- Błagam! Porozmawiajmy.
Nie reagowałam na jego prośby, liczyło się dla mnie tylko ja i odległość okna od ziemi, myśli szalały w mojej głowie, a ja nie wiedziałam co zrobić. Tak bardzo chciałam wierzyć, że chłopak stojący za drzwiami nie jest taki jakim go w tamtej chwili postrzegałam.
Tak naprawdę bardzo go polubiłam przez ten czas. Kiedyś nawet przez myśli by mi nie przeszło, że mogę liczyć na Malfoya, który wyzywał mnie na każdym kroku... nie chce nawet myśleć o tamtym czasie.
Przez ostatnie kilka miesięcy przyzwyczaiłam się do jego obecności, myślałam, że mogę mu zaufać. Przez te pół roku spędzone głównie w jego towarzystwie zdążyłam go bardzo dobrze poznać i nie chcę nawet w to wierzyć, że współpracuje ze swoim ojcem.
- Wiem gdzie oni są, wysłuchaj mnie. – mówił, próbując zwrócić moją uwagę na siebie.
Zaczęłam gorączkowo myśleć. Przecież jeżeli teraz skoczę, to nic to nie zmieni. Jestem tu żeby coś zrobić, żeby pomóc przyjaciołom, oni na mnie liczą!
Wyszłam z pokoju, otwierając drzwi tak gwałtownie, że uderzyłam Draco w twarz i złamałam u nos. Załatwiłam jednak sprawę szybkim Episkey.
- Wiesz gdzie są?!
- Wiem, ale proszę pozwól mi najpierw wytłumaczyć całą sprawę. Nie chcę żebyś przede mną uciekała.
- Nie ma teraz na to czasu. Musimy im pomóc – mówiłam, śledząc każdy ruch Dracona, obawiając się jego reakcji.
- Pozwól mi! Muszę ci to wszystko wytłumaczyć! – miałam mu odpowiedzieć „nie", ale gdy spotkałam jego spojrzenie nie mogłam mu odmówić. Miał takie piękne oczy, szare i wcale nie patrzył na mnie złowrogo i wściekle, wręcz przeciwnie. Pomimo tego, że jego oczy były tak różne od oczu Rona zobaczyłam w nich to samo uczcie, wielką troskę i dobroć.
- Mów!
- Dziękuję. – powiedział i wziął głęboki oddech.- Z tą całą przysięgą to prawda, ale nie bój się, nic ci nie zrobię.
- Aaale...
- Nie przerywaj mi proszę! –rzucił, nie pozwalając dojść mi do słowa- Mogę ci przysiąc, że nic ci nie będzie! Wiem ile przeze mnie wycierpiałaś i uwierz, limit się wyczerpał. Przed innymi śmierciożercami udawałem, musiałam cię popchnąć, żeby nie podejrzewali mnie o nic. Nawet nie wierz ile mnie to kosztowało. Gdy poszedłem po ciebie razem z Krumem i w drodze do Marmurowej Sali niosłem cię na rękach nie mogłem się nadziwić jak wyglądasz. Nie mogłem uwierzyć jak tak piękna kobieta w takim krótkim czasie potrafiła się tak zmienić, tak zmarnieć. Wtedy właśnie w duchu przysiągłem sobie, że cię nie skrzywdzę, że pomogę ci za wszelką cenę.
- Draco, to ja, Granger. Przypominam ci bo chyba zapomniałeś o kim i do kogo mówisz.
- Nie, dokładnie wiem do kogo mówię.
- Dlaczego miałabym ci wierzyć?
-Nie masz innego wyjścia.- powiedział.
Nastała chwila ciszy, uświadomiłam sobie, że naprawdę nie mam innego wyjścia niż tylko zaufać Malfoyowi. Bo niby co innego mogłabym zrobić?
-Wiem, że przez pół życia toczyliśmy razem wojnę, ale pół roku ciągłego przebywania z tobą zmieniłem się, na prawdę. Dzięki tobie jestem lepszym człowiekiem. Musisz przyznać, że te wszystkie dziwne, straszne i mniej straszne sytuacje naprawdę bardzo nas zbliżyły. – mówił, a ja nie wiedziałam czy mu wierzyć czy nie.
- Tak to prawda, jeszcze pół roku temu nie pomyślałabym, że ,można z tobą „normalnie" porozmawiać.
- Muszę przyznać, że ci zazdroszczę, masz przyjaciół, masz Weasley'a. Zawsze zastanawiałem się jak to jest móc na kogoś liczyć, zaufać, pośmiać...
- A Blaise? To jest przecież twój przyjaciel.
- Chyba zaczynamy odchodzić od tematu, a miałem po prostu wszystko ci tylko wyjaśnić. – zrobił krótką przerwę i zwrócił na mnie swoje szare oczy- Mogę cię o coś prosić, licząc na to, że nie złamiesz mi nosa dziś już po raz drugi? – zapytał żartem.
- Oczywiście. – powiedziałam z lekkim rozbawieniem.
Wysoki blondyn staną przede mną bardzo blisko, jak dla mnie za blisko. Cofnęłam się o dwa kroki w tył. Nigdy przedtem nie zauważyłam o ile jest ode mnie wyższy. Przy moim dość niewielkim wzroście 1,60m sięgałam mu do ramienia.
Uśmiechnął się do mnie, a ja miałam pustkę w głowie, pierwszy raz od długich miesięcy, choć na chwilę zapomniałam o kłopotach.
- Ale nie przywalisz mi? – zapytał ze śmiechem.
Nie odpowiedziałam mu. Bo sama nie byłam pewna, może akurat zajdzie taka potrzeba...
Podszedł do mnie jeszcze bliżej, tym razem się nie odsunęłam.
Po chwili tonęłam już w jego mocnym uścisku. Jestem pewna, że ta chwila trwała znacznie dłużej niż mi się wydawało. W tej chwili utwierdziło mnie w przekonaniu , że naprawdę nic mi nie grozi. Chyba że Draco był tak dobrym aktorem...
Po chwili puścił mnie, odsunął na długość ręki mocno trzymając mnie za ramiona. Popatrzył mi prosto w oczy i uśmiechnął się tym uśmiechem, który tak rzadko gościł na jego twarzy, szczerym uśmiechem, takim prosto z serca.
- Dobra Herm. A teraz do roboty!
Uścisk? Przecież jeszcze godzinę temu nie chciałam z nim nawet rozmawiać, nawet chciałam to wszystko skończyć! Chwilkę temu byłam przekonana, że jest zdrajcą, a teraz czuję zawód, że TO BYŁ TYLKO UŚCISK.
CZYTASZ
Najgorszym więzieniem jest przeszłość... |ZAWIESZONE|
FanficWiesz co czujesz? Zastanawiałeś się kiedyś nad tym? A może żyjesz tylko przekonaniami, zamykasz się i nie pozwalasz odnaleźć się prawdziwej miłości? Może myślisz, że już odnalazłeś miłość swojego życia. A co jeśli okaże się, że tak naprawdę to ni...