Joelle
- Nadal nie wierzę, że się zgodziłaś, dobra? - mruknął Leo, gdy weszliśmy do KFC. Usiedliśmy przy wolnym stoliku, a Red poszła złożyć nasze zamówienia.
- To uwierz. - przewróciłam oczami.
Przecież to nie było nic takiego. Devriesowi chodziło o dosyć istotny fakt, a mianowicie, to że umówiłam się z Luke'iem na randkę. Gdy odwoził mnie do domu, po tym jak wróciliśmy od Jacka, zapytał się, a ja, cóż, ja się zgodziłam. Może czasem był denerwujący, ale to jednak był Luke, który nie należał do tych najbrzydszych facetów, jacy zdążyli się już przewinąć przez moje życie.
- Mówię ci Red, coś tu śmierdzi. - zaczął, gdy brunetka usiadała obok mnie po przyjściu od kasy. - Oni. Ona i On. Sami. - wskazał na mnie.
- Ale co w tym złego? - Davenport podłapała temat, a potem wymieniła ze mną spojrzenie.
- Czuję co się święci.
- Co?
- Opętał ich zły duch! - pisnął, a ja pokręciłam głową i oparłam ją później na dłoni. Za dużo Króla Lwa, Devries.
- Już nie przesadzaj.
- Dam głowę, że w tym naszym trio zostanie tylko dwójka. Ten dzień miłosny pchnął czar, w tej sytuacji romantycznej, co będzie strach się bać! - zakończył, po czym wybuchnął śmiechem.
- Ja nie wiem, jakim sposobem on został Romeo, nie mam pojęcia. - Red pokręciła głową, ale śmiała się razem z nim.
- Timon też z ciebie marny. - zgodziłam się z przyjaciółką, a ten tylko fuknął, jak urażony kot.
- Nie znacie się na aktorstwie. - powiedział w końcu i poszedł po nasze jedzenie, które było gotowe.
- Ach, ta męska duma. - Red przewróciła oczami, przez co zaśmiałam się głośniej i zajęłam się jedzeniem, gdy Leo już wrócił.
Gdy już byliśmy najedzeni, z powrotem zaczęliśmy chodzić po galerii i rozmawiając na wiele tematów, w tym o mojej randce z Hemmigsem. Byłam wdzięczna Davenport, że przyjęła normalnie i nie robiła wideł z igły, tak jak to było w przypadku Leo. Nie miałam mu tego za złe, bo - wierzcie mi lub mnie - zachowywałam się parę miesięcy temu tak samo, gdy dowiedziałam się, że idzie na randkę z jakąś dziewczyną, ale teraz przesadzał. Zaczynało mnie to lekko denerwować, ale nie chciałam, aby się obraził i przemilczałam sprawę.
Gdy wróciłam do domu, rozpakowałam swoje zakupy i pomogłam mamie przy kolacji. Tata podobno miał jakieś spotkanie biznesowe i miał się pojawić później. Pokroiłam wszystkie warzywa na zapiekankę, a potem nakryłam do stołu. Mama w tym samym czasie zrobiła sos i otworzyła wino, przy okazji upijając ze swojego kieliszka raz po raz po niewielkim łyku. Musiałam zadowolić się sokiem jabłkowym, ale nie przeszkadzało mi to.
Podczas kolacji dużo rozmawialiśmy. Właściwie to rodzicie rozmawiali, a ja tylko słuchałam, czasem dorzucając coś od siebie. Mówili o swojej pracy, czy współpracownikach, tata był zazdrosny, a mama tylko go do tego podpuszczała. Później wszystko się odwróciło i to moja rodzicielka chciała ubić jakąś sekretarkę ojca i pokazać jej, że ma trzymać się od niego z daleka. Uśmiechałam się podczas tej części rozmowy i stwierdziłam, że potrzebuje młodszej wersji taty na faceta. Moja mama naprawdę miała wielkie szczęście, że niejaki Nathan Clarkson najpierw zaproponował jej chodzenie, później się oświadczył i został moim ojcem.
- Jesteście tacy starzy, a tacy uroczy. - stwierdziłam w końcu, opierając głowę na dłoniach.
- Nie jestem stary! Przeżywam drugą młodość, jak już. - zaczął tata. Udał lekko urażonego, ale oboje wiedzieliśmy, że tak nie było.
CZYTASZ
beauty and the beast • hemmings
FanfictionChociaż serca drżą, Choć niepewni są, Piękna z Bestią jest. ~*~ [zakończone ✔] [dedykowane @BellatrixxL ] © text, cover and trailer by xrainbow_007x (2016/17)