Tak strasznie przepraszam...
Naprawdę...
W zamian za to, proszę rozdział z niezłą akcją, no i standardowo Polsatem.*Eric's p.o.v.*
Odwróciłem się gwałtownie na dźwięk swojego imienia wywodzącego się z ciemności. Gdy zobaczyłem panicza Jaspera, ucieszyłem się. Uniosłem lampę, aby go nieco oświetlić, ponieważ jedyne, co widziałem, to jego świecące na żółto w ciemności oczy. Gdy na twarz panicza padły promienie światła, przestraszyłem się, upuszczając lampę. Wyglądał jak dzikie, żądne krwi, rozjuszone zwierzę. Lampa upadła na ziemię, zbijając się. Jedyne źródło światła, dające mi pole widzenia, właśnie uciekło, jak ostatnie tchnienie umierającego. Cofnąłem się raptownie. W gwałtownym i niezdarnym ruchu potknąłem się o kamień, z głuchym łoskotem upadając na plecy. Zobaczyłem, że panicz Jasper zrobił krok naprzód.
Nagle skoczył, rzucając się na mnie. Jedyne, co zdołałem dostrzec, to refleksy księżycowego światła tańczące na łopoczącej na wietrze pelerynie panicza. Starałem się zasłonić ręką, jednakże w starciu z prędkością wampira, nie miałem żadnych szans. Poczułem gwałtownie przygniatający mnie do ziemi ciężar ciała panicza Jaspera.*Jasper's p.o.v.*
Złapałem Erica za nadgarstki, przytrzymując jego ręce przy ziemi, uniemożliwiając mu jakąkolwiek obronę. Wyszczerzyłem kły w szyderczym, szaleńczym uśmiechu. Niezbyt się zastanawiając, raptownie i bez zbytniej delikatności wbiłem zęby w jego ramię. Gdy poczułem w ustach znajomy smak, coś wewnątrz mnie nagle oszalało. Zacząłem agresywnie zdzierać z niego ubrania. Gdy tylko udało mi się w tej szarpaninie z lokajem odsłonić kolejny fragment jego ciała, odrazu łapczywie się na niego rzucałem. Jego krzyk bólu tylko wzmagał moje nienasycone łaknienie, przez co z każdym kolejnym dźwiękiem coraz bardziej brutalnie się w niego wgryzałem. W pewnym momencie usłyszałem głuchy trzask, krótki krzyk, a potem ciało Erica przestało stawiać jakikolwiek opór.
Nim zdążyłem cokolwiek zrobić, ocknąłem się ze stanu, w jakim się znajdowałem. Gdy ujrzałem poszarpane ciało Erica i moje pokrwawione ubranie, do oczu napłynęły mi łzy. Zacząłem dygotać z nerwów i strachu.
- E-E-E-E-Erri... - wyplułem resztki zalegającej mi w gardle lekko skrzepniętej cieczy. - C-co ja zrooobiłem... - wyszeptałem do siebie, patrząc na swoje trzęsące się dłonie. Zamknąłem oczy, odchylając głowę w tył. Rzewne łzy spływały mi po policzkach, zostawiając za sobą wilgotną smugę.
Nagle usłyszałem znajomy, stanowczy, niski głos:
- Odsuń się od niego.*Ink's p.o.v.*
Po nagłym wybiegnięciu Errora z mojej komnaty, zamartwiłem się, do czego cała ta sytuacja zmierza. Jasper wyskakuje przez okno, Error się na wszystkich wydziera i biega jak poparzony. A ja? Siedzę zamknięty w ogromnym zamczysku, wraz z pięćdziesięcioma wampirami.
Cudownie.Od momentu zniknięcia Errora już pięć razy słyszałem krótki krzyk, a następnie martwą ciszę. Teraz siedziałem na łóżku z podkurczonymi kolanami, przebrany w jedwabną koszulę. Ze strachu było mi niedobrze. Obawiałem się, ponieważ w starciu z wampirem niemiałbym cienia szans.
Z tego wszystkiego nie mogłem zasnąć, ani nawet spokojnie leżeć. Moje ciało przez cały czas było w ekstremalnym napięciu, gotowe w każdej chwili rzucić się do ucieczki. Towarzyszyły mi pokojówki, jednakże nie czułem się dzięki temu ani trochę bezpieczniej.
Nagle do mojego pokoju rozległo się gwałtowne, natarczywe pukanie.Do next'a, pa.
CZYTASZ
Krwawy Księżyc (Error X Ink)
FanfictionOpowieść pełna niepojętych emocji i zmagań bohaterów w średniowiecznej scenerii. (UWAGA: może (na pewno XD) pojawić się tam yaoi) Serdecznie zapraszam do czytania. :3