Część 39

584 60 3
                                    

Patrzyłam przerażona na znajomo wyglądającego mężczyznę. Dlaczego teraz? Dlaczego w takim momencie? Jeśli ktoś z góry zmusza mnie do wybrania własnego dobra, a innej istoty to... Wyboru dokonałam już dawno. Postawiłam niepewnie krok w ich kierunku. Wszyscy mnie zachęcali, bym się nie zatrzymywała, jednak stali w miejscu. Zapewne bali się, że się rozmyślę. I mieli rację. Po przejściu paru metrów usłyszałam skomlenie psiaka, co uznałam za sygnał. Obróciłam się o sto osiemdziesiąt stopni i znów biegłam w stronę przepaści. Jednak tym razem nie zamierzałam się zatrzymywać. Odbiłam się od końca urwiska, podkuliłam nogi do tyłu i przygotowałam się na spotkanie z nurtem wody. Po chwili poczułam ogarniające mnie zimno górskiej wody, jednak starałam się skupić. Otworzyłam oczy i wynurzyłam się na powietrze. Przetarłam twarz ręką, odganiając jak najwięcej kropel wody by lepiej widzieć. Rozejrzałam się dookoła, ignorując natarczywe pieczenie spojówek. Spostrzegłam czarny łepek minimalnie nad wodą. Zaczęłam płynąć w tamtym kierunku, a nurt mi tylko pomagał. Już nawet nie zwracałam uwagi na to, że ledwo co łapie powietrze. Teraz najważniejsze było uratować mojego małego bohatera. Wyciągnęłam rękę, jednak szczeniak przestał już walczyć z nurtem. Znów zaczęłam płynąć. Pewnie nawet nie wyglądało to na żaden ze znanych stylów, jednak ważne że poruszałam się do przodu. Zakorkowałam nabierając powietrza. Po chwili złapałam szczenię i pociągnęłam na górę. Połowa problemów za mną... Teraz trzeba tylko się dostać na brzeg. Łatwiej powiedzieć, niż zrobić. Gdyby tylko ktoś mi pomógł... Ale przecież nikt nie skoczy na pewną śmierć do wody. Nikt prócz mnie. Ale... Co innego, jeśli się w niej żyje. Głupi pomysł, ale przecież psy mnie posłuchały. Zawsze warto spróbować.
- Rybki, proszę pomóżcie. Jeśli mnie słyszycie, pomóżcie - zapewne to brzmiało bardziej jak błaganie, ale nie przeszkadzało mi to. Chciałam go jedynie uratować. Znów zaczęłam się rozglądać, mając nadzieję na dostrzeżenie czegoś ,,dziwnego,,. Na przekład dziwnego falowania fal, choć wątpię że odróżniłabym je od tych spowodowanych przez prąd. Dopiero teraz zaczęły dochodzić do mnie krzyki osób trzecich. Spojrzałam w tamtym kierunku i kolejny raz tego dnia zobaczyłam strach, wymalowany na ich twarzach. Wyglądali, jakby nie wiedzieli co robić choć zapewne tak właśnie było. Nawet nie rozróżniałam ich głosów, z prostego względu. Po prostu ich nie znałam, albo nie pamiętałam. Nagle poczułam dziwny dotyk na nodze. Zdawało mi się, jakby ktoś, albo coś szorstkiego ocierało się o jedną z moich kończyn. Przestraszona krzyknęłam, jednak obok mnie po chwili wynurzyła się złota rybka. Patrzyła mi w oczy, jakby chciała coś powiedzieć. Miałam wrażenie, jakby... usłyszała moje wcześniejsze słowa. Zanim się zorientowałam, dziwne uczucie na nodze się powtórzyło. Jednakże tym razem czułam to na obu nogach i było silniejsze. Już po chwili czułam, jak coś ,,wypycha,, mnie do góry, a zmęczone mięśnie się rozluźniają. Nieprzytomny psiak na moich rękach zaczął nawet spokojniej oddychać, co chyba dobrze wróżyło. A przynajmniej mam taką nadzieję. Spojrzałam niepewnie w dół, ale to co zobaczyłam zdziwiło mnie najbardziej do tej pory. Płynęło pode mną wielkie stado rybek... Różnych wielkości i kolorów, jednak wszystkie zmierzały w jednym kierunku. A był nim najbliższy brzeg. 

Ona i zwierzętaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz