☾ 8.

656 49 12
                                    

- O, cześć. - przywitałam się, gdy zobaczyłam w progu Red i towarzyszącego jej Michaela. Trochę zdziwiło mnie to, co robią tutaj we dwójkę i to pod koniec tygodnia, ale na razie postanowiłam nie pytać i wpuściłam ich do środka. Kolorowy pomógł zdjąć mojej przyjaciółce kurtkę, jaką miała na sobie, gdyż dzisiejszego dnia pogoda pozostawiała po sobie mnóstwo do życzenia, zmuszając ludzi, aby zabierali ze sobą jakieś wierzchnie okrycia. - Co was sprowadza? - dodałam, prowadząc ich za sobą do salonu. Powtarzałam materiał na zbliżający się sprawdzian z chemii i jedyny bałagan, jaki panował w pomieszczeniu, to był otwarty podręcznik, zeszyt i całe mnóstwo notatek pozakreślanych kolorowymi mazakami. Zapisałam sobie w myślach, aby podziękować później gosposi za to, że tak bardzo przestrzega tutaj higieny i porządku. 

- Cześć, cześć. - uśmiechnęli się do mnie, zajmując miejsce na kanapie. Michael przybił ze mną wcześniej męską piątkę, a Red przytuliła mocno. Nie widziałam jej parę dni, nie licząc próby, na której ćwiczyłyśmy swoje role. 

- Napijecie się czegoś? - zapytałam, wystawiając głowę z kuchni. Mama jeszcze nie wróciła z pracy, a tata wciąż przebywał we Włoszech. Wiedziałam, że moja rodzicielka nie będzie zachwycona widokiem obcego chłopca, gdy doczołga się z centrum do domu, gdyż nie przebadała za farbowaniem włosów, zwłaszcza przez płeć przeciwną oraz piercingiem. Może wpisywało się to w staroświeckie przekonania, ale nic nie mogłam na to poradzić. Ledwo, co przekonałam ją do dodatkowych dziurek w lewym uchu. O chęci posiadania tatuażu oraz kolczyku w nosie nawet nie wspominałam, bo wiedziałam, że skończy się to krzykami i to w najlepszym wypadku. 

- Dostałem wolne popołudnie w pracy, a rodzice Red są w domu, więc postanowiliśmy, że cię odwiedzimy i oderwiemy od nauki, bo mózg ci eksploduje od nowych wiadomości. - zaśmiał się Clifford, przez co pokręciłam głową, śmiejąc się cicho pod nosem. - Chłopców nie ma, niestety nie wiem, co się z nimi dzieje, bo się nie odzywają od wczoraj, odkąd przywiozłem do swojego mieszkania Red i odłączyłem się od świata. - ciągnął, pocierając dłonią swój kark. Przy okazji skradł brunetce szybkiego buziaka, na co uśmiechnęłam się, oni byli tacy uroczy. - Poproszę kawę, jeśli to nie będzie problem. 

- Nawet tak nie mów. - machnęłam ręką, przenosząc swój wzrok na przyjaciółkę. - A ty Red?

- W zasadzie to był mój pomysł, poza tym mam już dość przebywania w jednym domu z czwórką chłopaków, tym jednym, który jest okropnym zazdrośnikiem. - wyjaśniła Red, dźgając dla zabawy swojego chłopaka palcem w bok, przez co zachichotał pod nosem. - A ja chce herbatę, tą co zawsze. 

- Robi się. - zasalutowałam, znikając za ścianą. Wyjęłam z szafki trzy kubki, do jednego z nich wsypałam dwie łyżeczki zmielonej kawy do zaparzenia, a do pozostałych wrzuciłam po jednej torebce z listkami herbaty. Odczekałam, aż woda się zagotuje i zalałam naczynia. Odnalazłam jeszcze jakieś ciastka i napoczęłam je, ułożyłam wszystko na tacce i zawróciłam do salonu. Postawiłam wszystko na stoliku, wcześniej pozbywając się mojego niezbędnika do nauki i zajęłam wolny fotel na przeciwko zakochańców. - Mówcie coś. - zachęciłam ich, przysuwając do siebie swój kubek. - Nie słodziłam ci, bo i tak już masz zbyt grubą dupę. - rzuciłam do Red, na co przewróciła oczami, pokazała mi fucka i poszła do kuchni, chcąc znaleźć cukierniczkę. 

- Jeśli chcesz wiedzieć, to ja nie mam na co narzekać. - kolorowy zaśmiał się znacząco, upijając łyk swojego napoju, przez co ja zakrztusiłam się swoim. 

- Michael!

- No co? - wzruszył niewinnie ramionami, posyłając mi jednocześnie buziaka w powietrzu. Pokręciłam zrezygnowana głową, a potem roześmiałam się, oni naprawdę byli siebie warci i do siebie pasowali. 

beauty and the beast • hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz