14

1.5K 155 5
                                    


Doszyłam do mojej sukienki trochę białych falbanek na dole i rękawach. Prezentowała się całkiem, całkiem. Do balu zostało 6 godzin, a ja wciąż nie wiem co mam zrobić. Nawet nie wiem czy plan wypali. Wyprosiłam Kota po tym jak się przemienił. Nie, że nie chcę poznać jego tożsamości. Ale wtedy będę zabowiązana zdradzić mu też swoją. Czemu akurat ja muszę ocalać Paryż, a kto wie - może i cały świat? 

Wyszłam z domu i zakradłam się po cichu do drzwi prowadzących do kuchni hotelowej restauracji. Wiele osób było zajętych praca, więc żeby nie zwracać na siebie uwagi jeszcze bardziej, założyłam jeden z wiszących obok fartuchów, który później zdjęłam wychodząc z pomieszczenia. Wspięłam się po schodach i przechodząc korytarzem, spostrzegłam wiele śpieszących się dziewczyn z sukienkami pod pachą. 

Zapukałam kilka razy do pokoju Lady Wifi. Po kilku sekundach ujrzałam już przyjaciółkę w drzwiach. Oczywiście pokazałam jej moją stylizację na dzisiejszy wieczór, na co zareagowała och-ami i ach-ami. Rozbawiona jej reakcją, opuściłam jej cztery ściany i ruszyłam w kierunku moich.

Wchodząc, zastałam Nathaniela, ubranego w biały garnitur. Zdziwiona odłożyłam pudełko z sukienką i po prostu gapiłam się na niego w milczeniu.

- Co? - zapytał. - Mam coś na twarzy?

- Nie, skądże - zaprzeczyłam. - Po prostu... bardzo ładny garnitur - powiedziałam i podrapałam się po głowie z zakłopotaniem.

- Dziękuję - powiedział. - A gdzie twoja kreacja?

- Zobaczysz wieczorem - mrugnęłam do niego, po czym weszłam do mojej sypialni. Przymierzyłam jeszcze raz ubranie. Nagle w lustrze dostrzegłam kogoś za mną.

- Wyglądasz przepięknie  - powiedział, a ja odwróciłam się momentalnie.

- Czarny Kot? - spytałam. - C-co ty tu robisz? Jak tu wszedłeś?

- Czy to naprawdę takie ważne? - złapał mnie za ręcę. - Dla mnie najważniejsze jest to, że jesteśmy tutaj razem.

- Powiedz, o co ci chodzi - byłam  przestraszona, zaskoczona i szczęśliwa w tym samym czasie.

- Nie bój się. Nie chcę cię skrzywdzić - nagle z jego ust usłyszałam głos Illustrachora. Mrugnęłam kilka razy i wtedy ujrzałam jego. - Psychonette? Wszystko dobrze?Jesteś cała blada. Wyglądasz jakbys zobaczyła ducha - szybko wyrwałam ręcę.

- Bo go widziałam - zapewniłam, co wywołało śmiech chłopaka. - Z czego się śmiejesz?

- Z niczego, mała - pocieszył mnie. - Chyba jesteś niewyspana, prześpij się przed balem, dobrze ci to zrobi - może ma rację? Krótka drzemka nie zaszkodzi. Nath wyszedł z pomieszczenia, a ja wyjrzałam przez okno na te wszystkie latające akumy i największe ich skupisko nad wieżą Eiffla. Za kilka godzin muszę tam być. Życzcie mi powodzenia.

***

krótki, ale wolę takie, bo wtedy mam więcej weny na pisanie dalszych idk tak jakoś


Przyrzekaliśmy coś sobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz