Witajcie, Kochani! Ci najwytrwalsi, którzy zostali z nami mimo wszystko aż do teraz!
Sami z przykrością widzimy spadającą liczbę czytelników - a na naszą prośbę o zadawanie pytań nie odpowiedział nikt... Jednak nie winimy Was - my również znacznie opuściliśmy się w dodawaniu rozdziałów i odłożyliśmy całą działalność na bok. Stres, przemęczenie, ciągłe próby stworzenia nowych dzieł - wiele okoliczności zaprząta nam głowy. Jednak nie zapomnieliśmy o Was całkowicie. W ramach rekompensaty dodajemy scenki, niezwiązane ściśle z fabułą.
Rozdział dedykujemy @JuliaJurczak i @Haldooor, które o niego pytały!
***
Uwaga!
Wszelkie podobieństwa do prawdziwych osób i nazwisk są celowe. Autorzy poświadczają, że napisane słowa są w całości prawdą, a jeśli ktoś twierdzi inaczej, niech zwiedzi wszystkie miejsca, w których mieszkaliśmy - lub chociaż Krzemieniec, Wilno, Drezno, Genewę i Paryż, a wówczas zmieni zdanie. Nie ponosimy odpowiedzialności za wszelkie uszczerbki na myśleniu o największych wieszczach ani luki w konwencjonalizmie!
***
A jak ambicje
- Ech, jak mam wymyślać rymy w takich warunkach? - zasmucił się Adam Mickiewicz, maczając pióro w stojącym na biurko kałamarzu.
- Co znowu? Tak się głowisz nad tymi rymami, a i tak to ja wydaje więcej! - Juliusz dość już miał wysłuchiwania gderliwego wieszcza, który zdawał się przechodzić kryzys twórczy średnio co drugi dzień. Który to kryzys trwał przynajmniej dwa dni...
- Ale mi przynajmniej mamusia nie musi przysyłać pieniędzy na mieszkanie. I nie zmuszam wszystkich ziomków do nielegalnej dystrybucji moich tomików... - Kurde, tu trafił - pomyślał Słowacki, ale nie zamierzał przegrać tej słownej potyczki.
- Ja przynajmniej mam matkę! Ha! - Zaśmiał się w głos, ale Adama już nie ruszały tego typu zaczepki. Nie po czasie, jaki spędził w Julkowym towarzystwie.
- "Szybko pchnąć" i "szaleńczo drąc" to wcale nie są takie dobre rymy jaki mi się na początku wydawało... - Jęczał pod nosem Mickiewicz, to miotając się po pokoju, to zataczając po krześle, to tupiąc niczym małe dziecko.
- Psia mać z tą twoją cholerną ambicją! - warknął rozeźlony na dobre Juliusz, ubierając płaszcz. Nie miał zamiar dłużej znosić tych humorków. Chwycił za klamkę i z trzaskiem zamknął za sobą drzwi.
- Fakt, co ty możesz wiedzieć o ambicji?! Chciałeś napisać coś ambitnego to wyszedł ci Kordian! - wrzasnął za nim nie mniej wkurzony Mickiewicz.
- Słyszaaałeeem!
~~~***~~~
B jak bukiet kwiatów
Adam Mickiewicz spokojnie przechadzał się parkową alejką, kontemplując otaczającą go przyrodę i nie zwracając żadnej uwagi na kontemplujące go w taki sam sposób otoczenie. Można więc powiedzieć, że ta wzajemna kontemplacja bestialsko przerwana została przez zbyt zachłanny krzaczek bzu, który ośmielił się wejść w drogę wieszcza narodowego. Ten natychmiast odskoczył jak oparzony, tak jakby miast kwiatów spodziewał się zastać rój rozszalałych pszczół albo co najmniej równie rozszalałego Juliusza.
Właśnie, Juliusza... Ostatnio nie działo się miedzy nimi najlepiej, a Adam ze wszystkich sił starał się znaleźć rozwiązanie ów problemu lub chociaż jakikolwiek czynnik, który mógłby poprawić tragiczny ostatnio humor jego kochanka. A rozwiązanie samo na niego wpadło!
CZYTASZ
Pan Kordian | slowackiewicz
Hayran KurguCo się stanie, gdy dwóch wielkich poetów połączy coś innego niż od dawna nieskrywana nienawiść? Jak w ich związku namiesza Norwid? I kim jest tajemniczy Czterdzieści i Cztery? Czy wieszczowa miłość dostanie szansę w świecie pełnym nienawiści i uprz...