Rozdział 20 (Noemi)

11 0 0
                                    

Kap. Kap. Kap... Czarne kropelki aromatycznego płynu kapały z zaparzacza, mącąc gładką taflę kawy w szklanym dzbanku. Niko siedział na kanapie w moim salonie. Na stoliku, w wysokim, niebieskim wazonie stała pojedyncza, biała róża – jednak posłuchał i postanowił stosować ciut bardziej konwencjonalne metody. Nie spodziewałam się tej wizyty – Niko nie bywał przewidywalny.

Postawiłam na tacy dwie filiżanki, dzbanek z kawą, cukiernicę i mały kartonik mleka. W szafce znalazłam kokosowe wafelki – gdybym wiedziała, że się zjawi wyskoczyłabym na zakupy. Zaniosłam tacę na stół i usiadłam obok niego.

Nalałam dla siebie pełną filiżankę i zaczęłam nalewać kawę do drugiej. Niko powstrzymał mnie ruchem ręki.

- Wystarczy...

- Serio? To nie jest nawet połowa.

- Noemi – roześmiał się – to ma być kawa z mlekiem...

- Ale póki co, to jest mleko z kawą – wymamrotałam.

- To niech i tak będzie... - Dolał do filiżanki mleka: napój przybrał kremowy kolor. Niko dosypał łyżeczkę cukru i zamieszał.

- Nie lubisz kawy?

- Niespecjalnie. Czasami piję, ale wolę herbatę.

-Źle spałeś? – Dopiero teraz zauważyłam jego podkrążone oczy.

- Nienajlepiej... - Upił łyk napoju.

- Coś się stało? – zaniepokoiłam się.

- Nie, nic. Tak po prostu... - Odpowiedział, ale wcale tak nie brzmiał.

- Coś z twoją rodziną?

- Nie – pokręcił głową – dla nich jestem martwy... - Jego głos zabrzmiał dziwnie pusto. Tak jakby mówił o prognozie pogody.

- Ja...

- Noemi, nie chcę o tym mówić. To nie jest prosty temat... I nie chodzi o nich: nie widziałem ich od lat. – Mówił bardzo spokojnie. – Mam nadzieję, że odpuścisz... - Uśmiechnął się słabo.

- A jeśli nie...?

- To mam nadzieję, że jednak dasz spokój. Ale jeśli nie, będę grzecznie odpowiadał na pytania, chociaż nie będzie to miła rozmowa. – Patrzył na mnie zmęczonym wzrokiem. – To jest coś, o czym bardzo nie chcę myśleć, Noemi. Oni mnie tam nie chcą... - Zamknął oczy i skrzywił się lekko. – Nie mogę tam wrócić... Nie chcę... – Jego głos stał się ledwie cieniem szeptu. – Nawet myślami... Nie chcę tam wracać nawet myślami...

- Przepraszam...

- Nic się nie stało. – Sięgnął po ciasteczko. – Po prostu bardzo chcę się od tego uwolnić.

- Jak na coś, co nie jest dla ciebie przyjemne, mówisz o tym z zaskakującą łatwością – zauważyłam.

- A uważasz, że histeryzowanie mi w czymkolwiek pomoże, Noemi? – Pochylił się w moją stronę. – Albo, że teraz jestem w stanie cokolwiek zmienić? Naprawić? Podjąć inne decyzje?

- Nie wiem. Nie znam sprawy.

- Wiec uwierz mi na słowo: spaliłem za sobą wszystkie mosty.

- To brzmi dość ostatecznie...

- Uparta z ciebie kobieta. – Pokręcił głową.

Kiedy nadejdzie burzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz