☾ 12.

558 53 7
                                    

Joelle

- Możesz mi powiedzieć, o co chodzi? - zapytała Red, wpadając do mojego pokoju, jak po ogień. Była lekko zdyszana i czerwona na twarzy, pewnie biegła całą drogę z przystanku autobusowego. 

- O co ma chodzić? - uniosłam brew, zeskakując z parapetu. Po dzisiejszym dniu musiałam się uspokoić, Hemmings skutecznie wyprowadził mnie z równowagi i nawet słuchanie muzyki nie pomagało. - Kto cię wpuścił? - dodałam, zastanawiając się, jak się tu znalazła. 

- O tę dzisiejszą akcję na gimnastycznej. - wyjaśniła, spoglądając na mnie z łóżka. Rozłożyła się wygodnie, opierając głowę na swoich dłoniach. Jej oddech wracał do normy. - Słyszałam, że było dosyć grubo. Leo prawie dostał zawału, a te tapeciary zdążyły cię już przeżuć z zazdrości. - dodała, przy okazji przewracając oczami. - Charlie, przerwałam mu obiad, ale chyba nadal myśli, że coś z nas będzie, bo oczy mu się zaświeciły, jak szczeniakowi. 

- Twój pęcherz ma świetne wyczucie czasu, naprawdę. - przyznałam, siadając obok niej. Gdy to wszystko się stało, Red wyszła do toalety, więc nic nie widziała. 

- Wiem. - przewróciła oczami, śmiejąc się cicho. - No ale opowiadaj, bo z tego idioty niczego się nie dowiedziałam. - dodała, wbijając we mnie swój wzrok.

- Nie powiedziałam mu, że mamy próbę, więc czekał odkąd skończyliśmy lekcje i w pewnym momencie wpadł wkurzony na salę, ściągając na siebie uwagę wszystkich, którzy tam byli. Zauważyłam go dopiero, gdy rzucił jakieś cześć, czy coś innego na powitanie, ćwiczyłam z Leo swoje role, ale przerwaliśmy, bo nie chciałam go prowokować. Próbowałam się tłumaczyć, ale nie działało, więc mnie stamtąd wyniósł, trzymając jak jakiś worek z ziemniakami. Wmówił sobie, że Leo to mój chłopak, chyba poczuł się zagrożony i zazdrosny, ale gdy rzuciłam, że nie wyjdę z nim do żadnego kina, to się ogarnął. Odstawił mnie na ziemię, przeprosił, wrócił po torbę i odstawił do domu. Nie widziałam go od tej pory i w sumie dobrze, bo mnie wkurwił. - fuknęłam na końcu i przeczesałam palcami włosy. 

- Jezu, jaki idiota. - Red pokręciła z niedowierzaniem głową, powstrzymując się, aby nie uderzyć się dłonią w czoło. - Boże, a ja myślałam, że to Michaelowi rodzice nie zrobili mózgu, ale się pomyliłam. - dodała, przez co wybuchnęłam śmiechem.

- Pomyliłaś się. - przyznałam jej rację, robiąc sobie więcej miejsca. - Co nie zmienia faktu, że nie jestem na ciebie zła. - dodałam, patrząc się na nią krytycznie.

- Na mnie? Za co? - zmarszczyła brwi, jakby nie wierząc w swoją winę.

- Za to, że mnie wtedy wystawiłaś. - mruknęłam, przypominając sobie wieczór w kinie. - Gdybyście z Michaelem nie pojechali się pieprzyć, to może nie musiałabym go dzisiaj znosić. - dodałam, przez co zaczerwieniła się lekko.

- Na swoją obronę mam jedynie to, że to był pomysł tego idioty. - powiedziała w końcu, bawiąc się rąbkiem poduszki. - Chyba się na mnie za to nie obrazisz, co? - dodała, patrząc się na mnie wyczekująco.

- No co ty. - przytuliłam się do niej. - Na ciebie nie da się obrazić, idiotko. - dodałam, czochrając jej włosy, przez co zaśmiała się cicho. 

- Wiem, ale za to mnie kochasz. - wyszczerzyła się dumna z samej siebie, przez co zaśmiałam się cicho. 

- Niestety tak. - przyznałam ciężko, powstrzymując uśmiech, który chciał wpełznąć na moją twarz. - Skoro już tu jesteś i zabierasz mi czas, to może pooglądamy jakiś film, co? - dodałam, wstając i zabierając z parapetu swój telefon.

- Wiesz, że ja nigdy nie odmówię, zwłaszcza filmu. - odpowiedziała, gdy schodziłyśmy na dół.

- Co będziecie robić? - zapytał Charlie, zauważając, że pojawiłyśmy się w salonie.

- Oglądać coś, ale jeszcze nie wiemy, co. - Red odpowiedziała za mnie, gdy szukałam w bazie filmowej jakiejś ciekawej produkcji, o której obie jeszcze nie słyszałyśmy. 

- Mogę się przyłączyć? - zapytał, opierając się o sofę, na której siedziałyśmy.

- Nie. - mruknęłam krótko, przez co spojrzał błagalnie na Red. Nie wiem, czy o tym wspominałam, ale Charlie był w niej zakochany po uszy, przez co musiałam wielokrotnie już wysłuchiwać, jaka to Davenport jest piękna, ale głupia, bo wplątała się związek z Michaelem.

- Nie obraź się, ale chcemy posiedzieć same. - brunetka zmierzyła mojego brata wzrokiem, krzyżując pod sobą nogi. - Poza tym Michael nie będzie zadowolony, gdy dowie się, że byłeś w pobliżu mnie. - dodała, patrząc mu się prosto w oczy. 

- T-to ja nie b-będę wam przeszkadzał... - wyjąkał i uciekł na górę, przez co zaśmiałam się głośno.

- Nie masz serca. - spojrzałam na nią, na co wzruszyła ramionami, ale roześmiała się razem ze mną.

- Musi w końcu pojąć, że nigdy z nim nie będę, nawet jeśli Michaelowi się coś stanie. - powiedziała, przytulając do swojego brzucha poduszkę. - Chyba nie jest ślepy i widzi, że nie jestem zainteresowana.

- Próbowałam mu to tłumaczyć, ale to jak grochem o ścianę. - przewróciłam oczami, a brunetka westchnęła ciężko. - Zamów pizzę, dobra? - dodałam, wracając do poszukiwań.

- Dobra. - przytaknęła wyjmując telefon z kieszeni w spodniach. - Taką, jak zawsze?

- Tak. - przytaknęłam, wybierając jakąś mało znaną komedię amerykańską. - Idę po coś do picia. - dodałam, znikając w kuchni. 

Pizza pojawiła się stosunkowo niedługo po tym, jak wróciłam ze szklankami wypełnionymi sokiem malinowym. Poszłam zapłacić i w progu spotkałam się z Leo, który wyraźnie ucieszył się na mój widok.

- Cześć. - przywitał się i przytulił mnie, z czym spotkałam się pierwszy raz. - Jak dobrze, że nic ci nie jest, martwiłem się. - dodał, wchodząc za mną do środka.

- Kto to?! - zawołała z salonu Red.

- Leo! - odkrzyknęłam, czekając aż chłopak zdejmie buty i kurtkę. - Nie miałeś po co, nic mi nie zrobił, poza tym mogłam mu powiedzieć, że zostaje na próbę, to była moja wina. - dodałam, tłumacząc mu całe zajście.

- Niby tak, ale to nie zmienia faktu, że zachował się, jak idiota. - przyznał, idąc za mną do przestronnego pomieszczenia.

- Tu się z tobą zgodzę. - usiadłam na kanapie z pudełkiem na kolanach i otworzyłam je, pozwalając, aby cudowny zapach pizzy wdarł się do mojego nosa. 

- Co oglądacie? - zapytał Leo, zajmując miejsce obok mnie. Zabrał jeden kawałek, rozsiadając się wygodnie, ale po chwili wstał idąc do kuchni, po swoją szklankę z sokiem. 

- Duże dzieci. - odpowiedziała Red. - Nawet dobrze oceniają, więc może nie zmarnujemy tych dwóch godzin. - dodała, jedząc swój kawałek.

- Jutro nie idę do szkoły, nie mamy żadnych specjalnych lekcji, rodziców nie ma, poza tym nie chce go widzieć. - stwierdziłam, wgryzając się w ciasto. 

- Nawet mnie Michael jeszcze nie zdążył tak wkurwić kiedykolwiek. - stwierdziła brunetka, przez co westchnęłam ciężko. Chce jak najszybciej zapomnieć o dzisiejszym dniu. 

- Trzeba już mieć do tego talent. - rzucił Leo, gdy włączyłam film, przekręcając pudełko tak, aby widziała ekran telewizora. 

- Tak, albo po prostu być Hemmingsem, idiotą bez mózgu. - stwierdziła Red, jakby to było oczywiste, a ja chcą nie chcąc musiałam się z nią zgodzić. 

- Dobra, skończcie. - poprosiłam, mając naprawdę dość tamtej sytuacji i rozpamiętywania, choć sama to zaczęłam. - Oglądajcie, bo zaraz zmienię zdanie i włączę nam jakiś dramat albo horror. - dodałam, spoglądając prawo i w lewo. 

- Nie irytuj się tak. - mruknął Devries, przez co prychnęłam cicho, jedząc w dalszym ciągu swój kawałek.

- Nie irytuje się, po prostu chce o tym, jak najszybciej zapomnieć. - przyznałam, skupiając się już na filmie i nie odzywając więcej. 

~*~

chce już miecz, ale boje się, że nie wszystko pójdzie po naszej myśli, ewh

co sądzicie? x

beauty and the beast • hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz