Marinette POV
On powrócił - usłyszałam głos Adriena. - Ale jak to? Przecież go pokonaliśmy! - był wyraźnie zdenerwowany. - Przepraszam, Marinette muszę na chwilę wyjść. Zostaniesz tutaj?
- J-ja... - zaczęłam.
- Zaraz wróce, naprawdę - powiedział. - Nie ruszaj się stąd.
- Adrien, muszę już iść - wstałam ruszając do wyjścia.
- Nie! Coś może ci się stać! Zostań tutaj i nie dyskutuj ze mną! - krzyknął, a ja cała przerażona usiadłam powoli na sofę. Kiedy chłopak opuścił pokój, zdjęłam swoje kolczyki.
- Tikki, gdzie jesteś? - szepnęłam, zaczynając szlochać. Na zewnątrz nie było już ani jednego promyka światła. Czemu wszystko nie idzie po mojej myśli?
***
Obudziłam się w garderobie modela. Chciałam z niej wyjść, ponieważ zastanawiałam się co tu robię, ale po chwili ujrzałam mała karteczkę przyklejona do drzwi." Jeżeli to widzisz znaczy, że się obudziłaś. Zasnęłaś na kanapie, a kilka chwil pózniej Władca Ciem wtargnął do pokoju i ukradł stąd kolczyki biedronki, które jakimś cudem znalazły się w tym domu, ja chcąc Cię ochronić - zaniosłem tutaj. Proszę nie ruszaj się stąd póki nie dowiesz się, że jest bezpiecznie. Władca Ciem uciekł, ale razem z kolczykami biedronki. Muszę je odzyskać.
Czarny kot.
Nie wierzę w to co czytam. Muszę mu pomóc. Tylko jak? Co się stało z Tikki? Gdzie jest Adrien? Po co ja ściągałam do cholery te kolczyki?
***
- W końcu posiadam kolczyki biedronki! Jestem niepokonany! - krzyknął Władca Ciem.- Właściwie to brakuje ci jeszcze pierścienia czarnego kota... - pisnęło małe, czerwone stworzonko. - Po co ja to powiedziałam?
- Ugh, masz rację marny robaku, ale on sam mi go odda. Buahahahah!
***
Wybiegłam jak najszybciej mogłam z domu blondyna nie zważając na rozkaz kota. Kim on jest, żeby mi rozkazywać? Po prostu kipiało we mnie ze złości. Nagle wokół mnie zaczął latać mały czarny motylek. No tak. Negatywne uczucia.
- Spadaj stąd akumo! - próbowałam pozbyć się owada, ale on po chwili odleciał ode mnie.
Udałam się do Mistrza Fu. Musi mi pomóc odzyskać kolczyki. Mimo panującej wszędzie ciemności znalazłam dom mężczyzny. Zapukałam i weszłam. Ujrzałam staruszka pod kupą gruzu. Szybko pobiegłam mu pomóc.
- Mistrzu! Co się stało? - próbowałam obudzić go potrząsając lekko ramionami. On odkaszlnął i oparł się o ścianę, bądź to co z niej zostało.
- Marinette... Czemu tak późno? - powiedział słabym głosem. - Cały Paryż na Ciebie mógł liczyć a ty go zawiodłaś - nic nie odpowiedziałam. - On zabrał wszystkie miracula, moje też. Jedyne miraculum, które nie jest w jego posiadaniu to Czarnego Kota. Musisz się pospieszyć. Jesteś im coś winna.
- Nie mogę ich wszystkich uratować. Nie jako Marinette - westchnęłam.
- W mojej szafie znajdują się stroje wszystkich superbohaterów, znajdź swój - poradził.
Otworzyłam mebel i zauważyłam 7 różnokolorowych strojów. Złapałam za ten czerwony w czarne kropki, tak dobrze mi znany.
- Wszystko w twoich rękach, biedronko. - odkaszlnął Mistrz i odszedł. Chciałam zapłakać, ale nie mogłam to wszystko za bardzo mnie przytłaczało. Weszłam do łazienki i przebrałam się w kostium i jeszcze raz przejrzałam się w lustrze. Złapałam za jojo, które nie posiadało żadnych magicznych właściwości. Moje rozmyślania przerwał wielki huk. Wyszłam z budynku i zauważyłam wszystkie zakumanizowane osoby. Ilustachor, Lady Wifi, Kung Zup. Wszyscy. Zwróciłam uwagę na wieżę Eiffla, nad którą znajdowała się ogromna chmura z motyli. To musiała być siedziba Władcy Ciem. Chciałam się tam udać, ale ktoś złapał mnie za rękę. Odwróciłam się i ujrzałam mojego towarzysza. Chwila, a co jak to Kotowtór? Skanowałam go przez chwilę wzrokiem, a on mnie dopóki z krzaków nie wyskoczyła Reflekta. Kot szybko wyciągnął swój kici kij i za jego pomocą dostaliśmy się na jakiś stary strych. Przynajmniej bezpiecznie.
- Kocie? To ty? - zapytałam nieśmiało
- To ja, ale ty nie jesteś moją biedronką, więc kim jesteś?
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Taki krótszy trochę :(
CZYTASZ
Przyrzekaliśmy coś sobie
ФанфикCzyli kolejne zwykłe, nudne fanfiction. Albo nie. Przekonasz się! 23.10.2017 - #30 w Opowiadanie © 2016 by Mozuka zrobi mi jakas dobra duszyczka okladke?