Część 7

1.8K 136 3
                                    

Pov. Camila 
Od dłuższego czasu nie mogę usnąć. Moi przyjaciele dawno śpią w najlepsze, a ja leżę i kwiczę. Ciągle zastanawiam się, co by się stało, jeśli zrobiłabym dzisiaj coś inaczej. Czy gdybym nie poszła do Nicka, nie byłoby tej całej kłótni? Czy gdybym najpierw mu wytłumaczyła, że dla mnie zwierzęta nie wiele się różnią od ludzi, zrozumiałby mnie? Nawet nie wiem, czy wolę tą naszą kłótnie, czy żebym dała się złapać dzisiaj. Niewielka by była różnica, bo tutaj cierpię psychicznie, a tam zostałabym pokrzywdzona fizycznie. Nie ważne gdzie jestem. I tak cierpię.

Pov.  Daniel
Po wspólnym myśleniu, postanowiliśmy pokazać Camili ile dla nas znaczy. Oczywiście będzie tam Nick, choć dalej zastanawiam się, czy nie zabronić mu tu przychodzić. Ale zrobię to, jeśli po tej niespodziance moja mała dziewczynka mu nie wybaczy. Postanowiliśmy jeszcze, że jutrzejszy dzień ma wolny, a pojutrze zrobimy jej niespodziankę. Ruszyłem w kierunku jej pokoju. Chcę zobaczyć czy na pewno wszystko dobrze. Niestety nie wejdę do jej pokoju, bo nikt nie ma takiego prawa prócz niej. Zapukałem, ale nie usłyszałem odpowiedzi. Chciałem powtórzy czynność, ale coś usłyszałem z środka. To na pewno jej głos, ale zbyt niewyraźny by coś zrozumieć. Jednak jedno zrozumiałem. Była przestraszona. Myślałem, czy może nie wejść do pokoju, ale jednak zrezygnowałem. Nie chcę, by miała o to do mnie żal. 
- Camila?! - krzyknąłem i uderzyłem mocniej w drzwi. Zamiast jej odpowiedzi usłyszałem... rżenie?! W sumie to tam jest zebra... Przez chwilę ciągle waliłem w drzwi, ale w pewnym momencie się otworzyły. Ujrzałem moją małą dziewczynkę w piżamie i ze łzami w oczach. Od razu ją do siebie przytuliłem. Sądząc po jej ubiorze zapewne miała koszmar. Za nią jej przyjaciele przypatrywali nam się. Miałem wrażenie, że patrzą na mnie i się uśmiechają, ale to przecież nie możliwe... Cieszę się, że tu przyszedłem, bo Camila mnie potrzebuje - Ubierz się i pójdziesz gdzieś ze mną - pocałowałem ją w czoło i poczekałem przed jej pokojem.

Pov. Camila
Po tym jak poszłam spać, miałam straszny koszmar. Jak o nim myślę to czuję jakby miała mi wrócić trauma z przeszłości. Wybudziło mnie walenie w drzwi od mojego pokoju. Rozpoznałam głos mojego taty. Szybko wstałam by je otworzyć i chwilę potem stałam w jego ramionach. Płakałam w jego koszulę, a jemu to nie przeszkadzało. Chwilę tak staliśmy aż się nie odezwał.
- Ubierz się i pójdziesz gdzieś ze mną - uśmiechnął się miło i poczekał przed pokojem. Zrobiłam to o co prosił bo nie chciałam być teraz sama... Ubrałam pierwsze lepsze rzeczy i wyszłam do niego.

 Ubrałam pierwsze lepsze rzeczy i wyszłam do niego

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Już jestem... - powiedziałam wyrywając Daniela z zamyślenia. Uśmiechnął się i postanowiliśmy już iść. Co prawda nie wiem gdzie, ale wiem że z moim tatą nic mi nie grozi. Szliśmy dość szybko bo jakby nie patrzeć jest ode mnie wyższy, co za tym idzie - dłuższe nogi. W końcu musiałam zwolnić.
- Córciu? - spojrzał na mnie zmartwiony. Chciałam coś odpowiedzieć, ale inny głos mi nie pozwolił.
- Camilo? - był to Lewcio - Wiem że jesteś zmęczona, więc proszę, usiądź na mnie - inni moi przyjaciele się z nim zgodzili. Ja natomiast nie chciałam się zgodzić. Tata patrzył na mnie nierozumiejąc. Niestety albo stety, tylko ja słyszę głosy zwierząt. Odbieram je jako ich myśli.
- Lewciu, wiesz co o tym myślę... - wiedziałam że nie odpuszczą, ale chciała pokazać jak bardzo ten pomysł mi się nie podoba.
- Nawet nie ma dyskusji! - Małpek - Jesteś naprawdę zmęczona, więc daj sobie pomóc... - spojrzał na mnie z nadzieją i nie tylko on. I co ja mogę? 
- Nie powinnaś mieć wyrzutów sumienia  - Gepcio - Ty pomagasz nam, a my tobie. Martwisz się o nas, a my o ciebie. Chronisz nas, a my ciebie.  Wszystko działa w obie strony.
- Niech będzie... -  zrezygnowana usiadłam na moim przyjacielu. Tata już wiedział o co chodzi, więc poszliśmy dalej. Nawet nie wiem ile szliśmy, bo jakoś tak się zawiesiłam. Nie myślałam o niczym i nikim. Aż tu nagle stajemy przed... pokojem zabaw? Tata otworzył nam drzwi. Weszłam do pokoju na karku mojego przyjaciela. Musiało to dziwnie wyglądać. W końcu jestem dość delikatną osobą, a siedzę na królu zwierząt. Nogi ja zawsze miałam po lewej stronie i delikatnie ściskałam jego grzywę. Bardzo ją lubię, bo jest taka milusia, bujna i wogóle mi się podoba, ale to szczegół. Wszyscy w pokoju dziwnie na mnie spojrzeli. Nie często zastają mnie w takich sytuacjach, a dzisiaj to już mój trzeci raz... Zobaczyłam moich braci, wujków i osoby które znam z wojska. Wszyscy na mnie patrzyli, ale jednej osoby chyba nie chciałam tu widzieć. Nick z jego znajomymi siedzieli pod ścianą naprzeciwko drzwi, w których stałam ja. Patrzył na mnie zbolałym wzrokiem co odwzajemniłam. Lewcio ruszył w stronę moich wujków i braci. Wszyscy smutno się uśmiechali, ale tylko wujek Arthur był szczerze radosny. Usiadłam właśnie na jego kolanach, bo ostatnie wolne miejsce zajął mój tata. Znając życie zaraz ktoś będzie chciał żebym miejsce zmieniła...
- Cam, wszystko dobrze? - nie do końca wiedziałam o co chodzi Chrisowi i chyba to zauważył - Oczy masz całe czerwone a policzki lekko wilgotne, jakbyś... niedawno płakała... - powiedział trochę ciszej ale i tak wszyscy odwrócili się w moją stronę. Wujek Alex położył mi rękę na plecach chcąc dodać mi odwagi. 
- Nic się nie stało... - nie chciałam im o tym mówić. Ale uważam że powinni wiedzieć. Nawet jeżeli tylko udają zmartwionych - Po prostu miałam koszmar - skierowałam wzrok tam gdzie nikogo nie było. Czyli na swoje ręce. 
- Strasznie krzyczała przez sen. Waliłem w drzwi, aż nie wstała i mi otworzyła. Potem zabrałem ją tutaj - tata wyjaśnił całą sytuację. Tylko jedno mnie martwiło. Co on tam robił?

Wybaczcie, że tak późno, ale sami rozumiecie że nie chciałam wstawiać byle czego...
A przy najmniej czegoś bez sensu...
Papa :**

Ona i zwierzętaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz