Część 45

489 48 13
                                    

- O co chodzi? - o dziwo to pytanie zadałam już śmielej. Każdy mógł mnie usłyszeć, ale dalej się bałam. Czułam się, jakbym miała rozdwojenie jaźni. Z jednej strony wiem, że coś mi zrobił a z drugiej przecież nic nie pamiętam. 
- Może lepiej będzie, jeśli przełożymy to na potem? - odwrócił wzrok, jednak uśmiechnął się sztucznie. Widząc to, odsunęłam się od niego. Zaniepokoiło mnie jego zachowanie, przez co poczułam się niepewnie. Oddaliłam się na koniec łóżka, zwracając uwagę wszystkich zgromadzonych. Podkuliłam nogi do klatki piersiowej i owinęłam je rękami. Nie chciałam być zbywana. Jedyne na czym mi zależało, to prawda. Czy to tak wiele? Chciałam tylko się dowiedzieć kim jestem, dlaczego moje życie wygląda tak a nie inaczej - Córciu, chyba będziesz musiała poczekać, aż wrócą ci wspomnienia bo nie wiem jak ci to wyjaśnić... - z jego twarzy zszedł ten sztuczny uśmiech, jednak dalej na mnie nie patrzył.
- A co, jeśli już nigdy mi nie wrócą wspomnienia? - powiedziałam znów nieśmiało. Bałam się tej myśli, jednak trzeba przyznać, że to jest możliwe. Jeśli tak się stanie, to czy już nigdy się nie dowiem dlaczego tak na niego reaguję?
- Co ty wygadujesz?! - przestraszyłam się na krzyk tego całego Nicka. Spojrzałam na niego przerażona, jednak on dalej wyglądał na wkurzonego - Odzyskasz pamięć, choćby nie wiem co! - aż podskoczyłam ze strachu. Zauważyłam jak niebezpiecznie się do mnie zbliżał, więc instynktownie zaczęłam szukać drogi ucieczki.
- Nick, opanuj się - odezwał się jeden z braci. Chyba Chris, ale nie byłam pewna. Natomiast drugi zagrodził mu drogę do mnie swoim ciałem. Poczułam się z tym trochę lepiej.
- Jak mam się uspokoić?! Jej musi wrócić pamięć! - moje minimalne poczucie bezpieczeństw wyparowało, gdy zobaczyłam jak Nick szarpie się z dwójką braci.
-Tak nic nie wskórasz - teraz do szarpaniny wtrącił się jakiś starszy mężczyzna, zapewne mój wujek. Widziałam jak szarpią się z nadpobudliwym chłopakiem, co jeszcze bardziej mnie przeraziło. Przypomniałam sobie o balkonie, który prowadzi na zewnątrz. Korzystając z sytuacji wyszłam przez niego niezauważona. Biegłam przed siebie, nawet się nie oglądając. 
- Camila! - usłyszałam kogoś krzyki, czyli już się zorientowali z mojej ucieczki. Przyśpieszyłam jeszcze bardziej, tym samym łapiąc większe oddechy. Niestety musiałam się potknąć, przez co zdarłam sobie kolana. Usiadłam na ziemi, patrząc jednocześnie z przerażeniem jak się do mnie zbliżają, a na czele biegł Nick.
- Nie... Nie zbliżaj się... Odejdź... - szeptałam, łudząc się że to coś da. Z każdą chwilą moje serce biło coraz szybciej, a każda kończyna drgała ze strachu. Bałam się go. Zamknęłam oczy, nie wiedząc czego się spodziewać, jednak w jednej chwili poczułam coś dziwnego. 

Ona i zwierzętaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz