Właśnie wychodziłam ze skrzydła szpitalnego. Czy przypomniałam sobie coś więcej? Nie. Co dziwne pamiętałam wszystkie zaklęcia i wnętrze Hogwartu łącznie z każdą salą i korytarzami ale nie pamiętałam osób. Huncwotów nie pamiętałam w ogóle, no może poza tym jednym momentem. Znałam tylko siebie, wiedziałam jaka jestem i wiedziałam co robię i co lubię robić. Tego nie zapomniałam.
Skręcałam właśnie w stronę obrazu Grubej Damy gdy ktoś na mnie wpadł. Tym ktosiem a raczej ktosiami byli trzej chłopacy w szatach domów ,Krukon, Puchon i Ślizgon. Wybałuszyłam oczy ze zdziwienia, przypatrując się blondynowi o niebieskich oczach ze Ravenclow'u, był on wysoki i chudy, na nosie miał prostokątne okulary które nerwowo poprawiał. Brunet o czekoladowych oczach z Huffelpuff'u, był lekko grubawy i odrobinę wyższy ode mnie, w rękach trzymał pióro które męczył zaciskając w swojej pięści. Czarnowłosy chłopak patrzył na mnie pięknymi, piwnymi oczami z uniesionymi barwami, był pewny siebie, było to po nim widać ,on był ze Slytherinu, był wyższy ode mnie i zdecydowanie przystojny.
-yyyyy hej- powiedziałam przeciągle. Splotłam palce u rąk i zaczęłam się kołysać w przód i w tył.
-Cześć jestem Aron Murphy - przedstawił się Krukon z lekkim uśmiechem który odwzajemniłam.
-Jack Creek- powiedział Puchon bawiąc się skrawkiem szaty, wypuszczając nareszcie biedne pióro.
-a ja jestem Chris Mellow moja droga- mruknął Ślizgon całując mnie w dłoń na co z niewiadomych powodów się zarumieniłam.
-Eva Leen- powiedziałam odwzajemniając uśmiech każdego z chłopaków. Wyminęłam ich z chęcią wejścia do mojej wieży ale czyjś uścisk na ramieniu mnie zatrzymał.
-Do której chodzisz klasy?- spytał mnie Chris z nadzieją w oczach. Natychmiast odpowiedziałam nie mogąc się sprzeciwić jego piwnym tęczówkom.
-do 4- odpowiadam po chwili zastanowienia, a chłopak uśmiecha się ukazując dołeczki na co kolana mi miękną. Odwracam się i z nogami jak z waty wchodzę przez portret do salonu Gryffindoru gdzie na kanapie dostrzegam Huncwotów. Niepewnie siadam obok nich na kanapie i podciągam kolana pod brodę.
Myślami jestem daleko stąd jestem przy pięknych piwnych oczach i dołeczkach w policzkach ukazujących się przy cudownym uśmiechu, ahhhh. Chris był naprawdę przystojny, jak zakładam był marzeniem większości ślizgonek, nie dziwię się. Znam go od pięciu minut a chyba się zakochałam, głupia ja. Ale co mogę poradzić na to że chłopak zawrócił mi w głowie samym spojrzeniem.
-Ej młoda o czym tak myślisz?- spytał ze śmiechem Syriusz
-Albo o kim- dodał James zabawnie poruszając brwiami. Na jego słowa Remus odwrócił się w naszą stronę ze zmarszczonymi brwiami.
-Pfff o nikim... yyy znaczy niczym- poprawiłam się, natychmiast oblewając szkarłatnym rumieńcem. James i Syriusz zaczęli gwizdać i śmiać się cicho.
-Kim jest ten szczęściarz?- zapytał mnie ze śmiechem James a ja pokryłam się jeszcze większym rumieńcem. Jak to w ogóle możliwe żeby być bardziej czerwonym?!
- Nikim- mruknęłam starając się powstrzymać uśmiech wpełzający na usta.
-Ten uśmiech mówi sam za siebie- powiedział Syriusz czochrając mnie po głowie.
-No taki jeden- powiedziałam cicho poprawiając włosy
-Jaki jeden?- spytał ze sztucznym uśmiechem Remus. Skąd wiedziałam że ze sztucznym? Nie wiem, miałam takie wrażenie.
-Znam go od 10 minut! I wiem tylko jak ma na imię- skłamałam, wiedziałam jak ma na nazwisko ale... wolałam im tego nie mówić.
-James zakochał się w Lilce po pierwszej minucie ich znajomości- krzyknął Syriusz- to jak on am na imię?- poddałam się
-Chris- mruknęłam cicho a chłopaki myśleli o kim mowa
-a z jakiego domu jest?- spytał James
-Ymm chyba ze Slytherinu- powiedziałam cicho wypuszczając powietrze z ust. Widziałam zszokowane twarze Huncwotów. Aż tak nie lubią Ślizgonów? Czemu? Przecież oni też są ludźmi.
Zamknęłam oczy i nastała ciemność która nagle się rozświetliła. Byłam na korytarzu pędzącego Ekspresu Londyn-Hogwart. Przede mną stał około 13 letni Syriusz, obok niego stał chłopak na oko w wieku 11 lat. Był bardzo podobny do Syriusza, miał czarne włosy i stalowe oczy, wyglądali jak bracia. Po chwili usłyszałam głos Syriusza
-Regulusie Black! Ni przejmuj się na pewno trafisz do odpowiedniego domu- pocieszył swojego brata Syriusz. Okey brata, rozumiem.
-Ale boję się- powiedział cicho chłopiec
-Spokojnie wszystko będzie dobrze- Syriusz przytula brata i przenosimy się do WS. Siedzę na końcu stołu Gryfonów, dzieci po kolei zostają przydzielani do domów aż w końcu słyszę głos.
-Regulus Black!- krzyczy nauczycielka, tiara chwilę rozmyśla aż w końcu wykrzykuje
-SLYTHERIN!!!
Mrugam oczami i widzę nad sobą zdenerwowanego Remusa. Z niewiadomych przyczyn chłopak na mnie siedzi. Brunet przesuwa się i pozwala mi usiąść.Moja wolność jednak nie trwa długo ponieważ zostaje pociągnięta przez bruneta i zamknięta w mocnym uścisku. Chowam się w jego ramionach a do moich nozdrzy dochodzi zapach jego lekko słodkawych perfum.
-Czemu odleciałaś?- zapytał mnie odsuwając się
-Przypomniało mi się coś- powiedziałam chwytając się za głowę która pulsuje bólem.
-Co?- zapytał zaciekawiony Syriusz
-Masz brata w Slytherinie- mówię po czym zamykam oczy i mdleje z bólu który opanowuje moją głowę...
_______________________________-
Wiem że trochę mnie nie było ale już jest! Jak się podoba? Komentujcie i gwiazdkujcie :*
Wasza Huncwotka13

CZYTASZ
Od nienawiści, do przyjaźni aż po miłość
Teen Fiction14 letnia Eva jest mugolaczką i jest w gryffindorze. Jej życie jest zwykłe noo.... może nie do końca zwykłe. Dziewczyna ma swój własny styl bycia i w nosie zdanie innych na swój temat. Chodzi kolorowo ubrana, jest wiecznie uśmiechnięta, jej pokój wy...