ROZDZIAŁ XV

1.7K 139 47
                                    

No dobrze. Witam Was wszystkich. Musiało do tego dojść, więc oto jest: rozdział XV. Jeśli ktoś nie chce lub uważa, że nie jest zdolny do czytania "gorszych" momentów, proszę o ominięcie tego rozdziału. Dziękuje za uwagę i zapraszam do czytania.

*Error's p.o.v.*
   Patrzyłem na Inka uczącego się tańczyć. Gdyby przyszło mu wyjść na parkiet, miałby spory problem. Próbowałem go czegoś nauczyć, ale nie potrafiłem. Poprosiliśmy o pomoc najlepiej tańczącą osobę jaką znam - Erica. Spojrzałem na sposób, w jaki lokaj prowadzi Inka. Byłem zazdrosny. Nie podobało mi się, że dotyka go ktokolwiek inny niż ja. Aby dobrze tańczyć, należy być rozluźnionym, a Ink był cały spięty. Po chwili Eric przystanął.
- Paniczu Ink, dopóki się panicz nie przestanie trzymać sztywno jak pień, nigdy się panicz nie nauczy. - oznajmił zrezygnowany kamerdyner.
   Byłem zły. Zostałem zaproszony z osobą towarzyszącą na bal z okazji przyjścia na świat dziedzica dworu Underfell, a Ink wciąż się potykał. Jeśli ktoś poprosi go do tańca, bardzo się zestresuje i źle na tym wyjdzie. Nie chcę, aby czuł się niekomfortowo w towarzystwie dworskiej szlachty. Musi się nauczyć tańczyć. To jest podstawa.
- Przepraszam Error. - powiedział skruszonym głosem. - To chyba nie jest dla mnie. Wybacz mi.
   Podszedłem do niego, po czym go objąłem. Przez to, że tak naciskałem na naukę tańca, Ink się zestresował i nie mógł rozluźnić.
- Możemy sobie zrobić przerwę, a do lekcji wrócimy później. - zaproponowałem. - Przejdźmy się.
   *Ink's p.o.v.*
   Szliśmy przez ogromne, zamkowe ogrody. Error obejmował mnie ręką w pasie. Lekko się rumieniłem, czując jego dotyk.
- Och Inky... Co ja bym bez ciebie robił? - spytał się. Bez zbytniego namysłu odpowiedziałem:
- Pewnie zanudziłbyś się na śmierć.
Po chwili Error parsknął śmiechem, stając na wprost mnie. Zarumieniłem się na tęczowo, gdy zdałem sobie sprawę, że zabrzmiało to trochę dwuznacznie. Schylił się, całując mnie w czoło. Zaśmiałem się pod nosem.
- Twój śmiech jest warty wszystkiego. - oznajmił z uśmiechem. Zawstydzony, zakryłem tęczowe policzki szalem.
- Uśmiechnij się dla mnie. - powiedział, ciągnąc w dół za materiał zawinięty dookoła mojej szyi, odsłaniając twarz. Uśmiechnąłem się zmieszany.
- Ten widok jest wart więcej niż cokolwiek innego. - gdy to powiedział, ciemna tęcza przecięła moje policzki. Stanąłem na palcach, odchylając głowę w tył. Zaczepiłem ręce na jego szyi, ciągnąc go w dół, ponieważ był za wysoki. Zamknąłem oczy, po czym głęboko go pocałowałem. Poczułem, jak napiera językiem na moje zęby. Uchyliłem je, pozwalając mu na wejście. Obce ciepło wypełniło moje usta, gdy zaszedł głębiej. Powoli zaczęło brakować mi powietrza, ale nie zwracałem na to uwagi. Nagle poczułem szarpnięcie i znaleźliśmy się na trawie, leżąc wśród kwiatów. Oderwałem się od niego, podnosząc sie do pozycji siedzącej.
- Tak chcesz się bawić? - usłyszałem rozbawiony głos Errora. Zorientowałem się, że siedzę na jego miednicy, z kolanami na ziemi. Z prawie brunatnymi kolorami na twarzy chciałem wstać, ale przytrzymał moje dłonie, uniemożliwiając ruch. Poczułem napór na moje krocze. Ze strachem w oczach spojrzałem na Errora. Uśmiechnął się figlarnie.
- Wiedziałeś, że kiedyś do tego dojdzie. Nie stawiaj oporu, a będzie to najlepsza chwila twojego życia. - powiedział, unosząc lekko swoją miednicę wraz ze mną.
- E-Error! - zakrzyknąłem przestraszony. Bałem się tego, co mogło zajść, ale równocześnie wiedziałem, że na długo tego nie odwlokę.
- Nie mów, że nie jesteś gotowy, czy tam że się boisz, bo i tak tym razem ci nie odpuszczę. - powiedział z zabawną złośliwością. Spojrzał na mnie pożądliwie, po czym rozpiął mój płaszcz. Poczułem lekki chłód. Przebiegł mnie dreszcz.
- Nie trzęś się tak, bo jeszcze bardziej mam na ciebie ochotę. - oznajmił z przekąsem. Zrezygnowany i przerażony uznałem, że spieranie się nie będzie miało sensu. Zamiast tego, poprosiłem:
- B-błagam, bądź de-delikatn-ny... - spojrzałem prosto w jego dzikie oczy. Widząc moje zachowanie, zapytał:
- To twój pierwszy raz, prawda?
   Zawstydzony unikałem jego wzroku, nie chcąc, by dostrzegł moje zakłopotanie. Poczułem, jak zaciska palce między moimi dłońmi.
- Hmm... Myślałem o tym, co zrobić, abyś poczuł się możliwie jak najbardziej komfortowo, ale niestety nie doszedłem do wniosku, co mogę ci dać. - spojrzał na mnie. - Jakieś specjalne życzenia?
Słońce wyszło zza chmury, dzięki czemu odrazu zrobiło się cieplej. Nie wiedziałem, czego mam się spodziewać.
- Zimno tu trochę. - skłamałem, ponieważ chciałem to odwlec. - Może pójdziemy do środka? - gdybyśmy poszli do zamku, może udałoby mi się tego uniknąć.
- Zaraz cię trochę rozgrzeję. - oznajmił z uśmiechem, odpinając moje szelki i skórzany pasek od spodni. Momentalnie przestałem oddychać. - Zajmij się moimi, dobrze? - zasugerował, kładąc moje dłonie na swojej klamrze od pasa. Drżącymi rękoma ją odpiąłem, powstrzymując płacz. Poczułem lekki powiew wiatru na miednicy. Gdy zorientowałem się, że moje spodnie były opuszczone poniżej kolan, w oczach stanęły mi łzy. Error złapał mnie u dołu pleców, podciągając nieco wyżej na swoich biodrach.
Widziałem w jego oczach łaknienie. Gwałtownie usiadł, po czym przewrócił mnie na plecy. Położył swoją głowę na moim ramieniu. Czułem na swojej szyi jego przyspieszony oddech. Nagle doznałem ostrego, przeszywającego bólu w kręgach.

Dziękuję za poświęcony czas. A tutaj proszę są moje Sansiki w... Sukniach :3

1.  Palette:

  Palette:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


2

.Red:

Red:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

3. Blueberry:

#tosąproblemy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

#tosąproblemy


Krwawy Księżyc (Error X Ink)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz