Nie owijam w bawełnę. Rozdział niżej, przepraszam za poślizg.
It because I'm a LAZYBONES
Enjoy.
*Eric's p.o.v.*
Po odprowadzeniu panicza Jaspera do jego komnaty, musiałem powrócić do swoich codziennych obowiązków. Tak ogromna posiadłość wymaga nieustannej pracy.
W pierwszej kolejności miałem się zająć przygotowaniem zastawy na kolację. Śnieżnobiałym, zdobionym złotym haftem obrusem nakryłem długi, wykonany z dębowego drewna stół. Podosuwałem rzeźbione krzesła z jedwabnym siedzeniem, po czym zająłem się polerowaniem i układaniem zastawy. Srebrne sztućce doskonale komponowały się ze zdobieniami na ceramicznych talerzach. Puchary wykonane ze srebra mieniły się w świetle zachodzącego słońca, odbijając refleksy na kamiennych ścianach oświetlonych licznymi świecznikami.
Gdy zakończyłem przygotowania, ruszyłem do komnaty panicza Inka. Ostrożnie zapukałem w drzwi.
- Proszę wejść. - usłyszałem w odpowiedzi cichy, niepewny głos panicza. Wszedłem do środka, powitałem skinieniem głowy panicza Inka siedzącego na łożu. Czytał grubą książkę oprawioną w garbowaną skórę.
Nie chcąc przeszkadzać paniczowi, zająłem się wymianą świec w świecznikach. Ponieważ światło słoneczne było bardzo słabe, zapaliłem je.
Widziałem, że panicz Ink wciąż bardzo źle się czuje po ostatnim wydarzeniu. Jak na wagę sytuacji i tak bardzo dobrze się trzymał.
- Może chce panicz wziąć gorącą kąpiel? - zaproponowałem. - Powinno pomóc to paniczowi się nieco rozluźnić.
Panicz Ink odłożył książkę na szafkę przy łożu, po czym powoli, niepewnym ruchem wstał.
- Tak, myślę, że to doskonały pomysł.
Właśnie wlałem ostatni dzban gorącej wody do dużej, zdobionej wanny. W całym pomieszczeniu unosił się łagodny, różany zapach wonnych olejków. Sprawdziłem, czy woda nie ma zbyt wysokiej temperatury, ponieważ panicz Ink mógłby się sparzyć. Gdy uznałem, że woda jest idealna, oznajmiłem:
- Gotowe, paniczu.
Stojący obok mnie, zawinięty w puchaty, śnieżnobiały ręcznik panicz Ink, skinął głową. Wyciągnąłem w jego stronę dłoń. Podając mi swoją, upuścił materiał. Pomogłem ostrożnie wejść mu do wanny, znad której unosiła się pachnąca para. Usiadł powoli, odwrócony plecami do mnie. Po pewnym czasie panicz Ink zaczął ze mną rozmowę.
- Darzę cię ogromnym zaufaniem, Ericu. Wiem, że mogę na tobie polegać. Liczę także, że będziesz ze mną szczery.
- Oczywiście, paniczu Ink. - potwierdziłem, kontynuując kąpiel panicza.
- Dlaczego tutaj jestem?
To pytanie uderzyło mnie niczym zimny, smagający wiatr. Nie przewidziałem, że zada to pytanie po tak długim czasie przebywania na zamku mojego pana.
- Nie mam pojęcia, paniczu. - odpowiedziałem krótko, ponieważ nie chciałem, aby wychwycił moje kłamstwo.
- Napewno? Po prostu... Czasami nie mogę zasnąć, rozmyślając nad tym, co było celem Errora. To nie tak, że nie chcę tu mieszkać. Zamek jest cudowny, tak samo jak ogrody a Jasper i służba mili, ale... Napewno nie porwał mnie od tak sobie.
- Chyba kieruje panicz to pytanie do złej osoby. Powinien się panicz zapytać lorda Errora. Przecież dotyczy ono bezpośrednio mojego pana, prawda? - zapytałem, kierując rozmyślania panicza Inka w odpowiednią stronę. Opłukiwałem jego ciało z olejku różanego.
- Nie wiem, może kiedyś... Nieważne. Teraz mam pytanie tylko do ciebie. - zaśmiał się delikatnie.
- Słucham uważnie. - odparłem. Pomogłem paniczowi Inkowi wyjść z wanny. Zacząłem go wycierać miękkim, białym ręcznikiem.
- Ile tak właściwie masz lat?
- Jeśli się nie mylę, niebawem ukończę siedem tysięcy dwieście trzydziesty siódmy rok życia.
Panicz Ink spojrzał na mnie, rozchylając usta. Zaśmiałem się pod nosem.
- Czy i ja bym mógł spytać o panicza wiek? - wiedziałem, że nie powinienem o nic pytać członka rodziny, której służę, jednak nie mogłem się powstrzymać.
- Niedawno minęła moja dwudziesta pierwsza wiosna.
Zaskoczyło mnie to, jak młody jest panicz Ink, tymbardziej, że sam lord Error jest już nieco starszy. W końcu miał prawie dwa tysiące lat. Gdyby brać pod uwagę wiek mentalny, wynosiłby on około czterdziestu. Panicz Ink był dużo młodszy od mojego pana, chyba nawet zbyt młody.
- Lord Error niebawem będzie obchodził dwutysięczne urodziny. - oznajmiłem, zapinając guziki od koszuli panicza Inka. Po założeniu spodni dopiąłem klamry od szelek panicza, po czym wyszliśmy z komnaty.
Nasza rozmowa nie ciągnęła się zbyt długo. Zaprowadziłem panicza Inka do jadalni na kolację. Przy stole czekali już lord Error, panicz Jasper i lord Reaper. Odsunąłem krzesło stojące między moim panem a naszym gościem. Gdy panicz Ink zajął miejsce, podsunąłem go, po czym wyszedłem z sali.*Error's p.o.v.*
Ink wyglądał dużo lepiej niż ostatnio, był jakby bardziej ożywiony. Cieszyłem się, że powoli wychodzi z okropnego stanu.
- Jak się czujesz? - moje pytanie uprzedził Reaper. Ink spojrzał na niego, po czym po przełknięciu kawałku owocu, odpowiedział:
- Nie mam zamiaru o tym rozmawiać.
- Musisz mu wybaczyć. - powiedziałem, piorunując Inka wzrokiem. - Jest nerwowy.
- W porządku. - Reaper wstał, zasuwając krzesło. Gdy skończyliśmy posiłek, dodał:
- Muszę wyjechać, ponieważ należałoby przygotować się na bal na dworze Underfell.Do następnego, paa.
I kiedy twoja siostra (pozdrawiam) zaczyna cię obserwować, a ta książka to patologia. Kurde.
Przegryw -///- v-v
CZYTASZ
Krwawy Księżyc (Error X Ink)
FanfictionOpowieść pełna niepojętych emocji i zmagań bohaterów w średniowiecznej scenerii. (UWAGA: może (na pewno XD) pojawić się tam yaoi) Serdecznie zapraszam do czytania. :3