Powiedz mi, po co ci to było? Te zwierzenia? Teraz tylko płaczesz...

1.1K 77 26
                                    

~ONA~

 Pozostało tylko piętnaście minut nim wybije północ. 

 Wstaję z łóżka i wychodzę z pokoju. 

 Czuję lekki strach, ponieważ jeśli ktoś nakryje mnie na tym, że  wpuszczam Dominika do domu... Wolę nie myśleć, jak Multi zareaguje. Ryzykuję, lecz nie mogę nie pomóc temu chłopakowi.  Nie mogłabym żyć z tym, że zwierzył mi się, a ja nie udzieliłam mu pomocy. 

 Przemierzam pomieszczenia na piętrze. Pobieżnie sprawdzam każdy kąt, by przekonać się, czy ktoś jest w domu. Góra wydaje się być pusta, więc kieruję się na parter. Na schodach spostrzegam, że nie nałożyłam spodni. Na sobie mam tylko krótką, luźną bokserkę w czarnym kolorze i majtki. Już mam zamiar wrócić do pokoju, by się ubrać, lecz nieruchomieję w pół kroku, ponieważ z jednego z pokoi, którego zresztą przez nieuwagę nie sprawdziłam, wychodzi Czarny. Zbiegam ze schodów i kryję się w ciemnym kącie. Czarny po chwili opuszcza dom, a ja po odczekaniu jeszcze dwóch minut opuszczam swoją kryjówkę. Daruję sobie pójście na górę, by się ubrać, bojąc się, że jeszcze się na kogoś natknę. Dlatego idę prosto do frontowych drzwi. Sięgam do klamki i...

 -Gdzie się wybierasz?

 Drzwi nagle otwierają się i w progu pojawia się Multi.

 No, kurwa!

 Że akurat on musiał mi się napatoczyć.

 -Em...chciałam sprawdzić, czy drzwi są zamknięte na klucz. -Wymyślam na poczekaniu jakieś kłamstwo, modląc się w duchu, by w nie uwierzył. 

 -Te drzwi? -Wskazuje, a ja niepewnie kiwam głową. -Przecież nie zamykam nigdy tych drzwi na klucz. I ty dobrze o tym wiesz. Co znów kombinujesz? 

 -Tak? To chyba zapomniałam... Wiesz, ja zawsze u siebie zamykałam dokładnie zamki. Nawet w dzień. Czułam się wtedy bezpieczniej.

 -A tutaj się nie czujesz? -Wchodzi do środka i zamyka za sobą drzwi. Staje tuż przede mną.

 Nagle brakuje mi słów. Bardzo dziwnie się czuję w jego obecności. Szczególnie, gdy jest naprawdę blisko mnie, tak jak teraz. Serce przyśpiesza swój bieg, brakuje mi tchu, racjonalne myśli ulatują z mojej głowy. Ten chłopak coś w sobie ma, jakiś magnetyzm, który zadział na mnie już w chwili, gdy pierwszy raz spojrzałam w jego oczy. Próbowałam to ignorować. Aż do teraz. Już dalej tak nie potrafię. Nie mam na to siły...

 -Dom pełen gangsterów... -W końcu odzyskuję mowę. -Różne niebezpieczne rzeczy mogą się tutaj wydarzyć.

 -Na przykład? -Jego głos staje się cichszy i niższy. Jego twarz jakby znajduje się nagle przy mojej. 

 Przełykam nerwowo, lecz nie mogę odetchnąć, choć bardzo chcę. Wstrzymuję oddech, patrząc w te niebieskie tęczówki, które wydają się być czarne w przyćmionym świetle.

 -Na przykład...o Boże... -Chłopak nagle odsuwa się, a ja czuję się, jakby z mojej piersi spadł wielki kamień, który nie pozwalał mi normalnie oddychać. 

 -Przy mnie nic ci się nie stanie. -Mówi, idąc w kierunku uchylonych drzwi na taras.

 Chwytam się balustrady dla złapania równowagi, bo nogi mam jak z waty. 

Gangster | M. R.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz