Siedzę na matematyce. To jest moja ostatnia lekcja. Gdy słyszę dzwonek pakuje książki do plecaka i wychodzę z sali.
- Gdzie tak pędzisz?- pyta Bry i się śmieje.
- Muszę coś załatwić. Zaraz powinien po mnie przyjechać tata, a nie chcę, by czekał.
- A jaka to sprawa?- pyta Dove i staje obok brunetki.
- To nic ważnego. Naprawdę muszę już iść. Widzimy się jutro- mówię i idę do wyjścia.
Na parkingu widzę auto i stojącego obok niego tatę, który rozmawia z chłopakami. Mam nadzieję, że nic im nie powie.
Idę szybkim krokiem w ich stronę.
- Cześć- witam się z mężczyzną- Jedziemy?
- Jasne- mówi i otwiera mi drzwi ze strony pasażera. Zauważam, że z chłopakami nie ma Michaela.
- Gdzie jedziesz?- pyta Luke.
- Musimy coś załatwić- odpowiada tata.
- No to mi powiedz!- mówi zdenerwowany Calum.
- To nie jest twoja sprawa- odpowiadam- Gdzie Mike?
- Pojechał do swojej chorej kuzynki- mówi Ashton.
Zamykam drzwi i ruszamy. Po 20 minutach jesteśmy na miejscu.
Wychodzimy z samochodu i ruszamy w stronę szpitala. Wchodzimy na odpowiedni oddział i siadamy przed salą. W pewnym momencie dzwoni komórka taty, który po chwili wychodzi, by z kimś porozmawiać.
Bawię się swoim naszyjnikiem i czekam, aż lekarz mnie poprosi.
- Violet?
Odwracam się i zamieram. Patrzę się na chłopaka, a on na mnie. Jest tak samo zaskoczony, co ja.
- Co ty tu robisz?
- Yyy... Ja jestem tu umówiona- jąkam.
- Ale to jest onkologia- mówi, a gdy rozumie co to znaczy wytrzeszcza oczy- Czy ty...
Cholera. Teraz nic nie wymyślę i muszę mu powiedzieć prawdę.
- Tak Michael, mam białaczkę.
Chłopak co chwila zamyka buzię i otwiera, jakby chciał coś powiedzieć, ale nie mógł. W końcu się otrząsa i siada obok mnie.
- To dlatego teraz tak wyglądasz?- pyta.
Potwierdzam skinieniem głowy.
- I dlatego w szkole zemdlałaś?
Powtarzam swój ruch.
- Czemu mi nie powiedziałaś?- pyta, a ja widzę w jego oczach rozczarowanie.
- Nie chciałam wam mówić, bo nie chciałam litości.
- Jakiej litości!? Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi. Ja ci powiedziałem, że jestem uzależniony!
- Powiedziałeś mi, gdy to odkryłam!
Chłopak zaciska szczękę.
- Wiesz, że musisz powiedzieć pozostałym?
- Co? Nie!- odpowiadam.
- Violet, oni się o ciebie martwią. Wiedzą, że coś jest na rzeczy, ale nie wiedzą co. A ja nie mogę tego zachować w tajemnicy.
Biorę głęboki oddech i chwilę myślę.
- Okej. Powiem im, ale nie teraz.
- To kiedy?- pyta.
- W sobotę- odpowiadam- Do tego czasu nic im nie mów- proszę.
- Zgoda.
Naszą rozmowę przerywa tata.
- Co ty tu robisz?- pyta chłopaka.
- Byłem odwiedzić moją kuzynkę- odpowiada.
Mężczyzna kiwa głową i patrzy na mnie, a ja tylko wzruszam ramionami. Nagle drzwi do sali się otwierają i pojawia się lekarz.
- Zapraszam- mówi i otwiera szerzej drzwi.
- To ja już pójdę- mówi Mikey.
- Do jutra- odpowiadam i wchodzę do sali.
Lakarka robi dokładnie to samo, co dwa dni temu, tylko tym razem zwiększa mi dawkę. Po 20 minutach jestem wolna i wychodzę ze szpitala.
***
Wysiadam z samochodu i wchodzę do domu.
- Cześć Violet- wita się Miranda.
- Hej.
- Chcesz coś zjeść?- pyta i z troską ogląda moje kościste ciało.
- Nie, dziękuję- odpowiadam- Pójdę się położyć.
Kobieta smutno przytakuje głową i wchodzi do kuchni, a ja ruszam po schodach do mojego pokoju.
Otwieram drzwi, a z przeciwnej strony wychodzi Calum.
- Cześć- mówi.
- Hej- odpowiadam.
- Wychodzę teraz z chłopakami, chcesz iść z nami?
- Nie dzięki. Jestem bardzo zmęczona i mam ochotę się położyć.
- Masz rację. Wyglądasz na wyczerpaną.
Posyłam mu uśmiech i wchodzę do pokoju. Glaszczę Szaste i kładę się na łóżko. Po chwili piesek leży obok mnie. Przykrywam się kocem, a po chwili zasypiam.
CZYTASZ
Fortunately For Disease
FanfictionW wypadku samochodowym ginie matka Violet. Dziewczyna jest zmuszona przeprowadzić się z Nowego Yorku do Sydney, gdzie zamieszka z ojcem, który w dzieciństwie ją porzucił i zaczął nowe życie. Gdy się przeprowadza poznaje przyjaciół swojego przybraneg...