Wybaczcie, moi mili, lecz pracowałam z Wing Ding Gasterem i byłam bardzo zajeta. Ale oto tutaj rozdział, i mały + dla fanów i shipujących tą postać (z Geno, no ale jeśli nie, to nie :v) tum, turu, tum, tum, tumm...
Reaper!
Czytajcie, moi drodzy.
A no i Gaster pozdrawia.
*Error's p.o.v.*
Siedziałem przy stole z ciemnego dębu, obserwując Inka bawiącego się z Jasperem. Cieszyłem się, że Jasper ma jeszcze kogoś, ponieważ Erica zaczynał zamęczać na śmierć. A przynajmniej by do tego doszło, gdyby nie był nieśmiertelny.
Czas spokojnie mijał, ale miałem go aż nadto. Niestety, ale Ink nie. Ta myśl zaprzątała mi głowę, jednak szybko została wyparta przez Erica wchodzącego do obszernej komnaty. Miał zestresowany wyraz twarzy.
- Panie, lord Reaper, Jeden z Trzech, przybył do ciebie, w sprawie zebrania Rady. - oznajmił ze zdenerwowaniem.
Jeśli było to wogóle możliwe, to zbladłem jeszcze bardziej.
"Świetnie. Wampiry, i to nie byle kto, zjeżdża do mojej posiadłości, a ja przetrzymuje w domu śmiertelnika. Nie tylko przetrzymuje... Rada miała nic nie wiedzieć, a teraz szlag by to wziął."
Na samym początku miałem plan ukryć Inka w oddzielonym od reszty zamku skrzydle. Jeśli tylko Reaper, mój przyjaciel, z którym rozwiązywałem najtrudniejsze sprawy, był wystarczająco daleko, zdołam ukryć Inka...
- Eric, gdzie jest lord Reaper? - zapytałem z nadzieją na to, że oznajmi, iż w salonie.
- Chciał, aby go do ciebie przyprowadzić, panie. - odpowiedział najgorszym możliwym scenariuszem, a do tego Ink zaczął się przysłuchiwać z pytającym wyrazem twarzy.
- Czyli chcesz mi powiedzieć, że stoi za drzwiami?! - uniosłem się z gniewu spowodowanego moim nieprzygotowaniem i bezradnością. Kątem oka zauważyłem, jak Ink stoi, zasłaniając ręką Jaspera, jednak nie miałem teraz czasu na myślenie o tym.
- Tak, dokładnie. - odpowiedział kamerdyner, niewzruszony. Tylko on zawsze pozostawał z chłodną logiką i głową na karku, w każdej sytuacji. Mogłem na niego liczyć, ale teraz chyba nic nie mogłem zrobić.
Nagle Reaper wszedł przez drzwi, bez pukania, jak to mój stary przyjaciel miał w zwyczaju. Już chciał mnie przywitać, gdy nagle przystanął. Zestresowany spojrzałem na niego. Powęszył w powietrzu.
- Nie wiedziałem, że masz śmiertelnika w swoim zamku. W sumie to nawet zbliża się wieczór, więc będzie z tego pożytek. - oznajmił, uśmiechnięty. Na samą myśl o tym przeszedł mnie dreszcz, a gdy spojrzałem w stronę okna ujrzałem Inka. W całym tym zamieszaniu o jego osobie zapomniałem o nim. Postanowiłem zaryzykować.
- Eric, wyprowadź stąd Inka i Jaspera. - wydałem polecenie.
Gdy już prawie wyszli, oczywiście musiało pójść coś nie tak.
- Och, czyli nawet ma imię? - zapytał z przekąsem i rozbawieniem. - Nie wiedziałem, że nadajesz imiona swoim kolacjom, a co jeszcze, że sprowadzasz je do domu. - nim się zorientowałem, Reaper stał na wprost, bardzo blisko Inka. Wystraszyłem się, ale napewno nie tak bardzo jak Ink.*Ink's p.o.v.*
Stałem naprzeciw wampira, sparaliżowany strachem. Patrzyłem się mu prosto w oczy, mimo, że nie chciałem.
- Reaper, dajże mu spokój. - usłyszałem głos Errora. Liczyłem, że coś to da, jednak się pomyliłem. Nagle poczułem lodowatą dłoń gwałtownie unoszącą do góry mój podbródek.
- Ładniutki. - wampir zwany 'Reaperem' oznajmił z uśmiechem. Wyrwałem się, po czym odsunąłem. Byłem przestraszony tą sytuacją. Nigdy nie spotkałem innego wampira niż Error, nie wiedziałem, czego mam się spodziewać.
"Nie dotykaj mnie!" Odpowiedziałem, a raczej odpowiedziałbym, gdyby nie to, że nie miałem odwagi.
- Reaper, zostaw go. - oznajmił chłodno Error.
Reaper przeniósł wzrok na Jaspera, lekko schowanego za moimi plecami.
- Witam, my się już chyba znamy, malutki lordzie? - zapytał. - Pamiętasz mnie?
- Tak, proszę pana. - Jasper odpowiedział, ładnie się uśmiechając.
- Uroczy dzieciak, jak zawsze. - odparł z zadowoleniem wampir.
Nagle Error się odezwał, niższym tonem.
- Eric, wyprowadź ich. Natychmiast.
Poczułem, jak lokaj łapie mnie za dłoń, po czym znalazłem się za drzwiami.*Error's p.o.v.*
Gdy usłyszałem trzask zamykanych drzwi, odetchnąłem z ulgą. Nie trwało to jednak zbyt długo.
- No, no, no... Mój przyjaciel sprowadza do swojej posiadłości śmiertelników... Jak ich gryzie, to nie zabija, a bierze do zamku... Tak, tak, widziałem jego szyję. Myślisz że co? Jestem ślepy? - powiedział. - Nawet go nie ukrywa, tylko przesiaduje z nim w jednym pokoju... Co jeszcze? Może z nim sypia? - zapytał z przekąsem, kładąc nacisk, jak jest to absurdalne.Dokładnie.
Moje policzki przeciął pomarańczowy rumieniec. Już miałem zacząć się tłumaczyć, gdy Reaper na mnie spojrzał. Jego twarz wyrażała zażenowanie i zdziwienie.
- No nie. Nie żartuj. Ty chyba nie-... - urwał, wzdychając. - Error, jesteś moim przyjacielem, dlatego powiem to wprost. Czy ty masz świadomość tego, co się stanie, jak Rada się dowie, że Jeden z Trzech dopuszcza się złamania przysięgi czystej krwi?! - zapytał podniesionym głosem. Wiedziałem, że ma rację. - Ja naprawdę nie wnikam, co i z kim robisz, ale Rada nie jest tak wyrozumiała!
- Wiem! - nieświadomie również zacząłem krzyczeć. - Ale mógłbyś dochować tajemnicy?! - zapytałem.
- Tak, ale już nie krzyczmy! - odparł.
W takich chwilach cieszyłem się, że mam Reapera po swojej stronie.Czekajcie na next. Paa :v
...
...
Gaster wkrótce wyjdzie z antyvoidu...

CZYTASZ
Krwawy Księżyc (Error X Ink)
FanficOpowieść pełna niepojętych emocji i zmagań bohaterów w średniowiecznej scenerii. (UWAGA: może (na pewno XD) pojawić się tam yaoi) Serdecznie zapraszam do czytania. :3