HERMIONA „ O co chodzi Malfoyowi ?! Teraz gdy już mamy ten eliksir powinniśmy dokończyć to zadanie, wygrać! Kurde, co mu jest do cholery? Okres ma czy co? Grrr...
Może on po porostu boi się po wydarzeniach w zakazanym lesie i nie tylko? Całkiem możliwe, no ale co teraz?... Tyle wysiłku i mamy tak to wszystko zostawić? Muszę z nim o tym porozmawiać! Kurde, tak musze pogadać z MALFOYEM!
Tak bardzo martwię się o Ginny i chłopaków. Nie przespałam ostatniej nocy. Męczą mnie koszmary, że dzieje się z nimi coś nie dobrego. Tak bardzo ich kocham!
Czuję się teraz taka samotna, zmęczona i ... no nie wiem jak to nazwać. Brakuje mi kogoś."
- Malfoy! Musimy pogadać! – zawołała Hermiona, do idącego korytarzem chłopaka.
- Co? – rzucił zdenerwowany, jakby chciał pozbyć się skumulowanej złości.
- O zadanie. Mamy tak to teraz zostawić?
- Na razie musimy z tym poczekać. Muszę coś przemyśleć.
- Boisz się o swój arystokratyczny tyłek!?
- Pamiętaj do kogo mówisz! – krzyknął głośno.
- Tak? Do kogo? Do MALFOYA? Jak pozwolisz przypomnę ci – do członka okrytego hańbą, po pokonaniu Voldemorta, rodu Malfoyów.
- Granger, do cholery! Ty nic nie rozumiesz! Na razie musimy zrobić chwilę przerwy z tą misją! Muszę nad czymś pomyśleć! – mówił chłopak jeszcze bardziej podnosząc głos.
- I jak to sobie wyobrażasz?! Co? Doszliśmy już tak daleko. Przyznaj się, że po prosty się boisz! - teraz oboje już prawie krzyczeli.
-Idę, ty nic nie wiesz, a szkoda mi na ciebie słów. – powiedział i ruszył w stronę swojego dormitorium.
Hermiona nie ruszyła za nim, miała swój honor. Wyszła na zewnątrz, dziś chłód jesiennego wieczoru jej nie przeszkadzał. Usiadła na najbliższej ławce pod drzewem i myślała co zrobić. Zejście samej pod wody pobliskiego jeziora było bardzo ryzykowne. Przypomniały jej się wydarzenia z czwartego roku w Hogwarcie, turniej trójmagiczny i drugie zadanie. „Może użyję skrzeloziela? Albo zaklęcia bomblogłowy?... a może transmutacja w zwierzę wodne?" – myślała.
Na wspomnienie tych czasów uśmiech sam pojawił się na jej twarzy. Przypomniał jej się jej pierwszy chłopak, Wiktor Krum. I tak myśli i wspomnienia wciągnęły ją bez reszty.
W miarę upływu czasu spędzonego nad rozdrapywaniem starych i obecnych spraw, jej samopoczucie się pogarszało. Potem nie wiedziała już co czuje, czy jest zła, czy jest smutna...a może zdenerwowana, że nie rozumie tak wielu spraw.
- Dlaczego siedzisz tak tu sama? – z rozmyślań wyrwał ją radosny głos Freda.
Dopiero po chwili dotarły do dziewczyny słowa chłopaka. – A nic, nic. Mamy dziś dość ładny wieczór. Ładna pogoda... ostatnio rzadko jest tak ładnie... po prostu postanowiłam to wykorzystać i pooddychać świeżym powietrzem. – zaczęła Hermiona, wiedząc, że temat o pogodzie jest zawsze aktualny.
- To prawda. Prawie cały zeszły tydzień lało... a dziś to nawet dość ciepło jak na tę porę roku. A ty nie na misji? – zmienił temat jeden z bliźniaków Wesley i usiadł obok dziewczyny na ławce.
- Jak sam widzisz. A ty dlaczego nie na misji?
- A tam, nie będę się tym zajmował. To nie dla mnie...
- No weź przestań. Nie powiem, parę masz trudną, ale mógłbyś spróbować.
- Eeee, tam. Nie zależy mi – tu przerwał i zaczął szukać czegoś w plecaku, który miał przy sobie. – Może się napijemy? – wyciągnął Ognistą Whisky.
- Ja nie piję. Od kiedy ty nosisz Ognistą w plecaku?
- Wracam właśnie z Hogsmade. To co? Twoje zdrowie! – powiedział i upił kilka łyków z butelki. – mam nadzieję, że nie przeszkadza ci picie z butelki.
- Fred, dzięki, ale ja serio nie będę piła.
- Hermiona... mam ci przypomnieć ile masz lat? Chyba nie zaszkodzi ci, jak raz na jakiś czas, a w twoim wypadku długi czas, napijesz się kilka łyków Ognistej.
Dziewczyna uległa i upiła kilka łyków. Już po chwili poprawił się jej humor, a w miarę upływu czasu zaczęła ją ogarniać błoga nieświadomość.
CZYTASZ
Najgorszym więzieniem jest przeszłość... |ZAWIESZONE|
FanficWiesz co czujesz? Zastanawiałeś się kiedyś nad tym? A może żyjesz tylko przekonaniami, zamykasz się i nie pozwalasz odnaleźć się prawdziwej miłości? Może myślisz, że już odnalazłeś miłość swojego życia. A co jeśli okaże się, że tak naprawdę to ni...