7. Bezinteresowność?

750 101 29
                                    

  Charlie od zawsze był cichym, grzecznym chłopcem — ideałem jego rodziców. Już od małego tłumił w sobie płacz, gdy nie mógł płakać, by nie przynieść wstydu rodzicom, nie odzywał się niepytany. Był wszystkim dla swoich rodziców, oczywiście póki nie nastał tak zwany "młodzieżowy bunt". Blondyn, jak chyba każdy nastolatek w wieku od czternastu do piętnastu lat, buntował się. Nie był już tym idealnym Charliem co wcześniej. Wracał po północy, szlajał się po klubach. W wieku piętnastu lat chwycił za papierosy. Rzucił palenie gdy... No właśnie.
  Jedna sytuacja, jedna osoba zupełnie zniszczyła mu życie.
  Miał je już zniszczone, lecz to nie była jego wina. W gimnazjum wpadł w złe towarzystwo, jego koledzy potrafili ćpać, pić, kraść, a nawet zaliczać dziewczyny. Niebieskookiego nigdy nie interesował seks, jakoś nie pociągały go kobiety. Na sam początek myślał, że jest aseksualny i dopiero w wieku szesnastu lat uświadomił sobie, że woli chłopców. Wtedy było to dla niego coś strasznego i chyba dopiero po pół roku pogodził się tym, jaki jest. Na początek brzydził sie samego siebie, wymawiał sobie, szydził z siebie. Nawet starał sie zmienić orientacje, randkując z dziewczynami, lecz z żadną nie był dłużej niż tydzień.
  Rodzice martwili sie o niego. Nie tak go wychowali, lecz wiedzieli, iż to po części ich wina, jaki stał sie blondyn. W końcu nic nie dzieje sie ot tak, prawda?
  Charlie zmieniał się z czasem, nie za szybko, raczej pomału. W szkole podstawowej był wzorowym uczniem z samymi szóstkami, na każdym świadectwie miał czerwony pasek, wygrywał konkursy. Do czasu.
  Chłopak był niepewny, gdy rodzice zapisali go do nowego gimnazjum. Chciał iśc do tego obok jego starej szkoły, tam, gdzie szli wszyscy jego koledzy i koleżanki, lecz niestety rodzice nie dali mu możliwości wyboru.
  W końcu najlepszy uczeń ze szkoły musi iść do najlepszego gimnazjum, prawda? Nawet, jeśli szkoła jest oddalona ponad trzydzieści kilometrów od domu.
  Nawet, jeśli tam ćpają.
  Ale skąd rodzice Charliego mieli o tym wiedzieć? Przecież dyrektor był miły, powitał ich z otwartymi ramionami. Przecież uczniowie uśmiechali się na korytarzach, gdy tylko sie ich mijało i, jak to przystało na kulturalne osoby, każdy witał się, nawet z obcymi.
  Rodzice blondyna byli po prostu oczarowani urokiem szkoły.
  Do czasu.
  Wpadł w złe towarzystwo. Poznał Lucasa, który wciągnął go w to całe gówno, niszcząc mu tym samym życie.
  W sumie to już od początku zaprzyjaźnił sie z klasowym bad boyem. Luca nie był taki, jak wszyscy, których Charlie do tej pory poznał. Był zbyt chaotyczny, pewny siebie, zadziorny, nosek cały czas trzymał ku górze.
  No i był cholernie gorący.
  Jednym słowem, trzynastolatek od razu spodobał się blondynowi, a oprócz tego odnalazli wspólny język, co cieszyło obu.
  Gdzieś w połowie pierwszego rocznika, Luca zaproponował Lenehanowi papierosy. Byli wtedy na jednej z tych mniejszych imprez, które dzieciaki organizują u siebie w domu, przemycając alkohol rodziców. Blondyn byłby pewnie pośmiewiskiem gdyby tego nie zrobił, więc przystał na jego propozycję.
  I cholera, wolał nie brać tej fajki i być prześladowanym, niż być tematem plotek przez dobre pół roku.
  Zaczął kaszleć, nikt mu nie pomógł. Wszyscy sie śmiali, nie podejrzewając, że może on mieć astme.
  A miał, jednak i to nie przeszkodziło mu chwycić za fajki w trzeciej klasie.
  Wtedy rodzice już mieli zamiar wypisać go z gimnazjum, lecz on błagał ich na kolanach, by tego nie robili. I im nie chodziło tylko o to, że jego oceny spadły do minimum, przecież w takiej sytuacji i tak w końcu by wyleciał. Oni po prostu martwili sie o swojego jedynego syna.
  W drugim roku, chłopcy zaczęli chwalić sie tym, ile to oni dziewczyn już zaliczyli. Często zadawali blondynowi pytania, jaka jest Magda, a jaka Daria, a jaka jest Victoria. Niebieskooki nie chciał przyznać sie przed nimi, że nadal jest prawiczkiem, bo chciał zachować prawictwo dla właściwej osoby. Wiedział, że to co robi było złe, ale płacił poszczególnym dziewczynom z innych klas, by te gadały na prawo i lewo, jaki to on jest dobry w łóżku.
  A w rzeczywistości nawet sie jeszcze nie całował.
  W trzeciej klasie było najgorzej. Wtedy to już naprawdę szydzili z ciebie wytykali cię palcami nawet gdy dostałeś tą zwykłą piątkę, czy gdy nauczyłeś się do sprawdzianu, Boże, cokolwiek.
  Ludzie potrafili w każdej sytuacji zmieszać cię z błotem.
  Wolisz trampki od vansów? Biedak, pewnie cię nie stać. Masz grzywkę opadającą na oko? Emo. Nosisz rurki? Pedał. Ubierasz się na kolorowo? Boże, kolejny gej, naprawdę? Tylko czarny, biały i szary!
  Jednym słowem, blondyn nie potrafił się tam odnaleźć, nie udając kogoś innego, pomimo że bardzo chciał być sobą. Ale przecież musiał być na topie, prawda?
  I naprawdę żałował swoich decyzji. Każdej, a najbardziej tej jednej, jedynej, przez którą miał naprawde poważne kłopoty.
  Tego dnia padało, to pamiętał dobrze. Było po dwudziestej drugiej, właśnie chowali się z Luciem za krzakami czekając na to, aż sprzedawczyni zamknie sklep. Luca trzymający telefon w ręce, a Charlie po prostu kucający i zestresowany.
  Tak, mieli zamiar go okraść. A raczej Charlie miał to zrobił, by ukazać swoją męskość.
  A nie, to Luca go zmusił, a on nie potrafił odmówić.
  Pamiętał, że mimo tego, iż serce łomotało mu tak, jakby zaraz miało wyskoczyć z piersi, zrobił to.
  Na jego nieszczęście w budynku nadal była sprzątaczka. Blondyn zaczął się tłumaczyć, ale nie, ona po prostu zadzwoniła na policje.
  Nawet nie próbował uciekać, bo wiedział, że wtedy miałby jeszcze większe problemy. I nie uciekł, w przeciwieństwie do swojego "przyjaciela".
  Luca spierdolił. Spierdolił jeszcze przed przyjazdem psów, a później ani słowem nie odezwał się do blondyna. Rzucał mu jedynie zaczepki na korytarzu i oh, wstawił film, gdzie Charlie próbuje okraść sklep, lecz mu sie to nie udaje, do internetu.
  A później zobaczył, jak jego były przyjaciel Luca znęca się nad tym malutkim, niewinnym, kruchym brunetem, tak jak on kiedyś robił to razem z nim i jego serce pękło.
  Nie mógł tego tak po prostu zostawić. Dlatego pomógł mu, lecz nie tylko dlatego, by zmienić jego życie.
  To była też swojego rodzaju zemsta.
  Za to, jak ten tępy chuj zniszczył mu życie. Zmieszał go z błotem, najpierw udając takiego kochanego, a później po prostu zostawił go, gdy Charlie najbardziej go potrzebował.
  Ale czy złym było to, że chciał zemścić się na chłopaku, przez którego wszystko zaczęło się pierdolić? Przez którego jego życie przestało mieć jakikolwiek sens?
  Nie, oczywiście że nie.
  Ale czy to nadal była bezinteresowność?

✔ Homophobia | ChardreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz