Jeżeli tak ci zależy na życiu, to radzę ci się postarać

1.2K 77 11
                                    

~ON~

 -Proszę cię, nie rób mi krzywdy... -Szepce błagalnie dziewczyna, gdy powoli się do niej zbliżam. -Zrobię wszystko, co tylko chcesz, tylko...zostaw mnie w spokoju... -Dodaje, gdy staję tuż przed nią. 

 Płacz i strach dławią ją w gardle, ledwie może oddychać. Wstrzymuje oddech, gdy bardzo delikatnie wodzę ostrym czubkiem zakrwawionego noża po jej nagiej skórze na brzuchu. 

 -Proszę... -Jej płacz się wzmaga, a ja uśmiecham się pod nosem. Wbijam lekko czubek noża tuż nad jej pępkiem i spoglądam Anastazji w oczy.

 -Nie zrobię ci nic. -Mówię cicho, a na jej twarzy pojawia się wyraz niedowierzania i zdziwienia. -Jesteś mi potrzebna. Zapomniałaś? Twój braciszek musi mi zwrócić siano.

 -Ja...ja ci w tym nie pomogę... Mówiłam ci, że on...że on się tym nie przejmie, że mnie więzisz... -Jąka się, próbując opanować płacz i drżenie ciała.

 -No cóż, lepiej dla ciebie, żeby jednak się przejął. 

 Znów w jej oczach pojawia się błysk panicznego przerażenia.

 -Do piwnicy z nią. Niech Alwaro ją pilnuje. -Zwracam się do Mateusza, który stoi za nią i skutecznie uniemożliwia jej ucieczkę.

 -Nie! Niee! -Dziewczyna zaczyna się wydzierać. -Zrobię co tylko chcesz! Wypuść mnie... Proszę! Proszę...

 Jej krzyk w końcu milknie.

 Idę do kuchni i wrzucam brudny nóż do kosza na śmieci. Nie mam zamiaru więcej go użyć, obojętnie do czegokolwiek. Dokładnie myję ręce, a następnie ruszam na piętro. Zamykam się w swoim pokoju, by trochę odreagować wydarzenia tej nocy. Otwieram szeroko okno, nie zważając na burzę, ulewny deszcz i silny wiatr. Zdejmuję maskę i zapalam skręta. 

 Zabicie lub okaleczenie kogoś nie jest dla mnie wstrząsające. To dla mnie chleb powszedni. Zawsze jestem na to przygotowany. Także i tym razem nie było żadnego problemu. Jeżeli ktoś spiskuje za moimi plecami, właściwie już nie żyje. A ten cwaniaczek Łukasz już od dawna wydawał mi się podejrzany. I miałem rację. Chciał wykiwać mnie i mój gang. Ale mu się nie udało i doigrał się. Mnie tak łatwo nie da się oszukać.

 Skoro sprawa z tym gnojem została już załatwiona, mogę zająć się odzyskaniem moich pieniędzy. Brat Anastazji, ten pieprzony ćpun, jest mi winien ponad dwadzieścia tysięcy złotych. Codziennie przychodził do mnie, by zaopatrywać się w trawkę, kokainę heroinę i dużo innych narkotyków. Darowałem mu zapłatę, bo pomagał mi w napadach i kradzieżach. Dzielił się ze mną łupami, lecz nie zawsze te drobne akcje przestępcze załatwiały mu u mnie darmowe ćpanie. Koniec końców uzbierała się suma ponad dwudziestu tysięcy i choćby nie wiem co, odzyskam te pieniądze, a Natan odbębni dodatkową karę za zwłokę. 

 A Anastazja, przynęta, która powinna zadziałać na tego skurwiela, jest całkiem dobrą partią. Odkąd prowadzę życie gangstera nie skupiam się na płci przeciwnej, przynajmniej nie tak, żeby szukać sobie kogoś na stałe. Teraz też nie zamierzam się w nic podobnego angażować. Blondynka powiedziała, że zrobi dla mnie wszystko, co tylko będę chciał, byle bym tylko jej nie zabijał. Hm...może warto to wykorzystać?

~ONA~

 Resztę nocy nie zmrużyłam oka. Wydarzenia, których byłam świadkiem, nie dawały mi spokoju. Te potworne sceny, kiedy Łukasz był tak straszliwie okaleczany, wciąż pojawiały mi się przed oczami. Aż robiło mi się słabo i niedobrze.

Gangster | M. R.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz