8.

2.7K 128 4
                                    

Szybko otworzyłem drzwi i znalazłem się w prawie ciemnym pomieszczeniu. Źródłem światła było okno zasłonięte roletą, by odgrodzić się od światła pełni. Widziałem w nim jedynie kontury mebli i niewyraźną twarz Pana Petera, która była zaledwie kilka centymetrów od mojej. Pospiesznie zamknął za nami drzwi i bez mojej zgody brutalnie wepchnął język do mojego gardła. Podobało mi się to i pragnąłem tego więcej. Czułem jak miejsce w moich spodniach ustępuje na rzecz erekcji. Peter przestał mnie całować i popchnął mnie na łóżko. Miałem wrażenie, że patrzy na mnie jak na ofiarę z szelmowskim, subtelnym uśmieszkiem. Zaczął zdejmowanie swojej skórzanej kurtki, by rzucić ją niedbale na ziemię i z niebezpiecznym uśmiechem szybko znalazł się nade mną. Jedną ręką zniewolił moje ręce, które teraz znajdowały się nade mną, znów brutalnie mnie całował schodząc ustami na szyję. Nie tracił czasu jedynie na robienie malinek na mojej szyi. Ze zwierzęcą siłą rozerwał moją koszulkę, a ja czułem jak mój penis ociera się o jego twarde mięśnie brzucha. Chciałem powstrzymać swoją erekcję, ale czynności, które wykonywał Pan Hale przeszkadzały mi. Jego zapach. Prawdziwie męskie perfumy, mieszające się z potem powstałym przez nasze wybryki na łóżku.

Mrugnąłem, a przed oczami miałem oślepiające, białe światło. Otworzyłem oczy, a Pan Peter z dziwnym uśmieszkiem powiedział, bym wychodził z klasy i przywitał się ze Scottem. Nie miałem pojęcia co się właśnie stało. Bałem się nawet wiedzieć, myśleć o tym. Widok mojego nauczyciela mi w tym nie pomagał. Opuściłem sale jak opętany i w oczy rzucił mi się natychmiast McCwel. Mimo, że byłem na niego zły to szybko znaleźliśmy się w uścisku. Nie tylko, dlatego że potknąłem się o własne nogi, a dlatego, że to Scott się na mnie wręcz rzucił. Mogłem się jedynie domyślać jak bardzo zła jest na mnie Kira w tym momencie. I czy tylko mi się wydaje, czy tych 'złych' uczuć jest na tym korytarzu za dużo?

- Będziemy tak stać czy porozmawiamy? - Zapytałem dość cicho, próbując uwolnić się z uścisku. Daremnie. Scott szepnął mi coś do ucha, a ja zacząłem się cieszyć z trwającego w nieskończoność uścisku.

- Gdyby ci nie stał to może i bym cie puścił... - wyszeptał tak, by nawet Kira nie usłyszała. Trochę mi jej szkoda. - Ale dam ci moją bluzę i będzie ok - jak powiedział, tak zrobił i zaraz cała nasza trójka szła wolnym krokiem w stronę drzwi wyjściowych szkoły. Ja się czułem trochę jak mnich, mając bluzę owiniętą na rękach, która zasłania moje krocze.

- Spokojnie Stiles, powiem ojcu, że musiałeś iść, jakiś powód się wymyśli. Ale i tak bardziej zainteresuje się Scottem, bo to go dawno w tym więzieniu nie było - popatrzyła na niego z lekkim wyrzutem, który szybko przerodził się w ulgę, a może i szczęście?

- Tak, ze szkołą jakoś to będzie, więc martw się znalezieniem Lydi - popatrzyłem się dziwnie na przyjaciela, unosząc delikatnie brew na znak pytania.

- No, a gdzie ona jest? - Jedną rękę miałem już położoną na drzwiach od szkoły i chciałem już pędzić do Rudej.

- W domku nad jeziorem, a raczej... - chłopak trochę się zmieszał, a erekcja zaczęła ustępować - W bunkrze pod... pod szopą. - Tak, teraz się przestraszyłem i nie wiedziałem skąd Lyds wytrzasnęła bunkier. Powiedział zwykłe 'ok', udając, że spłynęło to po mnie jak po kaczce. Oddałem mu bluzę i ruszyłem w stronę swojego auta.

Czarnowłosy - Steter/Sterek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz