Rozdział 3

8.6K 360 17
                                    

Cały tydzień spędziłam w liceum na nauce. Mimo, że nie jestem piątkową uczennicą to staram się w miarę dobrze uczyć. Znaczy... na tyle ile pozwoli mi na to moje lenistwo

Nareszcie zaczyna się weekend i będę mogła odpocząć.  Wchodzę do domu i witam Szaste. Karmię go i wychodzę z nim na spacer. Wracam do domu i idę do pokoju. Rozglądam się po nim i stwierdzam, że muszę tutaj posprzątać. Nigdy nie należałam do tych pożądnych.

Włączam piosenki LP i zbieram brudne ciuchy z podłogi. Wrzucam je do kosza na pranie, ścieram kurze i odkurzam podłogę. Gdy kończę jest po 19:00. Kładę się na łóżku i zamykam oczy. Prawie odpływam, gdy ktoś wchodzi do mojego pokoju. Podnoszę oczy i widzę Caluma.

-Idziesz ze mną i chłopakami na dół oglądać.

-Nie chcę- mówię i prycham pod nosem.

-To nie było pytanie- mówi i bierze mnie na ręce jak pannę młodą.

-Cal, puść mnie!

-Nie ma mowy ponuraku.

Schodzi ze mną po schodach, a ja czuję, że moje policzki płoną. Kładzie mnie na kanapie, a ja widzę, jak jego koledzy śmieją się pod nosem.

Krzyżuję ręce i oddalam się od nich jak najdalej. Biorę koc i przykrywam się nim, a po chwili na moje kolana wskakuje Szasta. Cal włącza DVD i szuka filmu. Wybiera  ,,Szybcy i wściekli", a następnie podchodzi do mnie i siada tak blisko, że stykamy się ramionami. Przekręcam oczami i zaczynam oglądać film bez żadnego entuzjazmu.

Chłopaki w tym czasie próbują włączyć mnie do rozmowy na temat filmu, ale ja jestem nieugięta i w ogóle się nie odzywam. Ktoś zaczyna mnie dźgać w ramię.

-Czego?- warczę patrząc na Michaela, który szczerzy się jak nienormalny.

-Nie złość się- mówi i mierzwi mi włosy.

Przewracam oczami i wygładzam włosy, co śmieszy innych.

- Mogę już iść do siebie?- pytam zirytowana.

Mulat patrzy na mnie i mruży oczy. Chyba chce wyglądać na groźnego, ale osiąga zupełnie inny rezultat. Wygląda tak słodko, że w duchu się śmieje.

- Idź sztywniaro- mówi Luke.

Zaciskam dłonie w pięści, by się uspokoić i mu nie przywalić.

Wiem, że nie zachowuję się miło, ale to moja strategia obronna i nic na to nie poradzę.

-Dziękuję- odpowiadam i wstaję, gdy ktoś łapie mnie za rękę. Patrzę na Asha z uniesionymi brwiami.

-Czemu jesteś taka niemiła?- pyta.

-Taka moja natura- odpowiadam i wyrywam rękę- Więc zostawcie mnie w spokoju.

Wchodzę na górę, a za mną człapię Szasta. Zamykam się w pokoju i kładę się na łóżko, a obok mnie siada szczeniak i patrzy na mnie.

- No co?- pytam-Powinnam przeprosić?

Wypuszczam głośno powietrze i wychodzę z pokoju. Wchodzę do salonu, a tam widzę chłopaków grających na konsoli.

-Cześć- mówie niepewnie.

-Co?- prycha Luke- Stęskniłaś się?

Pokazuje mi palca, a ten od razu milknie. Uśmiecham się triumfalnie i zwracam się do Ashtona.

-Chciałam cię przeprosić.

Chłopak patrzy na mnie i uśmiecha się szeroko ukazując dołeczki.

-Nie ma sprawy- odpowiada i wyciąga w moją stronę kontroler.

- Nie mam o...- zaczynam, ale nie dane jest mi skończyć.

-No weź- mówi Ash- To tylko gra.

Zastanawiam się, by po chwili się zgodzić. Nie chcę by mieli mnie za księżniczkę, której wiecznie coś nie pasuje.

Biorę od chłopaka kontroler i siadam obok niego. Gramy w jakieś wyścigi samochodowe. Oczywiście ja grać nie umiem, więc z pomocą przychodzi mi Mikey. Kończy się tym, że ja nic nie robię, a gdy chłopak wygrywa podnoszę się z kanapy i krzyczę.

- Jest! Wygrałam!

Michael patrzy na mnie, a po chwili do mnie podchodzi.

- Gratuluję- mówi i z uszanowaniem ściska mi dłoń. Po chwili chłopacy wybuchają śmiechem, a ja śmieję się pod nosem.

-Miło było, ale idę się kłaść spać.

-Pa- mówi Calum.

-Wiesz co Violet?- pyta Ash- Z uśmiechem ci do twarzy.

Lekko się peszę.

- Dobranoc sztywniaczku- mówi rozbawiony Luke.

I to jest pierwszy raz, gdy Luke mówi w moją stronę coś, co nie brzmi jakby mną gardził. I muszę przyznać, że jest to całkiem miłe.

Wchodzę do łazienki, biorę zimny prysznic i kładę się do łóżka. Po chwili zasypiam z myślą, że może tu nie będzie aż tak źle.

Fortunately For DiseaseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz