☾ 16.

418 42 3
                                    

- Musimy pogadać. - powiedział Luke, gdy odwoził mnie do domu. Liczyłam, że rodziców jeszcze nie ma i nie będę musiała wciągać w swoje tłumaczenia Red kolejny z resztą raz. Spojrzałam na niego wymownie, zastanawiając się, o co może mu chodzić.

- Słucham. - odwróciłam się w jego stronę, opierając głowę o szybę samochodu. Nie miałam pojęcia, czego ode mnie chce.

- Byłbym wdzięczny, jakbyś wyświadczyła mi małą przysługę...

- Mów w końcu. - przewróciłam oczami. Bolała mnie głowa po imprezie i byłam zmęczona, nie miałam ochoty na jakieś przeciągania. 

- Mój brat ma urodziny, prosił, abym do niego przyleciał. - wyjaśnił najpierw, zaciskając dłonie na kierownicy.

- A co ja mam z tym wspólnego? - uniosłam brew, krzyżując dłonie na piersi.

- Wygadałem się, że mam dziewczynę...

- O proszę.

- I że to ty nią jesteś...

- Chyba cię popierdoliło. - powiedziałam bez namysłu, a potem zakryłam dłonią usta. Miałam nie przeklinać, ale chyba zrezygnuje z tego postanowienia. - I co, mam tak po prostu zostać twoją dziewczyną? - dodałam, spoglądając na niego, będąc w lekkim szoku.

- Nie, chce abyś ją udawała przed Jackiem. - poprosił, parkując na podjeździe. 

- A co będę z tego mieć? - uniosłam brew, rozważając propozycję.

- Satysfakcję, że masz takiego cudownego fałszywego chłopaka. - poruszył zabawnie brwiami.

- Zastanowię się. - powiedziałam, wysiadając z samochodu. - Na razie. - pożegnałam się, pomachałam mu i wbiegłam do domu, zamykając drzwi najciszej jak potrafię. Salon był pusty, więc albo rodzice jeszcze pracowali, albo się pokłócili, w co nie chciało mi się zbytnio wierzyć. Zabrałam z kuchni karton soku i weszłam schodami na górę. Zamknęłam się w swoim pokoju i wybrałam numer do Red. Musiałam jej o tym powiedzieć, bo nie miałam pojęcia co robić.

Gdy odebrała, przywitałam się, a potem zaczęłam temat. Opowiedziałam wszystko po kolei i przyznałam się, że nie wiem jak mam się zachować, aby nie urazić blondyna. Z jednej strony kusiła mnie ta propozycja, ale znowu z drugiej strony nie chciałam robić mu nadziei na coś więcej, tylko że bez tego udawania. To było trudne, a ja chciałam wybrać dobrą opcję, nie zastanawiając się potem, czy to był dobry wybór.

- No nie wiem, wiesz, że ja na twoim miejscu zgodziłabym się, ale wiesz, że ja to ja. - powiedziała w końcu, po ciszy jaka nastała pomiędzy nami. - Jack jest przystojny, nawet bardzo. Tyle mogę ci powiedzieć. A jego dziewczyna jest bardzo miła. - dodała, chcąc chyba zachęcić mnie do zgody.

- Sama nie wiem. - pokręciłam głową. - Wiesz może, gdzie w ogóle mieszka ten jego brat? - dodałam, podchodząc do okna.

- W Nowym Jorku. - odpowiedziała bez zastanowienia, a ja wciągnęłam gwałtownie powietrze. Zawsze chciałam tam pojechać. - Więc teoretycznie mogłabyś się zgodzić, ale rób co tam chcesz.

- Nie podpuszczaj mnie. - mruknęłam, opierając się o parapet. - Kusi mnie, ale nie wiem, co na to rodzice. - dodałam, zaciskając usta w wąską linię.

- A czy oni muszą o tym wiedzieć? - zapytała Red, a ja zmarszczyłam brwi.

- Co chcesz przez to powiedzieć? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie, a ona westchnęła ciężko.

- Jesteś głupia, Jo, naprawdę. - mruknęła, przez co prychnęłam. - Nie muszą się o niczym dowiedzieć. Zabukuje ci bilet, a ty powiesz, że jedziemy do Any na weekend na paznokcie, czy cokolwiek. - dodała, a ja choć jej nie widziałam, mogłam się założyć, że przewróciła oczami. 

- Sama już nie wiem. - zaczęłam się wahać. Red potrafiła wpłynąć na mnie nawet bardziej niż rodzice. - Chciałabym zobaczyć Nowy York, ale nie chce znowu ich okłamywać. Źle się będę z tym czuć.

- Boże, dziewczyno. Czemu ty szukasz problemu tam, gdzie go nie ma? - oburzyła się lekko. - W porównaniu ze mną, to mówisz swoim rodzicom absolutnie wszystko. - dodała, a ja pokręciłam głową. Cholera, miała rację. 

- Po prostu się boje, to pierwszy raz, gdy będę robić coś takiego. I będę mieć problem z walizką. - powiedziałam, przygryzając paznokieć. 

- Akurat o to się nie martw. Dzień wcześniej zgarniemy ją do mnie i wstąpicie po nią, gdy będziecie jechać na lotnisko. - rzuciła szybko, a ja zmarszczyłam brwi.

- Kazał ci mnie przekonać?

- Tak, ale sama twierdzę, że powinnaś lecieć. To tylko parę godzin, poza tym Jack ma słabą głowę, więc padnie w połowie imprezy, może nawet szybciej. - wyjaśniła, a ja zaśmiałam się cicho.

- Niech mu będzie, zgadzam się. - powiedziałam, nie rozważając już za i przeciw. To była najszybciej podjęta decyzja w moim życiu. - Jutro w szkole jeszcze wszystko uzgodnimy, a teraz spadam się uczyć, a ty idź się ruchaj z Michaelem, czy coś. Dobranoc. - pożegnałam się, a ona zaśmiała się cicho, pożyczyła mi miłej nauki i obiecała, że postara się, aby nie było ich słychać. Pokręciłam głową, rozłączyłam się i opadłam na łóżko, nie mając ochoty kompletnie na nic. Potarłam skronie, przyswajając sobie właśnie to, na co się zapisałam. Mam tylko nadzieje, że nie będę tego żałować. 

- W sumie, to raz się żyje. - stwierdziłam sama do siebie i usiadłam. Jęknęłam cicho widząc stos podręczników, leżący na biurku i podeszłam do fotela, na który opadłam bez sił i przysunęłam się bliżej. Sięgnęłam po pierwszą książkę. Biologia. Pięknie. - Dlaczego ma mnie to obchodzić? - zapytałam, otwierając na temacie, który przerabialiśmy ostatnio na lekcji. Prychnęłam cicho, wiedząc, że nauczycielka kazała nam przepisać połowę tematu do zeszytu w ramach zadania domowego. Westchnęłam bezsilnie, ale sięgnęłam po długopis i zaczęłam odrabiać, aby mieć o jedno z głowy i zająć się czymś innym, a najlepiej skończyć i pójść się już wykąpać. Marzyła mi się wanna pełna wody i mnóstwo piany. Ta myśl mnie pośpieszała, przez co skończyłam szybciej niż przewidywałam i nim się obejrzałam, spakowałam się na kolejny dzień w szkole, zabrałam piżamę oraz czysty ręcznik i ruszyłam w kierunku łazienki. Głowa przestała mnie już boleć, ale i tak musiałam się odprężyć po wczoraj i zregenerować się na znienawidzony poniedziałek. W rytmach rocka zanurzyłam się w wodzie, nucąc pod nosem słowa piosenki razem z wokalistą i westchnęłam z ulgą. Uwielbiałam takie spokojnie wieczory i obiecałam sobie, że będzie ich jeszcze więcej.

~*~

nareszcie skończyłam, lepiej późno niż wcale, cri

krócej o jakieś 200 słów, ale mam nadzieje, że mi to wybaczycie, luv 

co sądzicie?

lots of love, Red x

beauty and the beast • hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz