19. Przeszłość

472 78 11
                                    

Włączcie piosenkę, pasuje do rozdziału.


 
  Uśmiechasz sie niewinnie tak, nieświadomy zagrożenia, jakim jestem.

  Posłał mu mały uśmiech, chowając twarz w ramieniu Alexandry. Jejku, to było takie krępujące. Chociażby uśmiechanie sie do rówieśniuków sprawiało mu problem. 
  Jego mały geścik został odwzajemniony, co sprawiło mu wiele radości. Dziesięciolatek był rad, iż zyskał uwagę blondyna. Kto wie, może wezmą ślub i założą gdy odrobinę podrośnie i sie postara?

  Czuję się rozdarty, rozdarty tak, że aż brak mi tchu.

  Schował twarz w dłoniach, cichutko łkając w szkolnej łazience. Nie chciał, aby inni chłopcy słyszeli jego płacz. Śmialiby sie i znowu go zwyzywali, lub znowu uderzyli. Nie wiedział, czym różnił sie od innych, że spotkał go taki los. Przecież był taki sam jak oni! Jedynie odrobinę niższy, chudszy i słabszy, ale to nie była jego wina! Taki sie przecież urodził i nie zmieni tego. Przecież jego mamusia była kochaną i wychwalaną osobą, więc czemu on nie mógł być? Czemu ludzie go nie lubili? Czym zawinił? Nie robił nic złego, on po prostu chciał żyć jak każdy inny człowiek, mieć przyjaciół i bawić sie z nimi... W końcu był jeszcze dzieckiem, ale dlaczego to jego spotkał taki los?

  Załamany, załamany pośrodku świata.

  W drżącej dłoni trzymał prostokątny przedmiot, który dopiero co rozpakował. Opakowanie z logiem "Rossmann" w prawym górnym rogu leżało sobie w śmieciach, a on sam trzymał w dłoni przedmiot, mocno zaciskając palce. Dlaczego ludzie sprzedają takie rzeczy? Przecież tym sprawia sie samemu sobie krzywdę, nie powinna być zabroniona sprzedaż tego przedmiotu? Sam był zdziwiony, że kasjerka mu to sprzedała. Miała taki kamienny wyraz twarzy, zupełnie jakby fakt, iż młody chłopak kupuje żyletke, był dla niej czymś normalnym. Ludzie, zwłaszcza dwóch chłopców trzymających po dwie paczki chipsów w dłoni patrzyli na niego kpiąco. Dlaczego? Bo sobie nie radził? Bo był inny? To dar, tak mówiła siostrzyczka. Codzień powtarzała mu, że jest kochany i potrzebny. Że jest dla niej najważniejszy. Uwierzył jej na słowo, ufał jej całym swoim malutkim serduszkiem. Pomimo, iż miał w tamtym okresie trzynaście lat, nadal zachowywał sie jak dziecko i wyglądał jak gówniarz. Jego rodzice nienawidzili tego, lecz on jakoś nic sobie z tego nie robił, jak wygląda. Wszystko dzięki jego siostrze, która powtarzała mu, iż jest piękny i żeby nigdy nie myślał inaczej. Uwierzył jej. Kochał ją całym sercem i to chyba dlatego gdy ona odeszła, odczuwał to najmocniej ze wszystkich. Chciał do niej dołączyć, ale także zaspokoić ból i to dlatego kupował ten przedmiot. 
  Miał zamiar ze sobą skończyć.

  Znalazłeś mnie tutaj, takiego zagubionego.

  A wtedy pojawił sie ten blondyn, który podał mu dłoń i wyciągnął z dołka. Pozwolił obdarzyć siebie zaufaniem i przez krótki czas, który sie przyjaźnili, pokazał mu, czym jest miłość. Po jakimś czasie go zdradził, jednak brunet nadal nie przestawał obdarzać go tym niesamowitym uczuciem, które łączyło ich oboje. Jednak wrócił i przeprosił, wyznał swoje uczucia, co prawda nie powiedział tego, lecz z jego oczu płonęła miłość mocniejsza od miłości, którą matka darzy swojego potomka.
  Ale Leondre skądś znał te błękitne tęczówki.
  Nie pierwszy raz w życiu je widział.
  I wtedy wszystko stało sie jasne.
  On nie widział go po raz pierwszy.
  Nie mylił sie. Te niebieskie oczy poznałby wszędzie.
  Ale czy to był ten Charlie, którego znał i kochał? Czy to był ten sam chłopak, który roznosił gazety na jego ulicy?
  Ten sam chłopak, na rowerze, z plecakiem na ramionach, na którym wydrukowane było logo jakiegoś zepsołu i zawsze ubrany na czarno, niezależnie od pory roku?
  Tak, to ten sam chłopak, lecz dlaczego zdał sobie z tego sprawę dopiero po takim czasie?
  Że to on był miłością jego życia, jego pierwszym zauroczeniem?
  Ten uroczy blondyn,
  Charlie Lenehan.





✔ Homophobia | ChardreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz