ROZDZIAŁ III

2.2K 170 56
                                    

Siemanderko :3 Miło mi, że podobały się moje marne rozdziały #lepiejchybanieumiem (sorry) Tak na wstępie: ten rozdział jest głównie przeżyciami Inka. Imion Errora i Inka nie zmieniam na te z Vampirereverse, ponieważ mnie mylą, ale innym postaciom nadam własne. Jeśli komuś to przeszkadza, to naprawdę przepraszam. ;-; Magiczne podziękowania dla Aisza1182 za okładkę i leaffishere za pomocną krytykę. Dostałam nominację (dzięki NerevFa ;-;) Liczę na Wasze komentarze. Zapraszam do czytania :3

ROZDZIAŁ III

*Ink's p.o.v.*
Obudził mnie rwący ból szyi. Przypominając sobie, do czego doszło wczorajszej nocy, gwałtownie usiadłem na ogromnym łożu, na którym leżałem. Poduszka i część kołdry była czerwona. Dotknąłem miejsca ugryzienia. Zaschnięta krew była na całej szyi i ramieniu, a przy dwóch małych, punktowych ranach pozostała lepka. Bardzo sie wystraszyłem, wydając przy tym zdławiony przerażeniem krzyk. To był błąd, ktoś mógł przez to zwrócić na mnie uwagę, a tego akurat teraz najmniej potrzebuję.
Błagałem, by nikt tego nie usłyszał. Wstałem z łóżka, chwiejąc się na nogach. Bardzo słabo się czułem. Byłem głodny, zmęczony i przestraszony. Podszedłem do wielkiego, pięknego lustra w drewnianej oprawie, aby zobaczyć, co wczorajszej nocy zrobił ze mną ten wampir. Ściągnąłem koszulę. Widziałem ugryzienie na kręgach szyjnych i zaschniętą, czerwoną ciecz na obojczyku i prawym ramieniu. Odwróciłem się. Miałem kilka zadrapań na moich wytatuowanych żebrach i łopatkach.
Stojąc przed lustrem tylko w spodniach, usłyszałem pukanie do drzwi. Podskoczyłem ze strachu.
"A co jeśli to on?! Co zrobi gdy mnie zobaczy?! I to do połowy rozebranego?!" - zacząłem myśleć o tysiącach zakończeń na sekundę, stojąc sparaliżowany na środku pokoju. Usłyszałem głos zza drzwi, ale napewno nie należał on do czarnego szkieletu - wampira. Zdawał się przynależeć do miłej osoby, brzmiał delikatnie i opiekuńczo.
- Paniczu, czy mogę wejść? Przyniosłem świeże ubrania oraz miednicę z gorącą wodą i ręcznikiem, gdyby chciał się pan umyć i przebrać. - usłyszałem zza drzwi.
Nie wiedziałem co mam zrobić. Nie mogłem się odezwać, za bardzo się bałem. Strach ściskał mi gardło.
- Panicz wybaczy, w takim razie zmuszony jestem wejść. - otworzył drzwi i ostrożnie wszedł do pokoju. Położył miednicę na stoliku a ubrania na łożu. Gapiłem się na niego jak głupi. Lekko zakręciło mi się w głowie. Woda była chyba zmieszana z jakimiś olejkami, ponieważ całe pomieszczenie wypełnił ładny zapach.
- Proszę podejść, pomogę paniczowi. - powiedział. Niezbyt wiedziałem, co robię, ale wydawał się być bardzo miły, więc wykonałem polecenie, ale po chwili się zorientowałem, że nie mam koszuli, i widać te okropne wzory na moich kościach. Stanąłem w miejscu, nieudolnie starając się zakryć rękoma. Gdy zauważył moje skrępowanie, powiedział bardzo przyjemnym tonem, mocząc ręcznik:
- Nie ma się czego wstydzić, paniczu. Proszę podejść.
Mimo pewnych obaw i dyskomfortu, podszedłem do wyższego ode mnie o jakieś cztery cale lokaja. W takich momentach jak ten, nienawidziłem swojego niskiego wzrostu.
- Uwaga paniczu, może zapiec. - powiedział, po czym zaczął przemywać moją szyję mokrym, ciepłym ręcznikiem. Wzdrygnąłem się od obcego dotyku i ciepła pachnącego ręcznika, ale nie protestowałem. Pozwoliłem, aby zmył całą krew z mojego ciała. Nie chciałem czuć jej zapachu, przywoływał on złe wspomnienia. Poczułem, jak ból powoli zanika. Woda musiała być rozrobiona z jakimiś przeciwbólowymi ziołami. Ponownie zamoczył ręcznik, po czym kontynuował. Po pięciu minutach oznajmił, że skończył.
- Jeśli panicz chce, może się przebrać w ubrania leżące na łożu. Mój pan przekazuje, że od teraz ta komnata należy do pańcza i liczy, że dołączy pańcz do jegomości na obiedzie.
Odpowiedziałbym, że nie jestem głodny, aby móc obmyślać plan ucieczki, ale obawiałem się, że nie przyjmie odmowy z radością, a w mojej obecnej sytuacji lepiej nie drażnić kogoś, u kogo jesteś się przetrzymywanym w zamku, a na dodatek ten ktoś jest wampirem.
- Możesz przekazać, że się zjawię, lecz kiedy? - powiedziałem, biorac do ręki ubrania.
- Przekażę, a na obiad zaprowadzę panicza, gdy wyjdzie panicz z pokoju, po przebraniu się. - wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
Nie mając wybory, przebrałem się, i po chwili wyszedłem chwiejnym, słabym krokiem z sypialni. Za drzwiami czekał na mnie ten sam służący.
- Proszę za mną. - powiedział, po czym ruszył gładkim krokiem, przeprowadzając nas przez duże hole. Rozglądając się zauważyłem, że na ścianach wisi kilka moich obrazów.
"C-cooo... Chyba mi się coś wydaje..." - pomyślałem, wodząc wzrokiem po korytarzu. Nieco się przestraszyłem. Po kilku minutach byliśmy przed sporymi, ładnymi drzwiami. Służący ledwo poradził sobie z ciężarem dębowych, rzeźbionych skrzydeł, ale je otworzył. Zobaczyłem długi stół z dwunastoma krzesłami. Na największym, ustawionym przy krótkim na jedno krzesło boku zastawionego półmiskami z przeróżnymi potrawami stołu siedział on, pijąc wino z pucharu i wpatrując się w nas wyczekujacym wzrokiem.
- To na tyle, dziękuję Ericu za zaopiekowanie się naszym gościem. - przemówił delikatnym, ale intensywnym, głębokim głosem, wręcz idealnym. Przeszedł mnie dreszcz.
- Oczywiście, panie. - skłonił się. - Paniczu. - wyszedł.
Tyle go widziałem. W jego towarzystwie czułem się całkiem bezpieczny. Teraz stałem ledwo utrzymując się na nogach, sam na sam z wampirem, który mnie jednym słowem porwał.

Mówiłam że będzie Polsaaat! Jakby co, miednica to stara nazwa na dużą, zdobioną misę. (Niefortunnie, bo to są szkielety, a to miednica, no i... He he) Ha, czekajcie na Rozdział IV. Mam nadzieję, że III się podobał. Jestem zaskoczona, że w około dobę moje dwa rozdziały wbiły 130 wyświetleń... Co tu sie dzieje XD Zapraszam do komentowania. Liczę na Was, do następnego, paaa :3

Krwawy Księżyc (Error X Ink)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz