Oszalałem. Tak, zdecydowanie oszalałem. Może przez wieki egzystencji mój mózg doznał uszczerbku? A może to po prostu była ona...? Nie wiem, ale przekonała mnie, żebym został – przez jakiś czas mogłem mieszkać w jednym miejscu. Jeśli byłem dostatecznie ostrożny nie wzbudzałem najmniejszych pomieszczeń. Moje oszczędności nie były wielkie, ale to nie stanowiło problemu: w porcie łatwo było znaleźć pracę. Zimą, kiedy sztormy ograniczały w pewnym stopniu żeglugę w morze nadal wypływały kutry rybackie, nadal budowano i remontowano statki – przez lata zdarzało mi się robić różne rzeczy i sporo umiałem, więc byłem pewien, że znajdę sobie jakieś zajęcie.
Powoli zaczynałem zdawać sobie sprawę kim jest Marga – istotą z opowieści... Taaaak, za czasów mojej młodości też mówiono o takich jak ona. Wiedźma... Niby człowiek, ale według niektórych nie do końca... Moje rany leczyły się szybciej, miałem czulsze zmysły, czasami też wyczuwałem niektóre rzeczy, ale ona... To było coś zupełnie innego. Pozornie taka słaba, taka delikatna, ale było w niej jakaś siła: dzika, niepohamowana... Dlatego przez wieki budziły lęk – nawet ja czułem cień strachu: prawie całe życie ukrywałem się przed światem i myśl, że mogła sięgnąć swoim umysłem w głąb mojej pokaleczonej duszy budziła mój niepokój. Jednocześnie nadal pragnąłem jej ciała – tak, że to aż bolało. Moja fascynacja jej urodą trochę mnie dziwiła. Po pierwsze przez lata spędzone w drodze spotkałem setki pięknych kobiet, po drugie zawsze wydawało mi się, że najpiękniejsze twarze i ciała mają kobiety z północy. Nigdy wcześniej nie spodziewałem się, że czarnowłosa smagła dziewczyna będzie powodem, dla którego zostanę przykuty do stałego lądu.
Niekiedy legendy przypisują takim jak ja umiejętność czytania w myślach czy mieszania wspomnień. Czasem chciałbym, żeby tak było: nie był bym wtedy w stosunku do niej tak bezbronny, bo choć ciężko w to uwierzyć, byłem bezbronny. Kobieta o ponad głowę ode mnie niższa zupełnie górowała nade mną swoimi mentalnymi umiejętnościami. Istoty mojego pokroju, miały pewne, mocno ograniczone, umiejętności psychiczne, ale była to raczej moc sugestii, szept, który potrafił czasami wpływać na bardziej podatnych ludzi.
Podróżując, często zagłębiałem się w miejscowe podania dotyczące magii. Różne ludy i kultury w odmienne sposoby opisywały ich zdolności i nie do końca wiedziałem jak wiele prawdy zawierają legendy – o moim rodzaju też krążyły opowieści, które miały niewiele wspólnego z prawdą.
- John! John! – Usłyszałem jej szybkie kroki na schodach.
Zbiegła lekko po stopniach, ubrana w długą, brązową, trochę wystrzępioną u dołu spódnicę i lnianą koszulę. Jej czesne włosy wymykały się z luźnego warkocza.
- Marga...
- Johnny... - Podeszła do mnie i pocałowała mnie w policzek. – Chciałabym cię gdzieś zabrać... Żebyś kogoś poznał...
- Kogo...? – spytałem.
- Ciotkę... Ona...
- Ona...?
- Ona jest taka jak ja. – Przygryzła wargę. – Ciekawią cię tacy jak my, prawda?
- Tak. To chyba raczej zrozumiałe... - wymruczałem.
- Spotkałeś już takich? Takich jak ty... albo jak ja...?
- Mmm... Tak. Tak myślę. Takich jak ja na pewno... Ale nikt wprost nie powie, że... Nie powie, bo...
- Bo to się może źle skończyć... - dokończyła.
- Właśnie... A ty? Spotkałaś takich jak ty? Albo takich jak ja?
CZYTASZ
Kiedy nadejdzie burza
ParanormalJohn. Matt. Noemi. Trzy osoby. Trzy historie. Czasami jedna chwila, jeden błąd, jedno spojrzenie zmieniają wszystko... To, w co do tej pory wierzyłeś traci wartość. To, co wydawało się niedostępnym marzeniami staje się rzeczywistością. Teraz dec...