22. Razem odnajdziemy szczęście

522 73 25
                                    

  Mówił coś o bieganiu? Musiał jedynie pozbierać myśli, co w jego mieszkaniu nie było łatwym zadaiem. Jedynym wyjściem wydało mu się wyjście na krótki spacer wokół bloku, lub może do parku, gdzie mógłby usiąść pod drzewem oraz posłuchać śpiewu ptaków. Tak też uczynił, opierając się plecami o solidny dąb, zaczął myśleć nad słowami swojego ojca. Jego za długa grzywka wpadała mu do oczu oraz zasłaniała widok, przez co nie zauważył spacerującego blondyna, który całą uwagę skupił na nim. Już dawno planował wizytę u fryzjera, jednakże jakoś nie potrafił sie do tego zabrać, gdyż szkoda mu było obciąć chociażby kawałek swoich pięknych, brązowych, gęstych włosów.
  Miło było czasami po prostu wyjść na zewnątrz oraz pooddychać świeżym powietrzem. Codzienne spędzanie dnia w solidnym budynku zwanym szkołą oraz przed książkami już dawno mu się znudziło i pomału zaczęło brakować mu obecności innych ludzi. Dobrze było posiedzieć przy drzewie, wsłuchiwać się w rozbawione głosy dzieciaków oraz ich śmiech, gdy nawzajem siebie gonili, grając w jakąś grę, oraz kroki, które z każdą chwilą stawały się coraz to głośniejsze, zupełnie jakby ktoś się do niego zbliżał, a po jakimś czasie całkowicie ucichły.
  — Leondre? — Lenehan kucnął nad przyjacielem, odgarniając grzywkę z jego oczu. Ten mały gest wydał się brunetowi bardzo uroczy, a jeszcze bardziej uroczy był jasnoróżowy rumieniec, który pomału rozprzestrzeniał się po bladych policzkach chłopaka. — Depresyjnie wyglądasz. Coś się stało?
  Brunet skinął głową oraz pomału podniósł się z ziemi, otrzepując spodnie oraz skinając głową na blondyna, tym samym przekazując mu, aby zrobił to samo. Charlie wykonał polecenie oraz delikatnie, niepewnie, złapał jego dłoń, ciągnąc go w stronę najbliższej ławki, na której go posadził oraz dosiadł się obok.
  Leondre ten gest wydał się naprawdę słodki oraz niewinny. Musiał przyznać, gdy tylko myślał o Charliem, miał przed oczami czystą niewinność, obraz delikatnego, wrażliwego oraz całego chłopaka, który mimo to potrafił stanąć w obronie drugiego człowieka oraz nie dawał sobą pomiatać.
  Pod tym względem bardzo podziwiał Charliego.
  — Opowiadaj teraz, co się stało — zadecydował blondyn twardym, lecz z drugiej strony tak bardzo czułym tonem. Brunet westchnął cicho oraz zagryzł wargi ze stresu, który w nim zasiadł, zastanawiając się, co tak właściwie powinien mu powiedzieć. Charlie był jego przyjacielem, jednym z niewielu i ufał mu bezgranicznie, mimo tego, co zrobił. — Leondre, przecież widzę, że jest coś nie tak.
  — Wiesz co to znaczy, być nieakceptowanym przez własnych rodziców, Charlie? — spytał, a blondyn pokręcił głową w odpowiedzi. Nie wiedział. Jego mama, nieważne, co by przeskrobał, zawsze była z niego dumna. Nie pamiętał nawet już, kiedy ostatnio widział ją krzyczącą, wyprowadzoną z równowagi. Posiadał on naprawdę wspaniałą matkę jak i siostrę, wspaniałą całą rodzinę i był za to wdzięczny. — A ja wiem, Charlie. Wiesz, jakie to okropne uczucie, być wyzywanym przez własnego ojca? Wiesz, jak okropną rzeczą jest posiadanie ojca homofoba? Nie wiesz? To dobrze, że nie masz o tym pojęcia, Charlie. Nie należy ci się to. Ale wiesz co? Mi też nie. Nie zrobiłem nic złego w życiu, więc czemu spotyka mnie taki los? Czemu nie mogę być jak te śmiejące się dzieci, czemu nie mogę czerpać radości z życia jak każdy człowiek?
  Blondyn westchnął cichutko. Jego przyjaciel miał tyle pytań, jednakże Lenehan nie znał na nie odpowiedzi. Naprawdę chciał mu pomóc, dać mu szczęście, pokazać, czym jest miłość, jednakże brunet budował przed sobą mur, mur, który musiał zburzyć, aby dostać się do właściciela oraz zmienić jego życie na lepsze.
  — Nie wiem — rzekł po kilku minutach przyjemnej ciszy. Spojrzał na niego z obojętnym wyrazem twarzy, zastanawiając się chwilę nad wypowiedzią. — Ale nie jesteś sam. Masz mnie, Leondre. Razem pomalujemy twój świat na piękne kolory. Razem odnajdziemy szczęście.

✔ Homophobia | ChardreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz