Adrien POV
Patrzałem dziewczynie w oczy. Nie mogła być moją biedronką, ponieważ jej kolczyki ma Władca Ciem.
- Kocie! Musisz mi uwierzyć to naprawdę ja! - pisnęła.
- Słuchaj, znam moją biedronkę i wiem, że z nią się coś stało i chcę ją uratować, dlatego lepiej tu zostań i uważaj bo wszędzie czają się złoczyńcy - mruknęłem i wyjąłem mój kij, za którego pomocą chciałem dostać się do kryjówki Władcy Ciem i zabrać od niego kolczyki biedronki, ale uniemożliwiła mi to pseudo biedronka.
- Jestem prawdziwa, kocie. Władca Ciem ukradł mi kolczyki, ale Mistrz Fu podarował mi strój biedronki, żebyś mógł mnie rozpoznać i pomóc je odzyskać. Nie posiada żadnych magicznych właściwości, ale lepsze to niż nic - powiedziała dziewczyna i westchnęła ciężko. Podniosłem jej podbródek i jeszcze raz wyraźnie się jej przyjrzałem. Tak, to była moja biedronka.
- Biedronsiu! Tęskniłem, przepraszam, że ci nie uwierzyłem! - przytuliłem ją mocno.
Marinette POV
Dachowiec przytulił mnie mocno i wydawało mi się, że ktoś mnie już tak przytulał. Po chwili odsunął się ode mnie. Zauważyłam jak jego usta wykrzywiają się w uśmiechu, a sam Kot spojrzał na mnie z zadowoleniem i lekkim zaskoczeniem.
- Nie sądziłem, że to ty. Jeszcze raz bardzo przepraszam - zrobił kilka kroków w tył.
Później złapał mnie za rękę i usiadł na jakimś starym dywanie. Poklepał miejsce obok niego ręką nakazując mi usiąść. Spełniłam jego prośbę i skrzyżowałam nogi na materiale a ręce położyłam na kolanach. Serce biło mi bardzo szybko. Przegryzłam dolną wargę.
- To jaki masz plan? - spytał.
- A czemu akurat ja? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Panie mają pierwszeństwo - powiedział i oparł się o starą ścianę, splatając ręce nad głową i wyprostował nogi tak, że prawie dotykały mnie.
- Ale ja nie wiem co robić... - powiedziałam starając się nie jakąć. Nigdy nie czułam się przy nim taka mała. Mimo stroju biedronki czuję się jak Marinette.
- Wiesz - powiedział, a ja uniosłam brew.
No tak. Przecież Czarny Kot ma mnie za odważną, pomysłową i niezwykłą biedronkę. A naprawdę jestem zwykłą dziewczyną nic nie różniącą się od innych. Ale musimy pokonać naszego wroga mimo wszystko.
- Nie mam magicznych mocy, ani nic! Do niczego się nie nadaję bez kolczyków! - po moim policzku popłynęła samotna łza.
- Ej, nie płacz - powiedział blondyn i otarł moją łzę. Spojrzał na mnie swoimi zielonymi oczami. Czy ja ich już gdzieś nie widziałam? - Dla mnie możesz być największym nieudacznikiem na świecie, oczywiście nim nie jesteś; ale to i tak nie zmieni tego, że to w TOBIE się zakochałem - przytulił mnie już drugi raz tego dnia.
- To bardzo miłe z twojej strony, ale nie znam kogoś bardziej pechowego ode mnie - uśmiechnęłam się lekko.
- Znasz mnie. A to w końcu czarne koty przynoszą pecha. - mrugnął do mnie.
***********************************************************************************************
- Too... jaki jest plan? - spytał mój towarzysz.
- Na początku musimy pokonać zaakumanizowane osoby - mruknęłam.
- Tak, pokonamy je, ale w powietrzu lata ich mnóstwo i mogą zaakumanizować ich znowu - miał rację.
CZYTASZ
Przyrzekaliśmy coś sobie
FanfictionCzyli kolejne zwykłe, nudne fanfiction. Albo nie. Przekonasz się! 23.10.2017 - #30 w Opowiadanie © 2016 by Mozuka zrobi mi jakas dobra duszyczka okladke?