~ONA~
Stoję zamyślona przy kuchence, przygotowując śniadanie.
Przed godziną obudziłam się w łóżku Multiego. Sama... Dlaczego? Nie mam zielonego pojęcia. Po krótkim i szybkim prysznicu wykonałam kilka połączeń do chłopaka, lecz żadne nie zostało odebrane. Włączała się tylko poczta głosowa. Wcześniej przeszukałam cały dom, lecz po Multim ani śladu. Nawet nie zostawił mi żadnej wiadomości. Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak tylko cierpliwie czekać.
Moje myśli rozwiewają się nagle, ponieważ do mojego nosa dociera nieprzyjemny zapach. Zerkam w stronę patelni, w której mieszam jajka i stwierdzam, że cała jajecznica jest do wyrzucenia. Spaliłam moje dzisiejsze śniadanie. Zakręcam gaz i z hukiem odstawiam patelnię do zlewu. Następnie odwracam się, by podejść do lodówki, żeby przygotować sobie coś innego do jedzenia, i wtedy odskakuję przerażona. Z jeszcze większym przerażeniem uświadamiam sobie, że przede mną stoi Kosa. Na jego ustach igra ten sam złowieszczy uśmieszek, a spojrzenie ma tak bardzo obślizgłe jak zawsze.
-Witam.
Na dźwięk jego głosu moje ciało przeszywa nieprzyjemny dreszcz.
Cofam się jak najdalej mogę i obejmuję ramionami.
Dlaczego nie słyszałam, że wszedł do domu? Byłam aż tak zamyślona? W dodatku jeszcze ten deszcz tak głośno bębni o dach i parapety... No, pięknie.
-Miałem już dość patrolowania ulic w tym deszczu. Pomyślałem sobie, że wpadnę w odwiedziny. -Mężczyzna opiera się o blat i powoli zakłada ręce na piersi.
Ja tylko patrzę na niego, starając się nie okazywać strachu.
To policjant, fakt, ale w jego obecności wcale nie czuję się bezpiecznie. Co więcej, odczuwam zagrożenie. Facet współpracuje z gangsterami, więc prawie wcale się od nich nie różni. Może nawet jest jeszcze gorszy...
-Widzę, że śniadanie się nieco przypaliło. -Zerka przez ramię do zlewu. Następnie znów kieruje na mnie swój wzrok.
-Co tak zamilkłaś?
Wbijam w niego spojrzenie.
Pierwszy raz zwrócił się do mnie na "ty". To prawda, jestem od niego młodsza o ponad dziesięć lat, lecz nie może traktować mnie jak jakąś smarkulę. I lustrować mnie tym pożądliwym spojrzeniem, od którego aż robi mi się niedobrze.
-Miło, że pan wpadł. -Uciekam się do tego małego kłamstwa, żeby nie robić sobie kłopotów ze strony mężczyzny.
-Oh, darujmy sobie tego "pana". Mów do mnie po prostu Patryk. No, a gdzie to jest nasz kochany przyjaciel?
-Mówisz o Multim?
-No, a o kim? Mamy jakiegoś innego wspólnego przyjaciela?
-Nie wiem, gdzie jest. -Odpowiadam niepewnie.
-Hmm... No to mamy chwilę czasu tylko dla siebie. -Zaczyna się do mnie zbliżać, a ja w przypływie paniki zrywam się z miejsca. -A gdzie ty się wybierasz?
Zaczynam się wyrywać, ponieważ chwycił mnie mocno za nadgarstek.
-Puść mnie. -Panikuję coraz bardziej.
-Cii... -Przyciska mnie mocno do blatu swoim umięśnionym ciałem. -Dasz mi tylko to, co chcę i już mnie nie ma.
-Nie! Nic ci nie dam. -Ciągle próbuję się wyswobodzić, lecz jestem bez szans.
Mężczyzna zaczyna w pośpiechu rozpinać guziki mojej czerwonej koszuli w kratę, a mi do oczu cisną się łzy.
Multi! Gdzie jesteś?!
CZYTASZ
Gangster | M. R.
FanfictionDwoje ludzi, Dwa odmienne charaktery, Dwie skrzywdzone przez los dusze... On jest gangsterem. Ona - zwyczajną dziewczyną, która każdego dnia walczy z przeciwnościami losu. Jedyny ratunek dla nich, to tkwić w teraźniejszości tak bardzo, by nie myśle...