Rozdział 1

61.3K 2.4K 454
                                    

Rebeca

Stoję przed jeziorem i rozglądam się wokół siebie. Jak zwykle nikogo nie wyczuwam, więc ściągam z siebie wszystkie ubrania i zanurzam powoli w czystej wodzie. Wokół mnie jest las. Panuje tu cisza i spokój. Relaksuję się przestając zwracać uwagę na wszystko co się wokół mnie dzieje.

Po około piętnastu minutach nagle słyszę gwizd. Obracam się w tamtą stronę, zanurzając głębiej. Nad brzegiem stoi przystojny chłopak z wielkim uśmiechem trzymając mój różowy stanik w ręce. Przyglądam się mu omijając kontaktu wzrokowego. Wyglądem przypomina typowego niegrzecznego chłopczyka, ale po umięśnionej klatce, widocznej przez czarną bluzkę zgaduję, że jest wilkołakiem.

- Nie wiedziałem, że na terenie wroga samice kąpią się nago w lesie - powiedział zmysłowym głosem.

- Terenie wroga? Przecież ta wataha nie ma wrogów.- powiedziałam, nie zwracając uwagi na to, że kręcił sobie mój stanik na palcu. Mój ojciec, alfa, już dawno zaprzestał wojen.

- Mylisz się ślicznotko.

- Wątpię w to. Mógłbyś przestać zachowywać się jak dziecko i zostawić w spokoju to co nie należy do ciebie?

- Nie.- przechylił głowę.- Podnieś wzrok. Wyglądasz jak przestraszona małpka.

- Nie mów co mam robić kundlu. Odejdź stąd. Chciała bym już wyjść.

- Och nie zatrzymuję cię.

- Właśnie to robisz!

- Czyż byś się wstydziła? Masz aż tak szpetne ciało.

- Ale z ciebie dupek!

- Czyli przyznajesz mi rację?

- Nie jestem szpetna.

- Odważna też nie.

- Jestem odważna. Z chęcią bym cię kopnęła w klejnoty.

- To zrób to.

- To daj mi się ubrać.

- Przecież ci nie zabraniam.

- Jaki ty jesteś głupi. Nie ubiorę się przy tobie. Odejdź.

- Jesteś cnotką.

- Nie! Po prostu nie chodzę goła przed obcymi.

- Okej. Uznaj, że jestem twoim przyjacielem.

- Przez przyjaciółmi też nie! Cholera.- dupek źle mnie zrozumiał. - Nigdy nie jestem goła przy facetach!- krzyknęłam zła.

- Okej, okej. Już się tak nie wściekaj. Odwrócę się.- zrobił tak jak powiedział.

- Nie zapomniałeś o czymś?- nadal bawił się moim stanikiem trzymając go w rękach.

- Nie?

- Bądź dobrym wilczkiem i odłóż swoją zabaweczkę.

- Mówisz o tym?- spytał unosząc różowy materiał do góry.- Zostawię sobie na pamiątkę.

- Żartujesz sobie.

- Za minutę jak nie wyjdziesz się odwrócę i dołączę do ciebie.

Przekręciłam oczami wynurzając się z wody. Szybko ubrałam się w różowe spodenki i krótką, białą bluzkę. Wszystko się do mnie kleiło, bo oczywiście nie zdążyłam się wytrzeć.
Chłopak odwrócił się, a jego wzrok od razu spadł na moją klatkę.

- No, no. Takie widoczki to rozumiem.

- Nie gap się. Tak nie ładnie.- skrzyżowałam ręce na piersi. Głupia dopiero teraz pomyślałam o tym, że pewnie bluzka mi prześwituje.

- Ładnie pachniesz.- wymruczał pochylając się nade mną. Był bardzo wysoki. Uniósł ręce próbując mnie objąć.

- Łapy precz.- trzepnęłam go w ramię. Odsunął się.

- Dlaczego nie patrzysz mi w oczy?

- Bo nie mam ochoty.

- Boisz się, że jesteś mi przeznaczona?

- Nie. Taki dupek na pewno nie jest moim mate.

- Skoro tak, to spójrz na mnie.- powiedział ostrzej.

Prawda była taka, że wolałam tego nie robić, ponieważ mam rzadkie oczy po tacie, tylko bardziej czerwone niż czarne, a jak sam mówił jest jego wrogiem więc mógł by to wykorzystać.

- Wiesz, chyba tata mnie woła, muszę wracać do watahy- skłamałam.

- O nie małpeczko. Najpierw pokażesz mi swoje oczy.

- Jezu. Weź nie mów tak do mnie. To głupie.

- Głupie jest to, że na mnie nie patrzysz.

- Ale ty jesteś upierdliwy.

- A ty uparta. Marnujesz mój czas.

- Sam go marnujesz. Nie zatrzymuję cię, możesz sobie iść.

- Masz na mnie spojrzeć!- uniósł głos.

- Nie.

- Zrób to- powiedział głosem alfy. Spięłam się. Powoli podniosłam wzrok nie panując nad tym. Jego oczy błysnęły czerwienią.

- Moja!

Zbuntowany dupekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz