Rozdział 6

34.5K 1.8K 207
                                    

Rebeca

- Jeszcze raz dotkniesz mnie tym obślinionym jęzorem a nie ręczę za siebie- traciłam już cierpliwość do tego dupka. Wylizał mi całą twarz.

- Ale ja mam na ciebie ochotę. Jesteś taka pyszna.

- Brzmisz jak kanibal.

- Lizanie to co innego niż zjedzenie.

- Lizanie?! Ty mnie ślinisz.

- Lubię kiedy jesteś mokra- powiedział poruszając zabawnie brwiami.

- Jesteś nieznośny.

- Nie musisz mnie nosić. To ja będę ciebie trzymać na moich rękach.

- Nie wilczku. Ty już będziesz sobie wracać do domu.

- Jestem w domu.

- Nie, nie jesteś.

- Skoro mi nie wierzysz mogę to udowodnić.

- Proszę bardzo- rozłożyłam ręce.

Zrobił krok do przodu biorąc mnie w ramiona i wpijając się w moje usta. Przeszły mnie przyjemnie ciarki, kiedy mocno przywarł mnie do swojego ciała. Po chwili która wydawał się wiecznością oderwał się ode mnie i uśmiechną zadowolony.

- I niby co to miało znaczyć?-spytałam.

- To że to ty jesteś moim domem małpko- poczochrał moje włosy. Warknęłam zła.

- To uznaj że jesteś bezdomnym i zamieszkaj na śmietniku daleko ode mnie.

- Słodko wyglądasz kiedy mi rozkazujesz, ale i tak cię nie posłucham.

- Jesteś głupim, zbuntowanym psem!- uderzyłam pięściami w jego twardy tors- Będę mieć przez ciebie kłopoty.

- Oj małpko nie wściekaj się- zakręcił sobie kosmyk moich włosów na palcu nic sobie nie robiąc z tego, że przed chwilą go uderzyłam- Co ty na to by wziąć wspólną relaksującą kąpiel?- mruknął zmysłowo.

- Myłam się już. Nie mam zamiaru pluskać się przy tobie goła. Wybij to sobie z głowy. Jestem zmęczona. Idę spać. Jak się obudzę ma cię tu nie być- ziewnęłam wsuwając się pod kołdrę. Ułożyłam się wygodnie odwracając do niego plecami. Miałam nadzieję że zrozumiał przekaz i sobie pójdzie, ale oczywiście nie jest taki mądry. Po chwili poczułam jak łóżko się ugina pod jego ciężarem. Owinął mnie swoimi ramionami, a nogi splątał z moimi tak, że leżeliśmy na łyżeczkę. Nie odepchnęłam go. Było mi tak wygodnie, a moja wilczyca dobrze się czuła.

Choć jestem ciekawa, dlaczego się do mnie jeszcze nie odezwała. Po ukończeniu osiemnastu lat powinna się zacząć ze mną kontaktować, ale z powodu tego, że moja mama jest człowiekiem mogło się to zablokować czy coś takiego. Tylko że gdy byłam badana przez wilczych specjalistów, oznajmili mi, że po odnalezieniu mate na pewno wszystko wróci do normy. Więc albo oni nie mieli racji, albo ze mną jest coś nie tak. No i mam jeszcze problem z tym, że nie mogę powiedzieć o tym rodzicom, a Jeff nie wie o tym. Nie chcę mu tego mówić, ponieważ czuję się wybrakowana. Nie chciała bym, żeby i on mnie za taką uznał.

- Dobranoc małpko- szepnął mi do ucha.

- Dobranoc dupku.

- Coś ty się tak przyczepiła do tego dupka?

- Mam to po mamie.

- Też się znęca nad swoim przeznaczonym.

- Ej! Ja się wcale nad tobą nie znęcam- dźgnęłam go łokciem w żebra.

- Właśnie widzę- jęknął.

- Nie udawaj że cię to boli. Jakoś jak cię biłam to nie jęczałeś.

- I ty mi mówisz że nie używasz wobec mnie przemocy.

- Nie krzywdzę cię przecież.

- Nie w ogóle- powiedział sarkastycznie.

- Zamknij się dupku- mruknęłam.

- Możesz zamknąć mnie pocałunkiem- wyjął rękę z pod mojej głowy podpierając się na niej, a drugą obrócił mnie w swoją stronę.

- Już cię dzisiaj całowałam.

- Ale ja chcę jeszcze.

- Jesteś zbyt zachłanny.

- Ciebie nigdy nie będę miał dosyć. Z czasem się przyzwyczaisz- schylił się przybliżając twarz do mojej.

- Jeśli myślisz, że w przyszłości będziemy się codziennie pieprzyć i mieć gromadkę dzieci, to muszę cię niestety zawieść. Nie mam zamiaru tego robić, ani nie chcę mieć dzieci. Już wystarczająco się do nich zraziłam przez moich braci, więc szczególnie zapomnij o kochaniu się przy pełni księżyca bez zabezpieczenia.

- Jak to nie chcesz mieć dzieci?!- krzyknął zdesperowany.

- Ciszej- zatkałam mu ręką usta, ale było już za późno. Na korytarzu usłyszeliśmy kroki.

Zbuntowany dupekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz