Biegłem, a właściwie to uciekłem przed Derekiem. Pierwszy raz w życiu znalazłem w sobie dość siły, by zacząć uprawiać poranny jogging. Kwiecień - początek wiosny powinien być na to idealny, a teraz nie dość, że ledwo żywy biegnę w zimnym deszczu po ulicy Beacon Hills to mam za sobą niebezpiecznego dupka.
Wariat mnie dogonił i przyszpilił do ziemi - jebaniec miał fory, bo jest wilkołakiem. Twarz Dereka wisiała nad moją i tylko nieliczne krople deszczu padały na moją. Zielone oczy świeciły się bardziej niż zwykle. Robiło mi się mokro. Czarna bluza, którą mam nie wiadomo skąd wchłaniała wodę z asfaltu, a spodnie brały z niej przykład. Mężczyzna siedział na mnie okrakiem.
- Stiles - powiedział głębokim ochrypniętym głosem i mimo, że poczułem przyjemne mrowienie w okolicach krocza to chciałem mu wcisnąć tabletkę na gardło właśnie do gardła. Na moich ustach mimowolnie pojawił się szelmowski uśmieszek, a Hale patrzył w punkt zaraz obok mojej twarzy. Na jego miejscu też nie spoglądał bym mi prosto w oczy. - Musimy porozmawiać, wiesz o tym... - Wydyszał mi do ucha i przez sekundę jakbym się o niego martwił. Szarpnąłem się, chcąc uwolnić z uścisku. Daremnie.
- Chyba bardzo byś chciał porozmawiać - Derek się uśmiechnął na moją odpowiedź, a ja czując, że poluzował uścisk zamieniłem nas miejscami. Teraz to jego biały T-shirt i czarne shorty przesiąkały brudną wodą z twardego podłoża. Ja niestety lekko ugiąłem się pod ciężarem mokrych ubrań, a ciało przeszła gęsia skórka spowodowana zimnem. Zawiał silny wiatr, korony drzew niebezpiecznie się uginały, a ja zamiast myśleć o spierdalaniu do domu usiadłem "przypadkiem" na krocze Dereka. Zbliżyłem usta do jego ucha, a ona jakby zaczarowany tylko leżał. Nie przytrzymywałem go, po prostu siedziałem, a teraz niemalże leżałem na mężczyźnie. Zaciągnąłem się jego zapachem, męskimi perfumami, które wprawiały niejedną kobietę o ścisk pochwy. Mnie teraz mnie też. - Powiedź. O czym chcesz rozmawiać?
- O nas. - Byłem prawie pewien, że to powie. Łączyła nas dziwna relacja. Znałem sekret Hale'a. Ten przystojny, arogancki, pociągający, brodaty idiota miał w sobie coś, co nie każdy byłby gotów zaakceptować idąc z nim do łóżka. Derek jest uległą zabawką, która wybrała mnie na właściciela. Śmieszne jest jednak to, że ja mam swojego. Nie było o czym rozmawiać. Od akcji z Maliją minęło naprawdę wiele czasu...
CZYTASZ
Czarnowłosy - Steter/Sterek
FanfictionKiedyś wszystko było proste. Mimo, że plan mojego dnia powierzchownie wyglądał na monotonny - szkoła, znajomi, nauka - to w nieznaczny sposób każdy dzień mijał mi inaczej. Na przykład ten, w którym nikt nie miał dla mnie czasu, a ja w akcie desperac...