Wysiadając od razu poczułem jak moje płuca napełniają się tym przyjemnym, sosnowym zapachem. Ach, czy można było pragnąć czegoś więcej po kilku godzinach spędzonych w dusznym autobusie? Bynajmniej dla mnie było to istnym spełnieniem marzeń. Słońce wykradające się zza wierzchołków drzew, delikatnie ogrzewało moją twarz, a i wiatr chciał dać o sobie znać subtelnie muskając skórę. Nareszcie znów mogłem cieszyć się bliskością z naturą.
Ale nie na długo. Zaraz Mabel wypruła z autobusu niczym wujek Stan dojrzawszy dolara na ulicy. Szturchnęła mnie przy tym niemiłosiernie w ramię, a ja o mało co nie poleciałem na bok. Chciałem jej coś na to odrzec, ale ostatecznie pokręciłem tylko głową. Będę miał jeszcze wiele okazji, żeby się z nią poprzekomarzać. Lepiej chociaż na początku dajmy sobie spokój.
Mabel nawet się na mnie nie oglądając, natychmiast pognała do grupki ludzi stojących na przystanku. Byli tam wszyscy nasi najbliżsi przyjaciele: Soos, Candy, Grenda... nawet Wendy przyjechała z collage'u. Zacząłem iść w ich kierunku, podczas gdy moja bliźniaczka już dusiła całą czwórkę w niedźwiedzim uścisku. Pierwsza oswobodziła się Wendy i zobaczywszy mnie, pomachała mi ręką na powitanie. Z uśmiechem na ustach odpowiedziałem jej tym samym.
- Matulo, jak ja się za wami stęskniłam! - zawołała rozradowana Mabel. Jeszcze chwila a zacznie podskakiwać ze szczęścia. Ech, chociaż była już prawie dorosła, to nadal gdzieś tam w środku siedziała ta mała, urocza Mabel, którą tak wszyscy kochali.
- Ja i Candy czekałyśmy tutaj już od świtu - wypaliła Grenda, nie mogąca nacieszyć się obecnością przyjaciółki. Wszyscy z roku na rok zmieniali się mniej lub bardziej, ale Grenda przeszła samą siebie. Już dwa lata temu jej głos stał się bardziej dziewczęcy, choć nadal był dosyć niski, a rok temu nieco schudła i nabrała bardziej kobiecych kształtów. Jakże ten czas szybko leci...
Mabel już zdążyła pochłonąć namiętna rozmowa o jakich babskich sprawach ze swoimi przyjaciółkami, kiedy podeszli do mnie Soos i Wendy. Oni natomiast byli idealnym przykładem na to jak u niektórych ludzi czas potrafi się zatrzymać. Soos chociaż stał się teraz właścicielem Mystery Shack, nic oprócz noszonego ciągle przez niego fezu, na to nie wskazywało. Wciąż nosił swoją ulubioną koszulkę z pytajnikiem, a garnitur ubierał wyłącznie do pokazów. Nadal był tym sympatycznym, nieco głupkowatym Soosem sprzed lat. Tak samo było z Wendy. Jedynie jej twarz zyskała trochę bardziej dojrzalszy wygląd, ale w dalszym ciągu zachowała swój luzacki styl.
Kiedy się do mnie zbliżyli, od razu przeniosłem wzrok na Soosa. Mimo iż minęło już dobrych parę lat, ja nadal momentami gubiłem głowę przy Wendy. Chyba to szczeniackie zauroczenie jeszcze gdzieś tam się wewnątrz mnie kryło.
- Soos, co tam u ciebie, stary? - zapytałem, chcąc jakoś zacząć rozmowę - Interes się kręci?
- Jak nigdy dotąd - odpowiedział z wyraźną uciechą - Poczekaj aż zobaczysz tylko nowe eksponaty.
Wendy wywróciła oczami i zniecierpliwiona posłała chłopakowi kuksańca w bok.
- Pochwal się lepiej prawdziwą nowiną - powiedziała zachęcająco, po czym odwróciła się za siebie - Mabel, podejdź do nas na chwilę.
Gdy siostra stanęła już obok mnie, Wendy skrzyżowała ramiona na piersi i spoglądała na nas z ciekawością. Soos tymczasem przybrał poważny wyraz twarzy jakby miał nam zaraz oznajmić coś wyjątkowego.
- Stan i Ford mają przyjechać tu jutro albo pojutrze! - oświadczył wesoło, nie potrafiąc już utrzymać tej tak nie pasującej do niego miny.
Jak na zawołanie ja i Mabel popatrzyliśmy na siebie, by następnie wyszczerzyć się najbardziej jak tylko mogliśmy. Siostra nawet pozwoliła sobie na cichy okrzyk radości. Ja jedynie cały czas stałem uśmiechnięty, ogromnie ciesząc się w głębi ducha. Zobaczyć wujków po tylu latach, było chyba najlepszą rzeczą jaka mogła mnie spotkać w tym roku. Pisywali do nas czasami listy, bo telefony tam często odmawiają posłuszeństwa. Opisywali nam w nich wszystkie swoje przygody, ale jednak to nie było to samo, co gdyby byli tu z nami.
- Tylko dlaczego nie dali nam znać o tym wcześniej? - spytałem.
- Chcieli przyjechać przed wami i zrobić niespodziankę, ale niestety nie dali rady - odpowiedziała Wendy - A skoro tak się sprawy potoczyły, to my wpadliśmy na pomysł, żeby to im zrobić niespodziankę i zorganizować małe przyjęcie powitalne.
- Impreza! - krzyknęła podekscytowana Mabel - Nie ma na co zwlekać. Chodźmy jak najszybciej zabierać się za przygotowania - i już gnała przez las do Mystery Shack, ciągnąc za sobą całą naszą piątkę. Wszyscy wesoło starali się dotrzymać jej kroku. Jak za starych, dobrych lat.

CZYTASZ
Do następnego razu || Gravity Falls
FanficDipper i Mabel jak co roku przyjeżdżają do Gravity Falls, by spędzić kolejne spokojne, acz udane wakacje. Jednakże te mają okazać się nieco inne. Stan oraz Ford po trzech latach powracają do miasteczka po udanej wyprawie na Ocean Arktyczny. Lecz czy...