Kap. Kap. Kap... Czarne kropelki aromatycznego płynu kapały z zaparzacza, mącąc gładką taflę kawy w szklanym dzbanku. Niko siedział na kanapie w moim salonie. Na stoliku, w wysokim, niebieskim wazonie stała pojedyncza, biała róża – jednak posłuchał i postanowił stosować ciut bardziej konwencjonalne metody. Nie spodziewałam się tej wizyty – Niko nie bywał przewidywalny.
Postawiłam na tacy dwie filiżanki, dzbanek z kawą, cukiernicę i mały kartonik mleka. W szafce znalazłam kokosowe wafelki – gdybym wiedziała, że się zjawi wyskoczyłabym na zakupy. Zaniosłam tacę na stół i usiadłam obok niego.
Nalałam dla siebie pełną filiżankę i zaczęłam nalewać kawę do drugiej. Niko powstrzymał mnie ruchem ręki.
- Wystarczy...
- Serio? To nie jest nawet połowa.
- Noemi – roześmiał się – to ma być kawa z mlekiem...
- Ale póki co, to jest mleko z kawą – wymamrotałam.
- To niech i tak będzie... - Dolał do filiżanki mleka: napój przybrał kremowy kolor. Niko dosypał łyżeczkę cukru i zamieszał.
- Nie lubisz kawy?
- Niespecjalnie. Czasami piję, ale wolę herbatę.
-Źle spałeś? – Dopiero teraz zauważyłam jego podkrążone oczy.
- Nienajlepiej... - Upił łyk napoju.
- Coś się stało? – zaniepokoiłam się.
- Nie, nic. Tak po prostu... - Odpowiedział, ale wcale tak nie brzmiał.
- Coś z twoją rodziną?
- Nie – pokręcił głową – dla nich jestem martwy... - Jego głos zabrzmiał dziwnie pusto. Tak jakby mówił o prognozie pogody.
- Ja...
- Noemi, nie chcę o tym mówić. To nie jest prosty temat... I nie chodzi o nich: nie widziałem ich od lat. – Mówił bardzo spokojnie. – Mam nadzieję, że odpuścisz... - Uśmiechnął się słabo.
- A jeśli nie...?
- To mam nadzieję, że jednak dasz spokój. Ale jeśli nie, będę grzecznie odpowiadał na pytania, chociaż nie będzie to miła rozmowa. – Patrzył na mnie zmęczonym wzrokiem. – To jest coś, o czym bardzo nie chcę myśleć, Noemi. Oni mnie tam nie chcą... - Zamknął oczy i skrzywił się lekko. – Nie mogę tam wrócić... Nie chcę... – Jego głos stał się ledwie cieniem szeptu. – Nawet myślami... Nie chcę tam wracać nawet myślami...
- Przepraszam...
- Nic się nie stało. – Sięgnął po ciasteczko. – Po prostu bardzo chcę się od tego uwolnić.
- Jak na coś, co nie jest dla ciebie przyjemne, mówisz o tym z zaskakującą łatwością – zauważyłam.
- A uważasz, że histeryzowanie mi w czymkolwiek pomoże, Noemi? – Pochylił się w moją stronę. – Albo, że teraz jestem w stanie cokolwiek zmienić? Naprawić? Podjąć inne decyzje?
- Nie wiem. Nie znam sprawy.
- Wiec uwierz mi na słowo: spaliłem za sobą wszystkie mosty.
- To brzmi dość ostatecznie...
- Uparta z ciebie kobieta. – Pokręcił głową.
CZYTASZ
Kiedy nadejdzie burza
ParanormalJohn. Matt. Noemi. Trzy osoby. Trzy historie. Czasami jedna chwila, jeden błąd, jedno spojrzenie zmieniają wszystko... To, w co do tej pory wierzyłeś traci wartość. To, co wydawało się niedostępnym marzeniami staje się rzeczywistością. Teraz dec...