2.

4.6K 224 18
                                    

Przekraczając próg domu pewnego dobrze znanego mi idioty, mój nos doznał orgazmu. Szkoda tylko, że żołądek miał inny pogląd na ten temat. Nagle zrobiło mi się słabo i gdyby Scott mnie nie złapał to po raz kolejny moja twarzy zaliczyłaby bliskie spotkanie z podłogą. Na szczęście mam kogoś, kto da rade mnie podeprzeć i doprowadzić do krzesła w kuchni. Czemu dopiero teraz zacząłem doceniać nikłą od odległość drzwi wejściowych do kuchni w domu McCalla?

- To z czym masz te gofry? - zapytałem kiedy głód zaczynał przypominać o swoim istnieniu. Przetestowanie kolejnego znaczenia "ssie" mogę oficjalnie uznać za zaliczone. W końcu brzuszek teraz dokładnie mnie z tym zapoznał.

- Cześć Stiles, też miło jest mi cie wiedzieć - on zignorował moje pytanie to ja mogę zignorować jego powitanie. Proste? Nie za bardzo, ale nic to! Ja też się gubię w pewnych sprawach, swoim życiu też. - Mam owoce, bitą śmietanę, masło orzechowe, nutellę, tęczową posypkę... - i przestałem gościa słuchać. Szukałem na stole przed sobą kolorowej posypki, która skutecznie się chowała. Zamiast tego znalazłem małe, czarne coś. Niepokojąco nasuwało mi myśl, że nie tylko ja wczoraj coś (prawdopodobnie!) zaliczyłem. Albo ktoś mnie, ale nie czepiamy się szczegółów, dobra?

- Pomijam  fakt, że proponujesz masło orzechowe do gofrów, ale jest rwoja mama w domu? - zacisnąłem w pięść rękę, w której leżała moja zdobycz. Obróciłem się delikatnie, by mieć chłopaka bardziej na widoku. Nie wiem po co założył jasnoróżowy fartuszek kucharski, a wyglądał uroczo śmiesznie. 

- Nie, skąd te pytanie? -  Uśmiech na mojej twarzy, który wywołała ta informacja przypomniał mi o bólu głowy.  Ciekawe było to, że teraz wydawał się on przyjemny. - Stiles? - Powiedział to tym swoim tonem głosu, który miał jasny, ukryty przekaz - "powiedz, że nie jesteś psychopatą, a je nie muszę się bać o swoje życie, bo masz jakiś chory plan".

- Gdzie jest Kira? - Słysząc mnie McCiamajda opuścił talerz z jedzeniem (nie mam pojęcia jakim cudem się nie pobił), zamarł na kilka sekund, a znając go to pewnie przestała odczuwać cokolwiek, a strach wywołał gęsią skórkę. Scott szybko zebrał gofry z ziemi, włożył je z powrotem na talerz i postawił na stole. W tym czasie ja postawiłem szminkę jego partnerki obok talerza.

- W moim pokoju, ale Stiles - biedny idiota myślał, że mam ochotę na słuchanie jego wyjaśnień. Poznałem to po tym, że każde słowo mówił coraz to dynamiczniej, siadając tak, by patrząc na mnie mógł unikać mojego wzroku.

- Scott, ja cie nie oceniam. Sam wstydzę się przyznać do tego co robiłem wczoraj - na myśl o czarnowłosym mężczyźnie, spąsowiałem lekko. Ciekawie byłoby go spotkać znów, ale teraz moje myśli były zajęte Kirą i moim przyjacielem. Nie mogę spędzić reszty życia na wspominaniu kilku sekund, niestety. - Nie tylko, dlatego że nie pamiętam, ale... - tym razem to on mi przerwał.

- Widzieliśmy cie wczoraj, ty nas z resztą też. Mówiłeś, że znalazłeś sobie też kogoś nowego. Cokolwiek to miało znaczyć. - Zanim zdążyłem się zapytać o jakim "my" mówi Scott, usłyszałem witającą się Kirę i zobaczyłem u mojego przyjaciela uśmiech, który ostatnio widziałem za czasów Alison. Chciałem się dowiedzieć czegoś więcej na temat naszego wczorajszego, pewnie krótkiego spotkania. Powinienem też odpisać Lydi, ale to już po śniadaniu.

- Nie ważne co to znaczyło. Ważne jest to co w y dwoje robiliście wczoraj - chciałem by atmosfera była przyjemna i luźna. Chce dać szanse Kirze, bo prawie jej nie znam, a ona chce poznać bliżej osobę, na której bardzo mi zależy. Muszę wiedzieć, że oddaje go w dobre ręce. Spojrzałem na nich wyczekująco, a oni spojrzeli po sobie porozumiewawczo, śmiejąc się.

Przez resztę śniadania Kira i McCiacho opowiadali o swoim niby romantycznym wieczorze, śmiejąc się od czasu do czasu ze swoich wewnętrznych żarcików, których nawet nie starałem się zrozumieć. Zjadłem naprawdę dużo gofrów, sam nawet byłem zaskoczony tą ilością. Przynajmniej nikt mi już nie powie, że się głodzę i nic nie jem. Zagadką dla mnie było to czemu dolegliwości mi przeszły równie szybko jak się pojawiły. Może McCall nie jest aż takim idiotą i ukradł mi trochę bólu przy drzwiach?

Czarnowłosy - Steter/Sterek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz