8. A ty jesteś latającą wiewiórką

774 65 7
                                    

Od tamtego zdarzenia minął już prawie miesiąc. Za 2 tygodnie miał się odbyć pierwszy mecz Quiddith'a, nie mogłam się doczekać. Chciałabym grać na pozycji obrońcy, ale kto by to sobie wyobraził, dziewczyna obrońca? Ha! śmieszne. Nie rozmawiałam za dużo z Huncwotami, jedynie rzadkie spotkania na korytarzu lub korki z Remusem. 

Wstałam we wtorek o godzinie 5. Masakra, jak można tak wcześnie wstawać?! Pomyślałam że wypadałoby trochę posprzątać pokój. Zaczęłam od zbierania różnych gratów z podłogi, powkładałam je w odpowiednie miejsca. Sztalugę na której stał dalej mój obraz, postawiłam przy oknie, a farby poukładałam na półce obok okna. Za pomocą zaklęcia chłoczyść wyczyściłam podłogę i resztę mebli. Po ponad godzinie opadłam na łóżko zmęczona. Jakie sprzątanie jest męczące, ehh. Wyciągnęłam byle którą książkę z szafki i zaczęłam czytać. Po około 5 minutach usłyszałam pukanie do pokoju. Ze zdziwieniem spojrzała na drzwi i powiedziałam.

-Proszę!- do pokoju weszło 3/4 Huncwotów. Nie było z nimi Remusa- co was sprowadza w moje skromne progi- ziewnęłam i spostrzegłam że chłopaki już się rozgościli. Syriusz i James usiedli na łóżku obok mnie a Peter usiadł na krześle, przy moim biurku.

-Remus cię uleczył?- spytał James

-Tak, poskładał mnie, ale nie powiedziałam mu co mi się stało- zapewniłam ich od razu.

-Pokaż ten brzuch- mruknął Syriusz. Podniosłam koszulkę i przejechałam palcem po bliźnie.- jak ci się to wogule stało, bo ja nie pamiętam.- powiedział z widocznym przestrachem w oczach

-Jak Remus chciał się znowu zacząć gryźć to jakby weszłam między niego a swoją łapę. Ummm ale  nie ugryzł mnie tylko podrapał- powiedziałam po krótkim namyśle.

-Uffff to dobrze- powiedział z widoczną ulgą James- wiesz że jakby cię ugryzł...

-Wiem- przerwałam mu. Mike kiedyś prawie mnie ugryzł. Od tamtego momentu zaczęłam więcej czytać na temat wilkołaków i tym podobnych.- po co tu tak na prawdę przyszliście?- spytałam

-yyy, no bo wiesz, za 3 dni jest pełnia... i czy mogła byś przyjść?- spytał nerwowo Potter, drapiąc się po karku. W żołądku mi się przewróciło. Bałam się że wspomnienia sprzed dwóch lat zawładną mną i którego razu popłaczę się przy nich.

-Dobra ale pod jednym warunkiem.- powiedziałam patrząc każdemu z nich w oczy

-Jakim?- spytał Glizdogon

-Nic mu nie powiecie, jak coś to ja sama mu powiem i macie u mnie ogromny dług- uśmiechnęłam się do nich i uścisnęłam każdemu dłoń.

-Jasne- powiedział z widoczną ulgą na twarzy James

-a jak tam przygotowania do meczu?- spytałam z zaciekawieniem

- dobrze tylko... nie znasz może kogoś na obrońcę?- moje serce zabiło szybciej, to moja szansa!

-Tak znam- powiedziałam z uśmiechem

-To super, powiedz mu żeby przyszedł dzisiaj o 18 na boisko- powiedział uradowany chłopak po czym Huncwoci wyszli z mojego pokoju. Stanęłam na łóżko i zaczęłam po nim skakać, boże jak super!

Spojrzałam na zegarek i oniemiałam, jest już 7:50! Fuck! szybko zarzuciłam torbę na ramię i pobiegłam ile sił w nogach na piąte piętro. Wbiegłam na czwarte piętro a następnie schodami na piąte.Szybko wbiegłam w zakręt i zauważyłam przed sobą biegnących trzech Huncwotów. James Syriusz i Remus biegli ile sił w nogach. Parsknęłam śmiechem i podbiegłam do nich. Zauważyłam klasę na drugim końcu korytarza, zauważyłam że nikogo nie ma co oznacza że już weszli do klasy. Cholera!

-Kto ostatni ten się tłumaczy!- krzyknął Syriusz i pobiegł ile sił w nogach. Pobiegłam zaraz za nim a za mną reszta Huncwotów, wyprzedziłam Syriusza a mnie wyprzedził Remus. Wow no przyznam że się nie spodziewałam, podbiegłam do niego i resztę drogi przebiegliśmy obok siebie. Zatrzymałam się obok klasy i oparłam o ścianę, trudno mi się oddychało ale i tak było dobrze. Głęboko oddychałam czekając na Jamesa i Syriusza. Syriusz przybiegł ostatni, a gdy zobaczyłam jego zawiedzioną minę posłałam mu tylko buziaka w powietrzu. Chłopak prychnął po czym otwarł drzwi do klasy i zaczął mówić.

-Bardzo przepraszamy za spóźnienie ale zatrzymał nas prof. Trelawney z prośbą o pomoc...- powiedział na jednym tchu. Prof. Arnes ( jest on wymyślony przeze mnie nie wiem czy ktoś inny w tedy uczył ) nauczyciel OPCM'u, spojrzał na niego z uniesioną brwią

- Dobrze siadajcie, jak już mówiłem dzisiaj będziemy mówić o wilkołakach lub jak kto woli o osobach ugryzionych przez nie- powiedział a ja zauważyłam że Remus cały się spina, ja sama również nie poczułam się za dobrze, no ale cóż czasami trzeba porozmawiać na nie  miłe tematy. Usiadłam w swojej ławce i wyciągnęłam książkę oraz potrzebne mi rzeczy.

-Tak panie Longbottom?- spytał nauczyciel, najpewniej chłopak podniósł rękę by o coś zapytać

-Czy będzie z tego kartkówka?- spytał cicho a kilkoro uczniów się zaśmiało

-Tak , na następnej lekcji- powiedział nauczyciel rozglądając się po klasie- dobrze kontynuując, co wiecie o wilkołakach?

-są straszne i zabijają wszystkich- powiedziała jakaś dziewczyna, chyba puchonka. Właśnie zapomniałam wspomnieć że tą lekcję mieliśmy z Puchonami.

-I zarażają poprzez ugryzienie- powiedział jakiś chłopak z przodu klasy

-są bezlitosne i bez uczuć- odezwał się ktoś ponownie. No chyba mnie coś trafi, co za debile ja nie mogę

- wyrywają palce i robią sobie z nich naszyjniki- powiedział blond włosy Puhon z przodu klasy  a ja nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać. Cała klasa się odwróciła w moją klasę a gdy spojrzałam na nauczyciela zauważyłam że on również powstrzymuje śmiech

- Wiesz z tymi palcami to ci się pomyliło ze mną- mruknęłam do chłopaka który spojrzał na mnie z przestrachem- czytaliście kiedyś coś o wilkołakach? Mieliście z nimi styczność? Albo czy wogule wiecie coś na ich temat, co nie jest głupią plotką do straszenia pięcioletnich dzieci?- nikt się nie odezwał - Wiedziałam, w takim razie łaskawie nie zadręczajcie mojego mózgu takimi głupotami

-Panno Lenns w takim razie opowiedz mi coś o osobach zarażonych  Likantropią- powiedział nauczyciel patrząc na mnie z wyczekiwaniem

-Osoby z Likantropią są całkowicie NORMALNE- podkreśliłam to słowo patrząc na całą klasę- zmieniają się w wilkołaki podczas pełni i tracą swoją ludzką świadomość. Działa w tedy instynktownie, przejmując zwierzęce zachowania i cechy. Czarodziej staję się zwinniejszy, odporniejszy i silniejszy. Osoby z tą przypadłością często trzymane są na uboczu i izolowane od reszty ludzi.- skończyłam mówić a cała klasa ucichła. Zarumieniłam się lekko czując wzrok wszystkich na sobie

-Skąd ty tyle na ten temat wiesz dziecko? spytał mnie nauczyciel, a w moim gardle pojawiła się gula

-Może sama jest wilkołakiem- nie udolnie szepnął jakiś rudy chłopak

-A ty jesteś latającą wiewiórką- warknęłam na chłopaka powodując śmiech u reszty klasy. Huncwoci śmiali się najbardziej i nawet prof. Arnes lekko się uśmiechnął. Już miałam coś odpowiedzieć gdy lekcja się skończyła. Wyszłam z klasy i powędrowałam na następną lekcję. Uffff przeżyłam 

Od nienawiści, do przyjaźni aż po miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz