Wybaczcie, że tak późno : 3 Mam nadzieję, że się spodoba. Zapraszam do czytania
*Ink's p.o.v.*
Szybko wszedłem do swojej sypialni. Otworzyłem szafę w poszukiwaniu płaszcza. Znalazłem ładny, brązowy kubrak. Założyłem go na siebie. Wybiegłem z pokoju i szybko ruszyłem do wyjścia. Przed drzwiami czekał na mnie Error w długim, czarnym jak noc płaszczu. Wyglądał w nim jak silna, zdecydowana i niezależna osoba.
- Ach, jesteś już. - uśmiechnął się, ukazując zęby. Podświadomie poczułem ukłucie w szyi. Otworzył drzwi. Ujrzałem ładny powóz z zaprzęgniętymi dwoma czarnymi ogierami. Eric siedział na miejscu woźnicy. Cieszyłem się, że z nami jedzie. Bardzo go polubiłem.
- Ruszamy? - zapytał Error.
- Oczywiście. - odpowiedziałem szczęśliwy. Wyszliśmy z posiadłości. Error otworzył drzwi od karety i podał mi rękę, aby pomóc mi wejść. Lekko się zarumieniłem. Gdy znalazłem się w środku, Error dołączył do mnie, siadając naprzeciwko.
Zastukał w drzwi powozu. Ruszyliśmy. Przyglądał mi się. Poczułem, że na twarzy wychodzą mi tęczowe kości policzkowe.
- Jak ciągle się będziesz tak zawstydzał, to nie wytrzymam. - powiedział zaczepnie. Zrobiło mi się gorąco. Wyglądałem na jeszcze bardziej skrępowanego niż zazwyczaj. - Tylko nie mów, że cię nie ostrzegałem. - powiedział ze złośliwym uśmiechem. Zbliżył się. Przebiegł palcami po moim udzie, od kolana w stronę miednicy. Na mojej twarzy wyszła ciemna tęcza. Gwałtownie się spiąłem i podkurczyłem nogi.
- Error... P-proszę... - wystraszony spojrzałem na niego błagalnym wzrokiem.
- Wybacz. - powiedział, po czym się odsunął.
Cała jazda minęła nam na opowiadaniu o swoich zainteresowaniach i rodzinie. Error zachowywał się normalnie, nie starał się doprowadzić do kontaktu między nami. Chyba zrozumiał, że nie jestem na to gotowy.
*nobody p.o.v.*
Dojechali na miejsce. Eric otworzył drzwi. Error wysiadł, po czym podał rękę Inkowi. Ujął jego dłoń, po czym wyszedł z karety. Stanął obok Errora. Wampir uśmiechnął się do Inka.
- Nim pójdziemy po Jaspera, chcesz odwiedzić jakieś miejsce? - zapytał Error.
- Chciałbym zobaczyć mój dom. - Twój były dom. - Na przedostatnie słowo Error położył nacisk.
- T-tak, masz rację... - potaknął Ink. Poszli do chaty artysty.
Ink otworzył drzwi. Taką jaką ostatni raz ją widział, taka pozostała. Pełna zniszczonych obrazów porozrzucanych po całej podłodze. Niższy szkielet się zasmucił, spuścił głowę.
- Wszystko w porządku, Ink? - spytał się Error. - To odeszło w przyszłość, nie roztrząsajmy już tego.
- Masz rację. - potaknął malarz. Error go przytulił. Ink nie zareagował tak jak zawsze, pozostał rozluźniony.
- Obiecuję, że ich znajdę. - powiedział wampir.
- Nie! - krzyknął Ink, odsuwając się od Errora i patrząc mu prosto w oczy. - Nie rób nikomu krzywdy. To już przeszłość. Wybaczyłem im. Tak jak tobie... - ostatnie zdanie powiedział prawie niesłyszalnym szeptem.
- W porządku. Zrobię tak, jak uważasz.
- Dziękuję. Zemsta nie jest dobrą drogą. - powiedział Ink.
Po chwili wyszli z domu. Ruszyli w stronę miejsca, gdzie miał czekać na nich Jasper.
Dołączył do nich Eric. Trzymał się z tyłu, nie chcąc przeszkadzać. Po chwili dotarli do kamienistej drogi. Po drugiej stronie stał czarny, niski szkielet. Nie zauważył ich. Po chwili obrócił lekko defragmentującą się głowę w ich stronę. Szeroko się uśmiechnął, po czym zaczął biec w stronę Inka i Errora.
*Ink's p.o.v.*
Wydawało mi się, że zaraz skoczy na swojego ojca. Gdy już miało do tego dojść, minął nas i w pełnym pędzie rzucił się na kamerdynera, powalając go na ziemię.
- Errriiicc!!! - krzyczał z radości, mocno przytulając się do leżącego lokaja.
- Paniczu Jasper... Powinien się panicz najpierw przywitać ze swoim ojcem i gościem. - skarcił go za nieodpowiednie zachowanie.
- A tak, przepraszam! - gwałtownie wstał i podał mi rękę. - Jestem Jasper, a ty? - spytał z niewiarygodną energią.
- Paniczu Jasper. - powiedział Eric, gdy wstał z ziemi, optrzepując swój nienaganny frak. - Nie wolno pytać nowo poznanych o imię. Sami się przedstawią. Przede wszystkim, szacunek do starszych. - upomniał go lokaj.
- Przepraszammm... - zapowietrzył się. - Hej tato. - przytulił się do Errora. On także objął syna.
- Cieszę się, że już jesteś. Bez ciebie na zamku było strasznie cicho, gdy nikt nie dokuczał służbie. - obrócił Jaspera w moją stronę. - To jest Ink. - spojrzał na mnie. - To mój syn, Jasper.
- Miło mi cię poznać, Jasper. - powiedziałem.
- Mi także, panie Ink.
- Nie, nie, nie mów do mnie panie Ink. Po prostu Ink. - odparłem zakłopotany.
- A wiesz, że gdy- - nie dokończył, ponieważ przerwał mu Error.
- Dobrze, dokończysz tą opowieść w domu.
- Ale tato, ja- - zaczął Jasper.
- Żadnych ale. Jedziemy do domu. Teraz. - powiedział nieznoszącym sprzeciwu tonem. Wszyscy posłusznie poszliśmy do powozu.
Przez całą drogę powrotną Jasper nie zamknął ust. Wszystko opowiedział z najmniejszymi szczegółami. Mimo, że Error był tym zmęczony, cieszył się, że jego syn znów jest w domu.Jak się podobało, to wiecie, co robić :3
![](https://img.wattpad.com/cover/88619663-288-k252549.jpg)
CZYTASZ
Krwawy Księżyc (Error X Ink)
FanfictionOpowieść pełna niepojętych emocji i zmagań bohaterów w średniowiecznej scenerii. (UWAGA: może (na pewno XD) pojawić się tam yaoi) Serdecznie zapraszam do czytania. :3