4 | Centrum handlowe

4K 232 78
                                    

Nie mogłabym powiedzieć o tych wszystkich rzeczach Bethanie. Ona wzdryga się kiedy słyszy samo jego imię. Zapewne uznałaby mnie za jakąś nienormalną.

O 9 rano następnego dnia obudziła mnie mama wiadomością, że rozmawiała z rodzicami Beth i wspólnie jedziemy na zakupy do większego miasta oddalonego od nas o zaledwie 30 kilometrów. Zarówno ja jak i moja niedawno poznana koleżanka ucieszyłyśmy się.

- Wyszykuj się, bo o 10 jedziemy a za pół godziny przyjdzie Bethanie i chyba nie chciałabyś żeby zobaczyła cię w takim stanie - oznajmiła spoglądając na moją piżamę i rozczochrane włosy

- Raczej nie - powiedziałam z uśmiechem, który mama odwzajemniła po czym opuściła mój pokój

Szybko się ubrałam, uczesałam, zrobiłam lekki makijaż i umyłam zęby. Kiedy byłam już gotowa usłyszałam dzwonek do drzwi.

- Cześć Beth - krzyknęłam i przytuliłam dziewczynę

Rodzice zdecydowali byśmy wyruszyli szybciej więc od razu po przyjściu Bethanie wsiedliśmy do samochodu.
Tato puścił piosenkę swojego ulubionego zespołu, niestety był to typ muzyki jakiej nie lubię, ale za każdym razem gdy mówiłam mu by przełączył uciszał mnie i uderzał palcami o kierownicę podśpiewując.
Gdy popatrzyłam na Beth wcale nie przeszkadzała jej ta muzyka, a wręcz przeciwnie - ona również ją lubiła.

Nie odzywałam się więc do końca drogi zaopatrzona w swój telefon.

Kiedy byliśmy na miejscu tato zaparkował samochód a ja, mama i Beth weszliśmy do wielkiego centrum handlowego.

- U nas w miasteczku nie ma takich rzeczy - szepnęła do mnie

- Na szczęście co jakiś czas można przyjeżdżać tutaj - odpowiedziałam

Weszliśmy do pierwszego sklepu gdzie mama kupiła sobie buty zimowe a tato kurtkę. Ja za to kupiłam sobie nowe spodnie oraz bluzkę z Shawnem Mendesem. Bethanie kupiła sobie bluzkę jakiegoś zespołu, o którym nie mam pojęcia, ale tato się do niej uśmiechnął więc ma u niego wielkiego plusa. Zapewne to jest ten zespół co leciał dziś w samochodzie.

Zmęczeni wróciliśmy do domu około 17. Mama zaproponowała Bethanie by ta do mnie przyszła, na co oczywiście się zgodziła. Poszłyśmy do mojego pokoju gdzie odpaliłam laptopa.

Oczywiście nie mogło być tak pięknie więc do pokoju weszła mama.

- Tracy, zanim zrobi się jeszcze ciemniej wyrzuć śmieci - powiedziała i nie musiała powtarzać 2 raz

- Poczekasz tu? Zaraz wrócę - rzekłam do Beth a ona pokazała głową na tak więc położyłam laptopa na jej kolana i zeszłam na dół

Wzięłam niebieski worek i opuściłam dom. Na dworze oczywiście było około 5 stopni, ciemno i cicho. Za dużo horrorów, Tracy.

- Co robisz o tej porze sama na ulicy? - usłyszałam głos za sobą

- Um.. przyszłam wyrzucić śmieci. Czego chcesz? - syknęłam do Leondre

- Hej, spokojnie. Chciałem Ci tylko dotrzymać towarzystwa. - powiedział opierając się o pokrywę śmietnika

- Wiesz, nie potrzebuję towarzystwa. - powiedziałam odwracając się i wolnym krokiem idąc w kierunku domu

- A szkoda - oznajmił cicho z uśmiechem na ustach

Bethanie ma rację. Ten chłopak jest naprawdę dziwny.





KOMENTARZE=MOTYWACJA

Dirty Devries |L.D ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz