11.

1.6K 170 8
                                    

Biegłam przed siebie nie zwracając już żadnej uwagi na osoby, na które wpadałam. W jednej chwili ktoś złapał za mój nadgartstek, co sprawiło, że odwróciłam się za siebie.

- Psychonette, coś nie tak? - spytał czule Illustrachor. 

- Nie, to tylko alergia na kurz - wymusiłam uśmiech.

- Na pewno? - dopytał zmartwiony.

- Tak - pociągnełam nosem. - Zostawiłbyś mnie samą? - poprosiłam chłopaka, a on skinął głową i poszedł w drugą stronę.

Poszłam do parku. Miejsca, gdzie poznałam Adriena. 

- Przecież go praktycznie nie znasz. Spotkałaś go dwa razy i już uważasz to za miłość? Jesteś po prostu głupia, Marinette - pomyślałam.

- Mogę się dosiąść? - podniosłam głowę. Adrien.

- Jak już musisz - odpowiedziałam cicho. 

- Cos się stało? - już drugie takie pytanie w ciągu 20 minut, serio? - Zauważyłem, że wybiegłaś z łzami w oczach, kiedy zobaczyłaś jak ja i Volpina, no...

- Nie chodziło o was. Po prostu przypomniał mi się mój bliski przyjaciel, który ciebie przypomina i dlatego tak zareagowałam - skłamałam. Długo panowała niezręczna cisza, aż do pewnego momentu.

- Psychonette! - usłyszałam głos Nathaniela. - Szybko! Władca Ciem ma dla nas wiadomość! 

- Zaraz przyjdę! - odkrzyknęłam. - Przepraszam cię, ale muszę iść. - powiedziałam blondynowi i pobiegłam do hotelu.

Przy wejściu do budynku zgromadzeni byli już wszyscy słudzy Władcy Ciem, a ja podbiegłam do czerwonowłosego i starałam się być niezauważalną.

- Witajcie, moi drodzy! - przywitał się czarny charakter i rozpoczął swój monolog. - Jak dobrze wiecie - dzisiaj mijają 3 dni od przejęcia władzy nad Paryżem, jednak wciąż nie mam wystarczającej władzy, z powodu tego dachowca. Zapraszam was jednak na bankiet, zorganizowany dla wszystkich antybohaterów! Będą tańce, jedzenie i pułapka na Czarnego Kota. Więc przybywajcie! Każdy z was jest złowrogo widziany. Spotkanie odbędzie się jutro po zachodzie słońca, licze na przybycie - zakończył, a wśród postaci pojawiły się okrzyki zachwycenia i radości.

- Illustrachor, mógłbyś na słówko? - zapytałam.

- Dla ciebie wszystko - poruszył zabawnie brwiami, co wywołało lekki uśmiech na mojej twarzy.

- To przyjęcie to idealne miejsce na zabranie Władcy Ciem miraculum Biedronki - szepnęłam.

- Mądrze gadasz, koleżanko. Ale jesteś pewna, że nas nie nakryją? - zapytał.

- No co ty, on ma w nas swoich sojuszników, nie wrogów. Nawet nie pomyśli, że moglibyśmy coś takiego zrobić - przekonałam go, co chyba pomogło bo zgodził się.

- To się widzimy jutro, My Lady - szepnął mi do ucho. Tylko Czarny Kot mówił do mnie My Lady. W jego ustach nie brzmi to tak uroczo, jak w ustach Kota. Tęsknię za nim, ale niedługo się spotkamy. Kiedy nasz plan w końcu się uda.

***

Mam nadzieję, że rozdział fajny, czekajcie na następny, mam nadzieję, że będzie szybko (a jak wbijecie szybko gwiazdki to będzie). Buziaczki i papapap! 

60 wyś i 15 gwiazdek = nowy rozdział ^^

Przyrzekaliśmy coś sobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz