28 | Prywatny bad boy

2.6K 148 3
                                    

Pomogłem Charliemu wydrukować potrzebne zdjęcia, ale przyznam, że sam nie znam się zbytnio na historii. Przyjaciel poprosił mnie o pomoc więc nie mogłem odmówić. Tu chodzi o laskę a to poważna sprawa.

Charlie
Nasz projekt został zaliczony i dostaliśmy pozytywną ocenę. Powiedziałem o tym Leondre i podziękowałem mu za pomoc.

Tracy
Od paru godzin nie mogłam dodzwonić się do Leo. Czyżby był tak bardzo zajęty?

W końcu udało mi się to zrobić.
- Leondre gdzie jesteś? Stało się coś? - spytałam gdy odebrał

- Wszystko w porządku, pomagałem Charliemu w projekcie. Chcesz się spotkać? Powiedz mi tylko gdzie jesteś.

- W parku z Bethanie.

- No to ja może jednak się wycofam.

- Leo!!

- No dobra, czekaj tam będę za 15 minut.

*

W oddali zobaczyłam znajomą postać zbliżającą się do nas. Gdy Devries już do nas dołączył przywitał się ze mną buziakiem a Beth powiedział zwykłe hej.

Zauważyłam, że w jego towarzystwie moja przyjaciółka czuje się zakłopotana i wcale jej się nie dziwię bo przecież to chłopak, w którym się zakochała.
Pożegnałam się z nią gdyż nie chciałam jej więcej z nami męczyć. Bethanie się nie obraziła a wręcz przeciwnie.

- W końcu sobie poszła - westchnął Leo

- Czemu jej tak bardzo nie lubisz?

- Irytuje mnie. Ciągle za mną lata, Leo to Leo tamto...

- A wiesz kiedy ludzie się tak zachowują?

Brunet spojrzał na mnie i pomyślał przez chwilę.

- Kiedy są zakochani?

- Bingo - krzyknęłam

- Ona jest we mnie zakochana?

- A jak myślisz?

- Podejrzewam, że tak.

- I co?

- I nic. Kocham tylko Ciebie. Jesteś dla mnie najważniejsza.

Uśmiechnęłam się do chłopaka i chwyciłam jego dłoń. Ludzie powoli zaczęli znikać z zasięgu wzroku, robiło się coraz ciemniej.

- Nie boisz się ciemności?

- Oczywiście, że nie. Kiedy jestem z tobą niczego się nie boję.

- Kiedyś bałaś się mnie - zachichotał

- Bethanie nagadała mi głupot, ale to już przeszłość - machnęłam ręką

- Co takiego mówiła?

- O plotkach, że zamordowałeś kogoś.

- Że co? - Leo wybuchł śmiechem łapiąc się za brzuch - Nigdy bym nikogo nie zabił, jak wogóle mogli tak myśleć.

- Byłeś taki tajemniczy, zawsze sam. Ludzie się ciebie bali.

- Przez ludzie masz na myśli ciebie i Bethanie? - znów się zaśmiał a ja uderzyłam go lekko w ramię

-W sumie to tak, ale teraz jesteś moim prywatnym bad boyem.

- Tylko?

- Tylko.







Zbliżamy się już do końca. Nie wiem czy będzie jeszcze jeden rozdział i epilog czy od razu epilog. Przyznam, że złapał mnie brak weny i nie mam pomysłu na następne rozdziały.

Dirty Devries |L.D ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz