Czego nienawidzi się przez pół życia, a przez drugie pół się za tym tęskni? Szkoły! Ja jeszcze przeżywam pierwszą połówkę, więc kiedy rano wstałem z myślą, że znów zacznie się szkolna tułaczka to widok Lydi łagodził mój ból. Nie mam pojęcia kiedy zasnąłem, ale po raz pierwszy od dawna czuje się wyspany.
Lyds siedziała przed lustrem i kończyła makijaż, powitała mnie zbywającym ruchem ręki, a ja się tylko uśmiechnąłem i zwlokłem się z łóżka. Zobaczyłem prawie rozładowany telefon, który wskazał mi godzinę. 7:20. Miałem jeszcze ponad godzinę do rozpoczęcia lekcji, dlatego postanowiłem się pośpieszyć, by dojechać do domu i tam się przygotować do zajęć.
Zamieniłem parę zdań z Lydią, która mnie zapewniała, że się nie spóźnię do szkoły i nie zbłaźnię przed nowym nauczycielem. Nie wiedzieliśmy czy mamy z nim pierwszą lekcję, ale lubię zakładać najgorszego. Moja rudowłosa znajoma wyglądała na szczęśliwszą niż wczoraj. Mnie jednak to nie przekonywało i bałem się co może zrobić komuś lub co gorsza - sobie.
***
Miałem to szczęście, że mojego ojca nie było w domu. Rad byłem z myśli, że wszystko uda się bez większych problemów. Po przekroczeniu progu domu, udałem się do swojej łazienki. Kiedyś się zastanawiałem jak to jest mieć tylko jedną łazienkę na cały dom. Raczej dość niepraktycznie, dlatego gorący prysznic wydawał się być tym przyjemniejszy.
Wytarłem się ręcznikiem, a kiedy miałem mokre już tylko włosy, zabrałem się za szukanie ubrań. Nie zabrało to sporo czasu. Wiedziałem, że się śpieszę, więc nałożyłem pierwsze lepsze, czarne ubrania i zacząłem robić śniadanie. Do zajęć zostało mi z dwadzieścia minut, więc połowę czasu poświęciłem na jedzenie. Nie oszukujmy się, kto nie lubi jeść? Pokroiłem banany i truskawki, zmiksowałem z jogurtem oraz dodałem cukru. Szybko przelałem do naczynia i wyjechałem do szkoły.
***
Kira powitała mnie z uśmiechem oraz przytulasem. Nie miałem pojęcia o co chodzi. Początkowo się przestraszyłem, ale strach powoli ustąpił zaskoczeniu, które prawie natychmiast stało się szczęściem. Na wstępie w szkole wita mnie super laska! No tak, jak to się smucić?
- Co tam, Kira? - Odezwałem się do Azjatki, nie zwróciwszy uwagi na naszą samotność. Jasne, w szkole było od groma ludzi, twarzy, które zna się tylko z widzenia, a i tak mówi się do nich 'cześć', osób, które zna się nieco lepiej, ale i tak nie wiadomo co się u nich dzieje. Kira i ja jednak byliśmy tylko we dwoje, żadnego Scotta, żadnej Lydi, Alison czy nawet Theo.
- W sumie to zaczęłam oglądać jakiś dziwny serial - Królowe Krzyku i moje życie zaczęło wydawać się normalne. - Przemierzaliśmy korytarz ku sali 302. Prawie nie wpadłem na Danny'ego, który coś jadł. Przypomniało mi się, że ja nic nie jadłem i mój brzuch przypomniał mi o swoim istnieniu.
- Aż chyba to obejrzę - lekko się roześmiałem, przepuszczając znajomą w drzwiach. Bardzo chciałem by moje życie choć w małym stopniu było normalne. Bo poza imprezami, nocowaniem u znajomych i szkołą to co ja takiego normalnego robię? No nic! A Kanima sama się nie złapała...
Z rozmyślań o beznadziejności mojego życia wyrwał mnie nauczyciel wchodzący do sali. Nie był to stary Pan Waston, ale inny młodszy od niego facet z kilkudniowym zarostem. Siedziałem w trzeciej ławce, więc mogłem mu się nawet dokładnie przyjrzeć. Nie dałbym sobie uciąć ręki, ale mężczyzna wydawał się wyższy ode mnie o kilka centymetrów. Mięśnie choć widoczne to nie opinały mu przesadnie ubrania, zapewne nie przesadzał z siłownią, a w jego wieku dbanie o siebie nabierało innego znaczenia niż u mnie (nie to, że hańbię się chodzeniem na siłownie). Zatopiłem się w jego cudnych oczach, gdy przeczytał napis z tablicy.
- Hale - powiedział stanowczym głosem, który mi się spodobał. - I w tym roku mam nikłą przyjemność męczenia was swoim przedmiotem. - Niebieskooki oparł się tyłkiem o biurko, siedząc przodem do mnie i całej klasy. - Ktoś mi powie co przerabialiście w tamtym roku?
Las rąk o dziwo nie był tak duży jak zwykle - nie było Lydi, nie było ratunku. Pan Hale wstał od biurka i zaczął chodzić po klasie. Było to stresujące. Szczególnie, że nauczyciel mówił coś o nieznaniu naszych imion i nazwisk, więc musieliśmy się przedstawiać przed odpowiedzią. Facet znikł mi z oczu, więc wyczułem szansę, by bez przypału sprawdzić notatki z tamtego roku. Wygrzebałem z plecaka stary zeszyt, który otworzyłem równocześnie z dziewczyną za mną, która odpowiadała na jego pytanie.
- Kira - powiedziała znana mi Azjatka, a nowa fala stresu zalała moje ciało. Poczułem zapach męskich perfum, który przyjemnie gryzł mój nos. Sam za perfumowaniem się nie przepadałem. - To dopiero mój pierwszy rok w tej szkole, więc nie chce panu skłamać, mówiąc co sama przerabiałam. - Ale suka ma szczęście, pomyślałem tak gdy tylko Kira wybrnęła mądrze z odpowiedzi. Nowy sor podszedł do mnie, popatrzyłem w notatki z tamtego roku i ku mojemu rozczarowaniu ujrzałem zabawny rysunek przedstawiający Scotta i pewnie bym się zaśmiał, ale potężna ręka zakryła kawałek mojego zeszytu.
- Więc? - zobaczyłem twarz niebezpiecznie blisko mojej, może 10-15 centymetrów dzieliło nas od zetknięcia się nosami. Było to straszne, ale też wywoływało we mnie dziwne, pozytywne emocje. Może to ten męski zapach, który działał na mnie jak feromony.
- Omawialiśmy różne epoki. Starożytność, średniowiecze, renesans, barok, oświecenie, romantyzm i całą resztę - czasem się cieszyłem, że pod wpływem stresu moja pamięć wydobywa z mojego mózgu zapomniane informacje. Była to najgłupsza i najbardziej oczywista odpowiedź jaką mógł usłyszeć, wymienienie kilku epok w kolejności. Mógłby mi dać kapsa za karę.
- Niech ci będzie - skomentował krótko, ale przez parę następnych sekund w absolutnej ciszy przyglądał się moim brązowym oczom. Ja nie mogłem oderwać się od jego błękitnych. Czułem, że mój puls niknie, a moja dusza otwiera przed Panem Hale'm wszelkie sekrety.
Nie pamiętam kiedy ostatnio tak uważałem na lekcjach angielskiego. Notowałem każde jego słowo i o w dupę McCalla! Czuje drastyczne zmiany w moim życiu. Nie wiem tylko czy dobre czy złe.
Po lekcji dostrzegłem plusy braku McCwela i Rudej. Mogłem zacieśnić relację z Kirą, a nic tak nie zbliża ludzi do siebie niż miłość. W różnej postaci, bo sex to też miłość, prawda? Prawda. Nie wiem do czego doszło między nią, a Scottem. Ważne by mieli swoje tępo.
- Mamy problem - zacząłem zaraz po wyjściu z klasy, a Azjatka szczerze wyraziła zainteresowanie tematem.
- Mów co się dzieje - zachęciła mnie dziewczyna, kiedy mieliśmy pierwszaczków idących jak na skazanie w nieznanym im kierunku.
- Co sądzisz o Panu Hale'u? - Zapytałem wprost, może nie tylko na mnie on tak działa. I szczerze! Miałem nadzieję, że nie tylko na mnie.
- Wydaje się być okej, niby na chillku podchodzi do wszystkiego, ale na testach będzie się czuło wyraźny strach przed ściąganiem. Oceny z angielskiego się nam podniosą. Czemu pytasz i o co chodzi z tym problemem? - Uwaga Kiry była trafna, oceny wzrosną. Moje na pewno, a reszta osób? Niech sobie radzą.
- Bo wiesz, umm... - trochę mnie zatkało i straciłem język w gębie. Miałem dziwne wrażenie, że przystojny Pan Anglista słucha tego co mówię.
- Chodzi o to, że masz słabość do starszych facetów, którzy są nieosiągalni? - Zamurowało mnie, patrzyłem w stronę koleżanki jak na jakąś wyrocznie. - Scott mi mówił - wyjaśniła, a ja miałem ochotę zabić tego jebanego wilkołaka.
- Czemu? - Nie winiłem Kiry za to, że o tym wiedziała. McCall miał za długi język, więc często po rozmowach musiałem dodawać 'nie mów nikomu'.
- Bo mówiłeś nam w sobotę, że jakiś facet na ciebie czeka? - Wyglądała na przestraszoną, przygnębioną i zdezorientowaną jednocześnie. Ja zresztą też, bo dalej nie wiedziałem co się stało.
- Wiesz, że ja tego nie pamiętam? - Atmosfera powoli się psuła, ale to nawet dobrze. Nie zawsze może być idealnie. Rozmowa nas pochłonęła do tego stopnia, że ominął nas dzwonek na lekcje.
- A pamiętasz o lekcji? - Zapytał jebany Harris, pchając mnie i Kirę w stronę jego sali od chemii. Chyba pierwszy raz w życiu cieszę się z jego obecności.
CZYTASZ
Czarnowłosy - Steter/Sterek
FanfictionKiedyś wszystko było proste. Mimo, że plan mojego dnia powierzchownie wyglądał na monotonny - szkoła, znajomi, nauka - to w nieznaczny sposób każdy dzień mijał mi inaczej. Na przykład ten, w którym nikt nie miał dla mnie czasu, a ja w akcie desperac...