Rozdział 29

5.3K 213 14
                                    

Jak rodzice już weszli do środka nasze pupilki przybiegły szczekając. Uspokoiłam je z mamą.

Jak mama zobaczyła nasze psy szybko pojawił się jej uśmiech na twarzy. Ona kocha zwierzęta. Tata był nie zadowolony nie lubi psów...sama nwm czemu.

Z góry przyszła reszta. Od razu jak tata zobaczył Sare pojawił mu się uśmiech. Przytulił się do Austina i Sary. Dla taty Sara to było oczko w głowie.

Zawsze nam mowił, że możemy być tacy sami jak ona.
Mama nie narzekała na zachwanie moje i Austina. Oczywiście była z Sary dumna ale też była dumna z nas.

Mama:

Tata:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Tata:

Sara już przedstwaiła rodzicom Max'a

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Sara już przedstwaiła rodzicom Max'a. Austin też przedstawił Laurę. Bardzo się ucieszyli, że są parą.

Znają Laurę od lat i zawsze mówili, że będą kiedyś razem. Ale zauważyłam, że jak tata wchodził do domu krzywo popatrzyłna Nataniela.
Super.
Mama zawsze akceptowała każdego mojego chłopaka bo zawsze byli super.

Widać, że tata czeka tylko na to żebym przyszła z "lausiem" albo "kujonem".
Dobra...teraz ja.
Rodzice podeszli do mnie i Nata.
Zaczełam...
-Tato,mamo...to jest Nataniel mój chłopak.-powiedziałam powoli.
Mama jak zwykle uśmiechnięta podała rękę dla Natana i powiedziała:
-Miło mi cię poznać.
-Mnie również panią poznać...-powiedział z dobrym humorem Nat.

-Nie! Żadna pani.-powiedziała stanowczo-Mów mi Megan.
-Dobrze...Megan.-powiedział trochę zmieszany.
Tata podał rękę a Natniel ją uścisną.
-Miło mi pana poznać. Ma pan piękną córkę.-powiedział.

-Wiem...ma oczy po mnie.-powiedział z uśmiechem.
On był taki...miły?? Coś tu nie gra.
Wszyscy skierowaliśmy się do kuchni.
Przez godzinę była naprawdę miła atmosfera przy stolę. No ale...nie obejdzie się bez pytani.
-Nat słuchaj...-zaczą tata przerzuwając posiłek-czym się interesujesz?-spytał.

-Piłką nożną...w szkolę jestem kapitanem.-powiedział Nat z uśmiechem.
-Ooo! Chłopcze będą z ciebie ludzie.-powiedział szczęśliwy tata.
Co?!?!?!?!? Co on brał...może jakieś narkotyki??? Albo zamienili mi tate?!

To nie jest mój tata. Takiego taty nie widziałam w tak dobrym humorze. To jest nie możliwe. Jestem naprawdę szczęśliwa, że jest pozytywnie nastawiony do Nata.

Bo mi naprawdę na nim zależy.
Przez długie godziny śmialiśmy się,dużo rozmawialiśmy, i wygłupialiśmy. A najwięcej wygłupiał się...(nie uwierzycie!!) mój tata
Natem naprawdę się świetnie dogadywał.

Mieli naprawdę wiele wspólnych tematów.
Przyznaję jestem zaskoczona. Ale jestem prawdziwą szczęściarą.

00:01

Rodzice postanowili, że już będą się zbierać. Ubierali się w korytarzu.
Wszyscy poszli zmęczeni na górę oprócz mnie.

Chciałam się jeszcze raz pożegnać.
Mama ubrała się pierwsza więc ją mocno uściskałam.
-Naprawdę cieszę się, że przyjechaliście.-powiedziałam przytulona do mamy.

-Ja też się cieszę. Muszę ci coś powiedzieć...-odchyliła mnie trochę żeby popatrzeć się w moję oczy-masz naprawdę cudownego chłopaka. Szczerze? Jest o wiele lepszy od twoich porzednich chłopaków.-powiedziała z uśmiechem.
- Właśnie twoja matka ma rację.-powiedział tata.

Odeszłam od mamy i przytuliłam mocno tatę.
-Dobra Alicja...dości bo mnie udusisz-powiedział rozbawiony.
Odeszłam od niego.
-Dziękuję wam. A najbardziej tobie tato. Pierwszy raz w życiu nie spłoszyłeś mi chłopaka-powiedziałam.
Roześmieliśmy się.

-Masz rację...ale to wszystko dzięki twojemu chłopakowi...-niedokończyła mama bo jej przerwałam.
-Chwila, chwila, chwila! Jak to dzięki "mojemu chłopakowi"??-spytałam zdziwiona.

-Ty nic nie wiesz?-spytała mama.
-Nie powiedział ci jeszcze.-powiedział tata.
-Ale czego??-spytałam zaniepokojona.
-No bo...wczoraj do nas zadzwonił przez Skypa i porozmawialiśmy.-wytłumaczyła mama.

-O czym rozmawialiście?-spytałam.
-O tym, że strasznie zię stresowałaś jak zareaguję.-powiedział tata.

-Czyli udawałeś?!-spytałam wkurzona.
-Nie!-powiedzieli razem.
-Poprostu jeszcze porozmawialiśmy, że jesteście razem szczęśliwi. Układa się wam i...nie powinienem wchodzić wam w drogę. Nataniel to naprawdę wspaniały chłopak. Właśnie takiego wymażyłem dla ciebie chłopaka-powiedział tata, uronił jedną łze.

-Tato nie płacz-powiedziałam z uśmiechem.
-Ja nie płacze...to są łzy szczęścia-powiedział przytulając mnie.
Odwzajemniłam uścisk z chęcią.

Mama otworzyła drzwi już mieli wychodzić ale tata jeszcze powiedział.
-Ale wiesz...lubię go.
Ale jak zrobić ci krzywdę to razem z Austinem się z nim rozprawimy-piedział z udawaną powagą.
-Dobrze. Kocham cię-przytuliłam go jeszcze raz.

-Ja ciebie też dziecko.
Rodzice już odjechali...ja zamknełam drzwi i szczęśliwa poszłam do pokoju.
Jak weszłam do pokoju akurat Nat wyszedł z łazienki.
Ja zamknełam szybko drzwi i rzuciłam mu się na szyję przytulając się.

Czułam jego gołął umięśnioną klate na swoim brzuchu. On zdziwiony przytulił mnie. Odsunełm się od niego.
-A to za co??-spytał z uśmiechem.
-Za to, że się tak poświęciłeś.
-Aaaa...czyli już wiesz. Właśnie miałem ci mówić ale...
Nie dokończył bo go pocałowałam.
-Czyli nie jesteś zła?-spytał.
-Na początku byłam ale...jak się dowiedziałam oczym rozmawialiście to mnie wzruszyło.-powiedziałam z uśmiechem.

-To dobrze, że nie jesteś na mnie zła...a może jakieś większe podziękwanie...
-Nawet o tym nie myśl...jestem zmęczona. Chcem już iść się umyć i do łóżka.
-Ale...-nie dokończył bo położyłam mu palca na ustach.
-Nie. Koniec dyskusji-powiedziałam i skierowałam się do łazienki.

Ten ostatni tydzień spędziliśmy wszyscy razem spokojnie i wesoło.

Tydzień później
(W szkolę)

Nataniela i Austina nie ma dzisiaj w szkolę bo sami z drużyną pojechali na turniej piłkarski.
Siedziałam na szkolnym korytarzu przy sali biologicznej.

Ktoś nagle kopnał mnie w nogę.
Podniosłam głowę i zobaczyłam Martynę??
-Czego chcesz?!-spytałam wkurzona.
-Pogadać.-powiedziałm spokojnie.
-Nie mamy o czym...
-Chodzi o Natana.-powiedziała.
Jak usłyszałam jego imię gwałtownie wstałam.

-O co chodzi?! Nie mam całego dnia-powiedziałam popędzając ją.
-Ale nie tutaj...chodzi-wziełm mój nadgarstek i wprowadziła mnie do pustej sali lekcyjnej.

-Powiesz w końcu o co chodź?!-spytałam wkurzona.
-Jestem wciąży z Natanielem!!-krzykneła.

---------------------------
To tyle...
Czy Martyna mówi prawdę??? Jest w ciąży z Natanem??
A może tylko udaję?
Dowiecie się tego w rozdziale 30
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

Przyjaciel Mojego Brata! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz