz w jego, pokoju?

-Yyyy, prosił mnie, żebym przyniosła mu parę dokumentów do pokoju, ale akurat jak przyszłam to już spał. -nigdy nie sądziłam, że umiem tak dobrze kłamać.

-Ok, to fajnie, że wszystko w pożądku, przekażę Ji-yongowi, pa!

-Pa. -rozłączyłam się.

-Nosz, czemu każesz mi kłamać w takiej sytuacji! Przecież powinni wiedzieć!

-Poprostu, zachowajmy to między sobą, nikt nie musi o tym wiedzieć. A już w szczególności nie on.

-Co cię ugryzło, do cholery?! Co on ci zrobił?!

-Nie interesuj się. To moja sprawa.

-Chcesz wrócić do szpitala? Chętnie cię tam odeśle, jak nie zaczniesz gadać!

-To szantaż!

-Szantaż drogą do sukcesu, gadaj.

-Nie będę nic mówił na ten temat.

Wyjęłam telefon z kieszeni, po czym pokazałam mu, że wybieram numer do szpitala.

-Czczczekaj! Już mówię!

-No widzisz jak chcesz to potrafisz.

-To wszystko jego wina, przyjaźniliśmy się jak bracia, ale on to wszystko zniszczył.

-Jak? Czemu?

-Była taka dziewczyna, z którą oboje się przyjaźniliśmy, nazywała się Minam. Podobała nam się obu, ale to Ji-yong zaczął z nią chodzić. Nie miałem nic przeciwko temu. Najbardziej mi zależało na jej szczęściu, a Ji-yonga lubiłem jak brata, więc też, życzyłem mu dobrze. Pewnego dnia, gdy szedłem do domu Ji-yonga, Minam wybiegła z tam tąd wściekła, a gdy spytałem ją co się stało, powiedziała, że Ji-yong z nią zerwał.

Przepraszam, ale muszę ci pomóc. [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz