Rozdział XVII

107 6 0
                                    


"Człowieka naj­le­piej poz­na­je się pod­czas kłótni, po­nieważ wte­dy mówi to, co myśli, a nie tyl­ko to, co przemyśli"


- Musimy coś zrobić! Natychmiast! Oni mogą być w ogromnym niebezpieczeństwie! - Hermiona była zrozpaczona.

- Najpierw to musisz się uspokoić. - uspokajał dziewczynę Malfoy.

-Ale musimy im jakoś pomóc... - powiedziała, tym razem już o wiele spokojniejszym tonem.

- Musimy się zastanowić co zrobić. Przecież nawet jakbyśmy chcieli to nie damy rady teleportować się do Malfoy Castle, bo nie wiem gdzie to jest.

- Gdzieś na oceanie spokojnym...

- No właśnie GDZIEŚ. - przerwał jej blondyn w pół zdania. - A do tego na pewno twierdza chroniona jest potężnymi zaklęciami. Nie mówiłem ci o tym wcześniej... oni znają jakieś dziwne czary. Mój ojciec używał zaklęć jakich ja nigdy nie słyszałem... Nawet nie używał słów. On tak jakby rozkazał, używając wyłącznie myśli, a może jakiegoś mrugnięcia okiem, drzewu mnie miażdżyć...

- Nie jestem pewna co do tych zaklęć co mówisz... jeszcze to sprawdzę. Ale teraz nie jest to najważniejsze, musimy uratować Ginny, Chang i chłopaków, no i McGonagall.

- Jak to nie jest ważne. Granger! Oni wiedzą coś czego my nie wiemy. Nie poradzimy sobie z nimi we dwoje. Tym bardziej, że nie wiemy jak się dostać ani gdzie dokładnie znajduje się Malfoy Castele. - Draco próbował choć trochę uspokoić dziewczynę, chociaż sam nie potrafił zapanować nad swoimi nerwami.

- Mam pomysł - rzuciła Hermiona. - Napiszesz list do ojca, potem dostaniesz się do ich zamku. A gdy już będziemy wiedzieć gdzie to jest odbijemy profesor, dziewczyny i chłopaków.

- Nie jestem pewien czy to dobry pomysł... a raczej jestem pewien, że to zły pomysł.

- Masz lepszy?

- Nie mam lepszego! Ale pomyśl trochę, bo ta cała sytuacja zaćmiła ci mózg! Przecież oni wszyscy myślą, że jestem pod działaniem „Imperio". - Mówił lekko podniesionym głosem

- Masz racje...trochę się przejmuję i ...

- Tak, tak „trochę". - dodał sarkastycznie blondyn.

- Ale przynajmniej próbuję coś wymyślić. - mówiła dziewczyna - Może... transmutujemy się jakieś muchy, albo jakieś żuki. Wtedy dostaniemy się tam niepostrzeżenie.

- No okej, ale nadal pozostaje kwestia, że nie wiemy gdzie dokładnie są!

- Trudno Malfoy! Musimy zaryzykować. Będziesz udawał, że jesteś pod „Imperio", a mnie transmutujesz!

- Ale...

- Zrobimy tak! - krzyknęła dość głośno z przekonaniem i wyższością.

- Nie będziesz mi rozkazywać! - Gwałtownie zareagował na krzyk dziewczyny i włączył się w nim stary, rozwydrzony dzieciak. Teraz on także podniósł głos. - Wiesz co, właściwie to nie wiem dlaczego ci pomagam!

- Co?! - przerwała, jakby zastanawiając się o powiedzieć, a potem dodała - To nie pomagaj! Bez łaski!

- Wydawało mi się, że mnie potrzebujesz.

- A mnie wydawało się, że to ty zaproponowałeś pomoc. A właściwie ...to ty nie poradzisz sobie beze mnie! Ojciec nie da ci spokoju... pfff... - mówiła, a raczej krzyczała z wyższością i sarkazmem. To nie było z jej stylu, ale chciała powiedzieć to tak, żeby jak najbardziej poniżyć Malfoya. - Zostaniesz sam, jak twój ojciec, śmier...

- Jeśli uważasz mnie za śmierciożercę... dobra! - teraz mówił już spokojniej, jakby dokładnie myśląc o tym co mówi. - Radź sobie sama. Powodzenia!

- Jesteś piepszonym arystokratą! Wiem, że tylko czekałeś na pretekst żeby się wycofać! I powiem ci jeszcze, że jesteś tchórzem, nigdy niczego nie doprowadzisz do końca. Jesteś ignorantem! Wiedząc lub nawet tylko spodziewając się co się dzieje i co muszą przechodzić w Malfoy Castle, nie pomożesz mi. A zostawiasz mnie samą z tym tylko dlatego, że podniosłam głos... jesteś żałosny. Żal mi cię, żal mi cię strasznie, nigdy nie wiedziałeś i nigdy się nie dowiesz co to przyjaźń! - na nowo zaczęła się denerwować, bo potrzebowała pomocy chłopaka. Bez niego miała małe szanse na uratowanie przyjaciół.

- Zamknij się szlamo! - nawet nie wiedział dlaczego to powiedział i dlaczego takie „nic", dwa słowa, przerodziły się w kłótnie.

Draco wyszedł, mocno trzaskając drzwiami.

***

„Z notatnika Draco - po kłótni"

1. Myśli, że jest prawdziwą czarownicą!!
Szlama! Niby dawno już mi to nie przeszkadzało, ale nie potrafiłem się pochromować. Z reszta nie miał bym żadnej przyjemności z kłótni z nią gdybym jej tak nie nazywał. To jak się złości i marszczy nos zawsze mnie śmieszyło.


2. Wierzy w ta głupią przyjaźń.
Kolejna rzecz z jaka nie potrafię się pogodzić. No bo skąd w ogóle pomysł, że przyjaźń istnieje. Owszem według mnie można mieć kumpli np: taki Zabini, ale żeby od razu przyjaźń? Nie, według mnie coś takiego nie istnieje. Przecież nie trzeba gadać głupot o przyjaźni żeby móc się komuś wygadać. Żeby ci pomógł, czy też od tak bez powodu się z tobą napił. Oj tak Zabini... On zawsze był ze mną. No ale nie, nie... Nie myśleć sobie, że my się przyjaźnimy. Ale nie! Oczywiście ona musi mówić jak jej to bardzo jest mnie żal, że bla, bla, bla.
A może... może jednak Blaise to mój przyjaciel?! Kiedyś, w chwilach załamania tak myślałem. Teraz już w to nie wierzę, to głupota!

3. Nigdy nie słucha jak do niej mowie.
Jak ja tego nie trawie. Patrzę na nią, mowie coś, a Ona? Zamyślona, widzi tylko czubek własnego nosa i do tego jeszcze mówi mi co mam robić! No po prostu człowiek wychodzi z siebie! Chyba, że serio zbyt gwałtownie zareagowałem, ale taki już jestem. Gdy ja staram się coś wytłumaczyć ona widzi tylko te swoje argumenty, a to co ja mowie tak jak by wleciało jej jednym uchem, a wyleciało drugim. No litości czy tak zachowuje się dorosła kobieta. Czy ona zawsze musi myśleć, że ma racje??

4. Myśli, ze jest mądrzejsza.

A co niby świadczy o tym, że jest taka mądra. Bo przeczytała chyba wszystkie książki jakie są w Hogwarcie? Przecież to nie jest normalne. Żaden człowiek o zdrowych zmysłach nie czyta tak dużo. Dobra trzeba przyznać dużo wie, ale i tak mądrzejsza nie jest. Ja przecież też dużo czytałem, kiedyś. Chociaż może i dobrze, że nie jest taka jak Pansy, mimo wszystko jest inteligentna i można z nią porozmawiać, nie obawiając się żałosnego śmiechu jako odpowiedzi.

5. Potrafi się kłócić cały czas!

Jaki inny facet by to wytrzymał? Przecież jak ona ciągle zaczyna jakąś kłótnię. Każda kłótnia nie ma sensu. Bo myśli, że ma zawsze rację. A zaczyta kłótnię o byle jakie gówno.

6. Ma piskliwy głos...
Gdy czymś się cieszy zaczyna piszczeć jak mysz. Fajnie, że się cieszy ale po co piszczeć? Czy ona nie mogłaby po prostu mówić albo się śmiać. Bo przecież śmieje się tak fajnie, tak że trudno się jest z niej nie śmiać, gdy ona się śmieje. Tyle, że ona musi piszczeć?!


7. Ciągle marudzi!!

To nie, tam to nie. To jej nie pasuje. A tak nie będzie. To co jaj mam do powiedzenia to zawsze jest źle, ale co ja oczekuje. Skoro jesteśmy „wrogami", a ja w jej oczach zwykłym śmierciożercą...

8.Stara się mnie zmienić -
Jej niedoczekanie!!!

Nie wiem co ona sobie wyobraża, że te jej obelgi coś dla mnie znaczą... ppfff... Chciałaby mnie zmienić próbując wytykać mi moje wady. Swoją drogą też chciałbym się zmienić, ale nie przy niej nie da się wytrzymać, nie da się być lepszym... Ona tylko denerwuje człowieka.



Do napisania fragmentu "z notatnika Malfoya"

zainspirowałam się pewną miniaturką.

Więc nie cały tan fragment jest wymyślony

i napisany przeze mnie.

Najgorszym więzieniem jest przeszłość...  |ZAWIESZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz