To było jasne, że Bill chciał mnie zwabić do swojej pułapki. Pierwotne wspomnienie było największym skarbem każdej żywej istoty, a jego ujawnienie znaczyło odsłonięcie przed wrogiem swojej najsłabszej strony. Przypuszczałem, że musi ono stanowić swego rodzaju fundament, który stanowi podporę dla pozostałych wspomnień i myśli. Jeżeli zostanie on zniszczony, wówczas wszystko inne również ulegnie destrukcji i całe jestestwo przestanie istnieć. Po prostu umrze się od środka. Dlatego Bill zapewne próbował zabrać mnie zupełnie gdzie indziej, chcąc jedynie uśpić moją czujność. To było jedyne sensowne wytłumaczenie jakie przychodziło mi do głowy.
- Nie wyglądasz na zbytnio zadowolonego – powiedział Bill. – Czyż nie po to ryzykowałeś życie i wszystko inne, by poznać mój słaby punkt?
Odwróciłem wzrok od trójkąta i skierowałem go na tańczące płomienie w kominku. W tej chwili już nie wiedziałem czego chcę. Wszystko się pokomplikowało. Chciałem stąd jak najszybciej uciec, mając nadzieję, że wspomnienia pozostały wrócą z czasem. Lecz z drugiej strony to była moja jedyna szansa, kiedy dostałem się do wnętrza demona. Musiałem to jakoś wykorzystać, ale nie miałem jak. To dlatego czułem się tak rozdarty wewnętrznie. Kompletnie nie wiedziałem co powinienem teraz zrobić.
Bill wciąż stał przede mną i bacznie obserwował moją osobę.
- Nie wierzysz mi – to było bardziej twierdzenie niż pytanie. – Zapewniam cię, że dotrzymam słowa. Jedyną niewiadomą będzie to, co ty zrobisz po zobaczeniu mojej przeszłości.
Jego ostatnie słowa zabrzmiały aż nazbyt tajemniczo. Nie spodobało mi się to.
Demon znów pstryknął palcami. Cały pokój zniknął w jednej chwili, a my na powrót znaleźliśmy się w całkowitej ciemności. Tym razem jednak dojrzałem również drzwi. Najprostsze, drewniane drzwi jakie można było sobie wyobrazić. Wyglądały na nieco podniszczone, ale wciąż nadawały się do użytku. Moje serce momentalnie zaczęło bić szybciej. Czułem ogarniające mnie zdenerwowanie.
Bill gestem zachęcił mnie do ich otworzenia. Nie chciałem tego. Kiedy już dane mi było przez nie przejść, nagle zrezygnowałem. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że gdy tylko przekroczę ich próg, nie będzie już dla mnie powrotu. Nie ruszyłem się ani o krok. Milczałem.
Zniecierpliwiony demon wywrócił okiem i dał mi jeszcze chwilę na zastanowienie. Ale kiedy ja nadal nie ruszyłem się z miejsca, Bill sam otworzył drzwi i na siłę wepchnął mnie do nich jednym, szybkim ruchem.
Zaskoczony zamknąłem oczy.
Gdy w końcu odważyłem się je otworzyć, zobaczyłem, że znalazłem się w sypialni. Dobrze mi znanej sypialni. Czułem się zagubiony. Dlaczego akurat tutaj? Czy to naprawdę było pierwotne wspomnienie Billa? Ale to nie miało najmniejszego sensu!
Nagle usłyszałem za sobą płacz dziecka. Odwróciłem się i ujrzałem dziecięce łóżeczko. Kiedy do niego podchodziłem, moje ręce zaczęły się pocić. Sam nie wiedziałem dlaczego.
Zajrzałem do łóżeczka. Wewnątrz, na kolorowym materacu i przykryta żółtym kocykiem leżała dwójka noworodków. Jeden z nich spał spokojnie, podczas gdy twarz drugiego zdążyła już zaczerwienić się od krzyku i łez. Jego płacz był drażniący. Chciałem wziąć niemowlaka na ręce, by spróbować go uspokoić, ale wnet przypomniałem sobie, że to nic nie da. Pozostało mi jedynie czekać, aż ktoś się nim zajmie. Z każdą kolejną chwilą, miałem wrażenie, że płacz staje się coraz głośniejszy, a moje uszy już dłużej tego nie zniosą.
Do pokoju ktoś wszedł. Spojrzałem w stronę drzwi i otworzyłem szerzej oczy. Kobieta, która właśnie podchodziła do łóżeczka była... moją mamą. Zamrugałem kilka razy, by upewnić się, że dobrze widzę. Ale obraz brązowowłosej kobiety pozostawał zbyt wyraźny.

CZYTASZ
Do następnego razu || Gravity Falls
FanficDipper i Mabel jak co roku przyjeżdżają do Gravity Falls, by spędzić kolejne spokojne, acz udane wakacje. Jednakże te mają okazać się nieco inne. Stan oraz Ford po trzech latach powracają do miasteczka po udanej wyprawie na Ocean Arktyczny. Lecz czy...