- Psychonette! Wstawaj, bo zaraz się spóźnimy! - z głębokiego snu wybudziły mnie krzyki Nathaniela. Wyszłam z sypialni i zobaczylam krzątającego się po pokoju chłopaka. Postanowiłam zacząć się szykować, a że mam już wprawę w szybkim ubieraniu (ile to razy spóźniłam się do szkoły czy gdziekolwiek) wyrobiłam się w kilka minut.
- Ślicznie wyglądasz - powiedział Illustrachor, kiedy mnie zobaczył.
- Dziękuję... - odpowiedziałam. - Idziemy?
- Jasne - mrugnął do mnie i udaliśmy się w kierunku wyjścia z hotelu, a następnie do wieży Eiffla.
Żeby dostać się na samą gorę trzeba było wejść na ciemną chmurę dymu, która przeniosła nas na sam czubek budowli. Zauważyłam tam wiele zaakumanizowanych osób i na podeście znajdował się tron, na którym siedział Władca Ciem. Na uszach miał moje kolczyki. Trzeba przyznać, że wyglądało to komicznie. Obok niego, w szklanym, przezroczystym pudełku siedziała Tikki. Biedna. Spokojnie zaraz cię uwolnię. Rozejrzałam się jeszcze raz po sali, ale nigdzie nie ujrzałam Czarnego Kota. Chyba nie zostawił mnie tu samej co.
Adrien POV
Muszę się tam jakoś dostać, ale jak. Wiem! Kotowtór! Trzeba go gdzieś zwabić, a następnie złapać. Rozejrzałem się i zobaczyłem go, rozmawiającego z kilkuma dziewczynami. Po chwili szedł w kierunku krzaków, w których się ukrywałem. Kiedy był wystarczająco blisko, złapalem go i zawiązałem oczy i usta, oraz oczywiście ręcę. Starając się być niezauważonym zaniosłem go do jakiegoś opuszczonego budynku.
- Przykro mi, ale ja też chcę się zabawić - mrugnęłem do niego i zamknąłem go w pomieszczeniu. I teraz udałem się na spokojnie na imprezkę.
Marinette POV
- Panie, panowie i potwory! - rozpoczął Władca Ciem. - Witam was na moim balu! Przyjęcie rozpoczniemy tańcem, więc zaczynajmy! Bańkorze, poproszę o muzyke!
Nathaniel złapał mnie za rękę i rozpoczął ze mną tańczyć. Ja rozglądałam się za Kotem, jednak nie mogłam go nigdzie zobaczyć.
- Szukasz kogoś? - spytał podejrzliwie.
- Nie - odparłam, bez żadnego zająknięcia, co było u mnie nie podobne. Chłopak tylko dziwnie na mnie spojrzał, po czym uśmiechnął się i dalej ze mną tańczył.
- Odbijamy? - usłyszałam głos nad sobą i mimo tego, że Illustrachor nie chciał mnie puścić, znalazłam się w ramionach kogoś innego. - No witam - spojrzałam na mojego partnera. Czy to Kotowtór?
- Kotowtór? - spytałam.
- Na razie niestety tak - odpowiedział.
- Chwila, jak to 'na razie'? - zapytałam ponownie, ale potem wszystko już wiedziałam. - Czarny Kot! - wykrzyknęłam po czym on zakrył mi ręką usta, którą po chwili zdjęłam z twarzy. - Ej!
- Głośniej się nie dało? Jestem pod przykrywką. Tak jak ty - uśmiechnał się do mnie.
- Przepraszam - zaczęłam. - Jak udało ci się tu wejść?
- No wiesz, zna się sposoby.
Nagle do sali wparował prawdziwy Kotowtór z Antybiedronką i cały zdyszany wskazał palcem na Czarnego Kota.
- CZARNY KOT! - krzyknął i to wystarczyło, aby rozpocząć walkę na śmierć i życie.
***
zblizamy sie do konca kochani :(
CZYTASZ
Przyrzekaliśmy coś sobie
FanfictionCzyli kolejne zwykłe, nudne fanfiction. Albo nie. Przekonasz się! 23.10.2017 - #30 w Opowiadanie © 2016 by Mozuka zrobi mi jakas dobra duszyczka okladke?