W sumie to czułem się źle po tym co zrobiłem Derekowi. Czułem się tak jakby coś mnie opętało. Niby wiedziałem co robię, ale z drugiej strony czułem się jak obserwator, a nie jak wykonawca czynności. Szczególnie, że nie usiadłbym na penisa tego Hela, kiedy moja relacja z Peterem przypomina związek bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Prawda jest taka, że Peter jest moim nauczycielem, jest starszy co najmniej o dwadzieścia lat i raz sam powiedział mi, że jest hetero. Stało się to jednak w dziwnych okolicznościach.
Ktoś sobie przypomniał o Czesławie Miłoszu i nagle jeb. Szkoły muszą zorganizować konkurs poezji polskiej. Ja jako jedyna osoba w szkole, która ma w ogóle coś wspólnego z tym krajem musiałem się nauczyć wiersza po polsku. Peter mi sugerował krótkie wierszyki jakiegoś aspirującego śmieszka-pisarza. Jednak ja stwierdziłem, że nie jestem aż tak szalony, by uczyć się czegoś, czego nie rozumiem. Tak więc znalazłem tłumaczone wiersze Polaków i znalazłem Szymborską. Spodobał mi się jej wiersz Perspektywa i tak jakoś wyszło, że trzy dni przed konkursem recytowałem to Peterowi u niego w domu. Kazał mi przyjść o osiemnastej i nieco się spóźniłem. Może pięć, może pięćdziesiąt pięć minut, ogólnie to niewiele, a wystarczyło no to, że po pukaniu, dzwonieniu i dobijaniu się do drzwi nikt mi nie otwierał. Dereka mogło nie być, a mój sor jednak być powinien. Dlatego lekko podkurwiony po prostu wszedłem do mieszkania. Usłyszałem głos Alessii Cary w piosence Scars To Your Beautiful oraz lecącą z prysznica wodę.
Drzwi od łazienki były otwarte, więc oparłem się o futrynę i odchrząknąłem. Piosenka zmieniła się już dawno i gdy Peter na mnie spojrzał Alessja zaśpiewała ooo, bejbi I am yours. Peter był mokry, w samym ręczniku, szczoteczką w buzi i pianą wokół twarzy. Mi też zrobiło się mokro, ale w inny sposób. Stałem wpatrzony w niego jak w obrazek i zapomniałem po co przyszedłem. On nawet bez pretensji wymalowanej na twarzy dalej szczotkował zęby odwracając się do mnie plecami, a ja zacząłem pojmować czemu mój nauczyciel słucha muzyki tworzonej przez nastolatkę dla nastolatków, a nie współczesnej sobie muzyki za czasów wojny secesyjnej. Hale miał wiele blizn i zadrapań na plecach oraz na czymś co ja śmiało nazwę klatą. Może uważał, że są brzydkie i odrażające, więc dlatego słuchał piosenki o tym, że właśnie blizny czynią go pięknym. No... przystojnym. Zastanawiało mnie jednak czemu się nie goją, przecież był wilkołakiem, a jeśli nie bił się z alfą to nie mam pojęcia jak to wyjaśnić. Zwłaszcza, że Scotty to jedyna alfa w okolicy, więc na pewno by wiedział o ich bójce.
Peter wypłukał zęby, poprawił ręcznik i do mnie podszedł. Czułem, że moje nogi zmieniają się w watę i mimo, że czułem motyle w brzuchu i penisie to mój mózg dawał mi ostry opiernicz. Miał rację. Zachowuję się jak napalona siedmiolatka na Movie Star Planet, kiedy ktoś podaje się za Harry'ego Styles'a podczas rozmowy z nią. Czułem się co najmniej żałośnie, a stan ten pogłębiała świadomość, że w każdej chwili mogę to przerwać. Wystarczy sobie darować. A ja po prostu nie chciałem.
Peter wykonał dziwny ruch ręką i równie dziwacznie się uśmiechną, a dopiero po chwili zrozumiałem, że mężczyzna przepuszcza mnie w drzwiach. Zrobiłem jedynie krok i praktycznie znalazłem się w innym pokoju. Blondyn widocznie nieskrępowany moją osobą zaprowadził mnie do swojej sypialni, gdzie usiadł na krawędzi łóżka lekko pochylony w tył. Podpierał się rękami, a nogi rozchylił i bardzo chciałbym to potraktować jako jakąś aluzję, sugestię, ale wolałem się patrzeć w jego błękitne oczy, kiedy mówi do mnie tym swoim głosem zarezerwowanym specjalnie dla mnie - swojego kujonka-pupilka.
- To co, Stiles? Chcesz mi coś pokazać? - W sumie to zabrzmiało dziwnie, bo kiedy to mówił ja stałem do niego tyłem i zdejmowałem koszule. Uśmiech na mojej twarzy nie chciał zejść i mimo, że moja wyobraźnia poszła o wiele za daleko to się opanowałem. Gdy się odwróciłem to usilnie ignorowałem szelmowski uśmieszek na twarzy Hela.
- Wisława Szymborska, Perspektywa - zacząłem już kurwiać w myślach na tej jebany akcent paroksytoniczny. Gdzie się dzieje, co i jak?! - Minęli się jak obcy - na przerzutni oczywiście na chwilkę przerwałem tak samo jak co przecinek - bez gestu i słowa, /ona w drodze do sklepu, /on do samochodu. /Może w popłochu - powiedziałem nieco głośniej, kalecząc ojczysty język matki - /albo roztargnieniu /albo niepamiętaniu - Miałem wrażenie, że popadam w paranoję. Peter jakby właśnie przygryzł wargę i chamsko mnie obczaił, a ja jako napalona siedmiolatka straciłem panowanie nad swoją "polszczyzną" i dokończyłem drugą zwrotkę po angielsku, nieco przeinaczając. - że przez krótki czas /ruchali się na zawsze. - Peter wstał. Ja dostałem zawału. Jego kutas też wstał. Mój kutas dostał zawału i nie wiedziałem jaki Szatan opętał mojego profesorka, ale nie protestowałem. Wepchnął mi język do gardła bez ostrzeżenia, oczy miałem jak pięć złotych i moja pierwsza myśl to "o kurwa co ty robisz?", jednak szybko się przekonałem jakie to przyjemne, a myślisz mówiły "o, tak". Peter ściągnął mi koszulkę i zaczął całować po szyi, czasem próbował się wgryźć i zapewne zostawiał malinki. Ja rozpiąłem pasek od spodni, a blondyn mnie rzucił na łózko i kiedy zabrał się za zdejmowanie swoich spodni to jego oczy zaświeciły się na jasnoniebieski kolor. Wtedy do mnie dotarło, że zaraz przeleci mnie wilkołak.
Skończyło się źle, chociaż sam sex był w miarę to nie wyglądało to całkiem jak w porno. Peter mnie przywiązał i związał oczy tak bym leżał brzuchem do materaca i nic nie widział. Kazał mi unieść dupę do góry i się zaczęło. Najpierw uniósł się nade mną i krople wodyz jego włosów zaczęły spadać na mój kark. Zaczął coś mruczeć i poczułem jak jego pazur przeprawia mnie o przyjemny ból na prawym pośladku. Zaczął jechać do góry i całować mój kark. Jęczałem i czułem się jak jebana Anastasia Steele, więc pomijając to jak czuła się moja wewnętrzna bogini - ruchaliśmy się w każdym możliwym miejscu jego sypialni. I osobiście mogę polecić parapet.
Rano obudziłem się posiniaczony, zadrapany, a różne mięśnie, o których istnieniu pojęcia nie miałem pojęcia dały się we zanki. To jednak nie było ważne. Rano, kiedy wstałem, Peter mnie obejmował i czułem się jak w niebie. Wczoraj czułem go w sobie, a dziś na sobie. Nie sądziłem, że coś może się zepsuć. Wtedy Peter zorientował się, że byłem już przytomny, oparł swoją głowę o moją i najczulszym głosem na świecie zjebał mi dzień.
- Wiesz? Ja serio jestem hetero - i gdyby nigdy nic. Jakby własnie mój świat się nie rozpadł na tysiące małych kawałeczków on poszedł dalej spać, obejmując mnie. Wtedy usłyszeliśmy krzyk za oknem. Ja nic z tym nie zrobiłem, a Peter? Nie mam pojęcia.
Myślałem o tym tak teraz, kiedy stałem pomiędzy Derekiem i Peterem u Scotta w domu. Czemu pragniemy tego co jest niedostępne? Czemu cierpimy, by to zdobyć, żeby na końcu i tak się rozczarować? Z rozmyślań wyrwał mnie Scotty, który zapytał się mnie co o tym myślę. Popatrzyłem na mapę na stole i zobaczyłem kilka punktów zaznaczonych żółtymi "X".
- A co wiemy o ofiarach? - Popatrzyłem po stadzie. Ich spojrzenia były niepokojące, ale w końcu Lyds się odezwała.
- Wszystkie spały z Peterem - Ruda powiedziała to tak szybko i tak piskliwym głosem, że się przestraszyłem.
- No to mam przejebane - i nagle wszyscy spojrzeli na Hale'a.
CZYTASZ
Czarnowłosy - Steter/Sterek
FanfictionKiedyś wszystko było proste. Mimo, że plan mojego dnia powierzchownie wyglądał na monotonny - szkoła, znajomi, nauka - to w nieznaczny sposób każdy dzień mijał mi inaczej. Na przykład ten, w którym nikt nie miał dla mnie czasu, a ja w akcie desperac...