Część 53

316 27 8
                                    

Na wytchnienie, pozwoliłam sobie dopiero w pokoju, z którego niedawno wyszłam. Teraz czułam skutki leżenia przez trzy dni, a moje niezłe samopoczucie poszło w niepamięć. Przez chwilę brakowało mi tchu i czułam zawroty głowy, do chwili aż nie ustabilizował mi się oddech. 
- Nie powinnaś się tak przemęczać. Przecież dopiero co się obudziłaś - cała się spięłam na głosik przy moim uchu, który dopiero po chwili wiedziałam do kogo należy. Krótką chwilę serce znowu waliło mi jak dzwon.
- Zapytam tak dla pewności, że nie zwariowałam - starałam się nie patrzeć w stronę małej nieznajomej - Czy wy też widzicie małą dziewczynkę siedzącą na moim ramieniu? - spojrzałam na nich z nadzieją. Przez chwilę patrzyli na mnie w ciszy, jednak później popatrzyli po sobie. Nie wiedziałam nawet czego mam się spodziewać.
- Nie widzimy jej, ale nie zwariowałaś - słysząc te słowa, nie wiedziałam czy mam się cieszyć. Jakaś kolejna tajemnica? - Można powiedzieć, że to ktoś w stylu stróża. Tylko ty możesz go zobaczyć i usłyszeć - zaczęłam zastanawiać się nad całą tą sytuacją i zrozumiałam, że nie powinno mnie to dziwić. Moje progi ,,normalności" różniły się w stosunku do przeciętnych osób. Zamiast tego, mogłam się cieszyć, że nie dowiedziałam się czegoś gorszego. Jeśli nie chciała mi zaszkodzić i tylko ja ją widziałam, także nie widziałam problemu. Nikt prócz nas nie będzie wiedział, że coraz bardziej utożsamiam się ze słowem ,,dziwny". 
- Nie jesteś dziwna. Uważam, że lepszym określeniem byłoby ,,wyjątkowa,, - na chwilę spojrzałam w jej stronę. Na twarzy miała uśmiech tak radosny, że przez moment nie mogłam oderwać od niej wzroku. Jednak już w następnej, musiałam wrócić do rzeczywistości. 
- Czy moglibyście na chwilę wyjść? Muszę to wszystko przemyśleć i porozmawiać z... Moim stróżem - nie wiedziałam jak ją opisać, dlatego użyłam wcześniejszego określenia. Miałam nadzieję, że sprawdzi się w stu procentach. Przed wyjściem powiedzieli, że będą niedaleko, gotowi w każdej chwili przyjść. Byłam świadoma ich wsparcia, ale czasem każdy potrzebował usłyszeć coś takiego - Co miałaś wcześniej na myśli? - dziewczynka zsunęła się z mojego ramienia, by po chwili być na wysokości mojej twarzy. 
- Dokładnie to co powiedziałam. Tam skąd pochodzisz, każdy potrafi co innego. Inność jest zaletą, której każdy szuka samodzielnie. Ale prawie nikt nie może pochwalić się takim oddanym, mądrym i pięknym stróżem jak ty - zaśmiała się dźwięcznie, wygładzając swoją sukienkę. Teraz byłam pewna, że miała miłe usposobienie z dystansem do siebie, jak i dziecięcą niewinnością. 
- Więc kto jest na równie wyjątkowy co ja, że zasłużył sobie na stróża? - zaśmiałam się cicho. Samo patrzenie na nią, wprawiało mnie w radosny nastrój. 
- Rodzina królewska - uśmiechnęła się jeszcze szerzej, zupełnie jakby czekając na to pytanie. Mi natomiast mina zrzedła. Przewidywałam długą rozmowę.

Mam się nieźle i dziękuję za pamięć :***
Jak się podoba? Czy domyślacie się, co się wydarzy? Może jakieś pomysły?
<3<3<3

Ona i zwierzętaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz