Rozdział X

82 7 0
                                    



I tak właśnie minęło Hermionia kilka długich dni. Dni, w których jej jedynym zajęciem było wertowanie książek w bibliotece. Ginny i chłopaki jeszcze nie wrócili, a Hermionia zaczynała za nimi tęsknić. Nie widziała ich już przeszło dwóch tygodni.

DRACO „Specjalnie usiadłem na jej krześle, tak żeby ją zdenerwować. Nie spodziewałem się, że ona naprawdę usiądzie. Trochę mnie tym wkurzyła, nie powiem. Jak na taką drobną osóbkę to sporo ma w sobie ironii i sarkazmu. Jest taka wkurzająca i zarozumiała. Zawsze taka była.

Ten brak rozwiązania zagadki zaczyna mnie irytować! Ale mimo wszystko chcę wygrać. Myślałam, że Grenger jej mądrzejsza i sobie z tym poradzi, ale jakoś sobie NIE radzi. A teraz gdy postanowiłem z nią poszukać czegoś, myśląc, że wspólnie jakoś szybciej nam z tym pójdzie, to już całkowicie utknęliśmy w jednym miejscu.

Pomimo wszystko cieszę się, że znów jestem w Hogwarcie. To dziwne, tajemnicze miejsce... nie wiem co to było za miejsce, nie mam czasu i chęci się nad tym zastanawiać, ale chciałbym tam wrócić. Tyle szczęścia w jednym miejscu... Nie pamiętałem wtedy kim byłem, kim jestem. Piękne uczucie- błoga nieświadomość kim się jest, w szczególności jak jest się tym... kim się jest.

KRZYKI HERMIONY GDY BYŁA TORTUROWANA PRZEZ BELLATRIKS! A ja na to tylko patrzyłem. Nie powinienem teraz nawet mieć odwagi się do niej odezwać.

Co ja pisze? Po raz kolejny widzę, że Blaise miał rację mówiąc, że jest ze mną coś nie tak. Co jakiś czas nawiedzają mnie właśnie takie myśli, a przez to cholerne zadanie i to, że jestem z nią „w parze", mam takie myśli coraz częściej. Tak, Blaise wie co mówił. Nie jestem taki jak kiedyś.

Ale czy ja chcę być taki jak kiedyś?

Ale to, że tego nie chcę nie zmieni faktu, że tak jest! MORDERCA I ŚMIERCIOŻERCA, ZABÓJA! Pamiętam to obrzydzenie w głosie Granger... Sam sobą się brzydzę. Ale to nic nie zmieni."

- Wiem! Mam! – krzyknęła Hermiona odwracając książkę w stronę chłopaka – Syreny!

- Tak! To by się zgadzało. Jest! – Uśmiechną się.

Hermionę aż wzdrygnęło gdy to zobaczyła – Uśmiechający się Malfoy! Widziała to pierwszy raz w życiu. Nie był to ten złośliwy uśmieszek tylko zwyczajny, szczery uśmiech.

- Tam, mamy to. Teraz tylko ten eliksir. Pewnie chodzi o ten... no...Eliksir dzięki któremu stracą ogon i będą... ludźmi. – Dziewczyna mówiła tak szybko, że trudno ją było zrozumieć. Bardzo się cieszyła. Nagle odzyskała chęć do działania i nawet nie przeszkadzała jej obecność Malfoya.

- O składniki możemy być spokojni. Slughorn da nam o co poprosimy. – Też się cieszył. A uśmiech nie schodził z jego twarzy.

„Widziałam to pierwszy raz w życiu. Uśmiechający się Malfoy? To jakieś żarty? Dobra, ale jak ja mogłam w ogóle z nim prawie normalnie rozmawiać? Gdyby mi ktoś powiedział, że tak kiedykolwiek może się wydarzyć – wyśmiałabym go.

Nawet nie było tak źle. Siedziałam z nim przy jednym stoliku już kilka dni i jeszcze żyję. Nie zabił mnie.

Co nie zmienia faktu, że dalej jesteśmy dla siebie wrogami."

Najgorszym więzieniem jest przeszłość...  |ZAWIESZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz